W 2016 r. weszła w życie wyczekiwana od lat pierwsza ustawa dotycząca fizjoterapeutów, a od 100 dni działa samorząd zawodowy. Co z tego wynika dla pacjentów?
Maciej Krawczyk: Istotą działania samorządu zawodowego jest dbanie o interes publiczny, tak jak określa to art. 17 Konstytucja RP. Naszym celem jest więc dbanie o bezpieczeństwo pacjentów oraz ułatwienie im dostępu do pomocy kompetentnych specjalistów. Stąd pierwszym, ustawowym ważnym zadaniem, które od kilku miesięcy realizujemy jest stworzenie krajowego rejestru fizjoterapeutów.
Od kiedy będzie można z niego korzystać?
Maciej Krawczyk: Pojawi się dziś na naszej stronie internetowej. Rejestr to lista fizjoterapeutów, którym krajowa rada fizjoterapeutów nadała uprawnienia. W tej chwili otrzymaliśmy ponad 4,5 tys. wniosków do weryfikacji i spływają kolejne. Zawierają przede wszystkim potwierdzone kopie dyplomów ukończenia studiów z zakresu fizjoterapii. Weryfkacja jest czterostopniowa. Po pozytywnym przejściu procedury fizjoterapeuta dostaje prawo wykonywania zawodu i dokument je potwierdzający – w formie podobnej do dowodu osobistego według wzoru z rozporządzenia ministra zdrowia.
Czyli pacjent będzie mógł zażądać pokazania dokumentu, a ponadto sprawdzić w internecie, czy dany fizjoterapeuta faktycznie widnieje w rejestrze?
Maciej Krawczyk: Tak. Ale nasze plany dotyczące rejestru są szersze, chcemy żeby był on wygodnym źródłem informacji dla pacjentów. Poza imieniem, nazwiskiem i numerem prawa wykonywania zawodu chcemy też informować o tym, gdzie dany specjalista przyjmuje. Pacjent będzie więc mógł w rejestrze sprawdzić w których miejscowościach znajdzie eksperta np. z węższą specjalizacją. Jedni fizjoterapeuci mają większe doświadczenie w opiece nad noworodkami i dziećmi, a inni np. nad osobami po udarze mózgu. Są też tacy, którzy mają doświadczenie w pracy z osobami mającymi choroby rzadkie.
Na razie w rejestrze będzie tylko część specjalistów?
Maciej Krawczyk: Tak. Wynika to z liczby osób, które trzeba zweryfikować. Niedawno przyznaliśmy pierwsze 313 praw wykonywania zawodu, a w przyszłym tygodniu przyznamy kolejne ok. 900.
Przez kolejny rok rejestr będzie systematycznie zasilany informacjami i do maja 2018 r. znajdą się w nim wszyscy fizjoterapeuci. Osoby, które do tego czasu nie przedstawią dokumentów poświadczających wykształcenie i doświadczenie, nie będą mogły posługiwać się nazwą fizjoterapeuta. Część z nich może stracić pracę.
Jakie jeszcze działania podejmuje samorząd zawodowy? Czy zamierzacie szerzej zaangażować się np. w proces legislacyjny?
Maciej Krawczyk: Oczywiście. Już to nawet robimy. Izba posiada narzędzia, żeby wpływać na politykę zdrowotną państwa. Będziemy brać udział nie tylko w konsultacjach rządowych dokumentów, ale też przygotowywać własne propozycje. Dotychczas, nie mając izby, jako grupa zawodowa bywaliśmy pomijani. Mamy już zresztą pierwsze sukcesy. Interweniowaliśmy w ministerstwie zdrowia w sprawie zmiany rozporządzeń koszykowych w zakresie fizjoterapii. Oddziały NFZ odwołały konkursy w oparciu o poprzednie kryteria, a Minister Zdrowia przychylił się do propozycji i wydał rozporządzenie uwzględniając nasze uwagi.
Pisaliśmy o tym w DGP. Wymogu posiadania fizjoterapeuty ze specjalizacją wiele poradni nie było w stanie spełnić. Specjaliści za to wyczuwając koniunkturę żądali podobno nawet 500 zł za godzinę pracy. Ostatecznie MZ wpisało, że wystarczy magister fizjoterapii.
Maciej Krawczyk: Tak, to przykład że działamy dla dobra pacjentów jako Izba. Oczywiście część środowiska nasze działania przyjęła krytycznie. Ale musimy dbać o interes publiczny. Sam jestem specjalistą, ale nie mogę się zgodzić z sytuacją, gdy z powodu takich zapisów rozporządzenia codziennie dostaje korupcjogenne telefony z jednostek służby zdrowia. Proszono mnie, żebym zatrudnił się choćby na jedną godzinę w tygodniu i nawet nie przychodził, ale placówka mogłaby NFZ sprawozdać mój PESEL jako specjalisty i spełnić wymogi. Nic dziwnego skoro mamy ok. 1200 specjalistów, a 4 tys. podmiotów na umowach z NFZ. Alternatywą było odebranie części z nich kontraktów i pogorszenie dostępu do świadczeń dla chorych.
W wyszukiwaniu barier organizacyjnych i prawnych w dostępie do fizjoterapii finansowanej przez NFZ chcemy też współpracować m.in. z organizacjami pacjenckimi, chorymi i ich bliskimi. Powołaliśmy w radzie specjalnego pełnomocnika, który się tym zajmie. Stworzyliśmy 18 komisji eksperckich, które będą się starały wpływać na korzystne zmiany dla pacjentów, m.in. przez poprawę kształcenia.
Co jeszcze się zmienia np. w zakresie codziennej pracy fizjoterapeutów?
Maciej Krawczyk: Możemy wreszcie wymagać od nich prowadzenia dokumentacji medycznej.
Wcześniej jej nie prowadzili?
Maciej Krawczyk: Nie było takiego obowiązku. Ustalimy standardy takiej dokumentacji.
Współpracujemy też ze światem nauki, by wskazywać technologie które mogą przynieść znaczne korzyści pacjentom. Będziemy je rozpropagowywać i zabiegać o to, by były finansowane ze środków publicznych. Zamierzamy także prowadzić kampanie informacyjne dla społeczeństwa, choćby w jakich schorzeniach fizjoterapia pomaga, a w jakich trudno liczyć na jej efekty. Ludzie o tym nie wiedzą.
Dla pacjentów ważny jest przede wszystkim dostęp. A z tym jest źle nawet w szpitalach. Choćby na porodówkach fizjoterapeuta mógłby radzić jak wrócić do formy, przeciwdziałać nieotrzymaniu moczu. W publicznych szpitalach to rzadkość.
Maciej Krawczyk: To niestety prawda. Fizjoterapeutów brakuje m.in. na oddziałach intensywniej opieki medycznej, urologicznych, ginekologiczno-położniczych, pediatrycznych, neurologicznych, nawet, jeśli oficjalnie widnieją w dokumentach, że są na etacie. Często te dane są naciągane. Będziemy przeprowadzać kontrole, wizytacje by ograniczyć tę fikcję. Jesteśmy do tego uprawnieni ustawą. Chcemy też zwiększać dostęp do pomocy. Na braku tych świadczeń tracą pacjenci, np. większość osób po udarze mózgu musi wykupić świadczenia prywatnie, ponieważ NFZ płaci za bardzo krótki okres opieki. Podobnie jest np. po wszczepieniu endoprotez. Z kolei w przypadku osób z dziecięcym porażeniem mózgu finansowany jest np. trzytygodniowy turnus raz w roku, a takie dziecko potrzebuje pomocy przynajmniej kilka razy w tygodniu przez wiele lat.
Tylko skąd na taką lepszą pomoc wziąć pieniądze i specjalistów?
Maciej Krawczyk: W obecnym systemie, bez dodatkowych środków, można poprawić sytuację wielu pacjentów. Musimy tylko zrezygnować ze zbyt sztywnych ram. Teraz chory często musi czekać miesiącami, a potem w dwa tygodnie ma zrealizować 10 wizyt i na tym koniec. W wielu schorzeniach lepsze efekty przynosiłoby rozłożenie tych wizyt tak, by odbywały się np. co dwa tygodnie, ale przez kilka miesięcy.
Pacjent byłby dłużej pod opieką, a do systemu weszłoby 5-6 razy więcej chorych, więc kolejka by się skróciła.
Kolejny ważny aspekt to przeniesienie części odpowiedzialności za leczenie także na pacjenta. Co z tego, że osobie z nadwagą z bólami kolan przeprowadzimy fizjoterapię przez 10 dni. Czasowo będzie poprawa, a po miesiącu dwóch znów wraca do lekarza POZ z bólem. Czy nie lepiej edukować ją tak, by zmieniła tryb życia, rozłożyć wizyty i pokazywać na nich ćwiczenia do wykonania w domu, sprawdzać czy robi to prawidłowo, egzekwować zmiany stylu życia np. w formie dzienniczka aktywności. Schudnie 10 kg i bóle znikną lub znacznie się zmniejszą. Tak jest z wieloma chorobami.
Jeśli będziemy nadal działać w modelu, w którym pacjent jest bierny w czasie leczenia, kładzie się na leżance, wykonuje się z nim ćwiczenia, a potem wraca do domu, nie odniesiemy większych sukcesów. Oczywiście są też schorzenia, gdzie 10 dni zabiegów pod rząd jest optymalne, ale po to właśnie potrzebna jest indywidualizacja fizjoterapii, która powinna być uwzględniona przez NFZ.
Ilu jest fizjoterapeutów?
Maciej Krawczyk: Szacujemy że do końca maja 2018 r. zarejestruje się 50 tys., ale niestety na rynku może być drugie tyle, które nie mają wystarczających uprawnień.
A ilu Polaków korzysta teraz z fizjoterapii?
Maciej Krawczyk: Szacujemy, że ciągłe zapotrzebowanie na fizjoterapię ma 7-10 mln osób. Co czwarty Polak korzysta z niej w ciągu roku. Ale z naszych doświadczeń wynika, że fizjoterapii lub fizjoprofilaktyki potrzebuje co druga osoba. Chodzi o zapobieganie m.in. chorobom cywilizacyjnym, otyłości u dzieci, wadom postawy, a u seniorów utrzymanie jak najdłużej sprawności.