Ruszają kolejne połączenia. Euro 2016 napędza popyt na Niceę. Lepiej od oczekiwań sprzedaje się Charków. Wstrzymany start do Bangkoku.
Nasz narodowy przewoźnik wznawia zawieszone trasy i uruchamia nowe. W tym roku już 18 kierunków. Jest to możliwe, bo KE zdjęła nakaz cięcia rejsów w związku z udzieloną przez rząd pomocą publiczną w wysokości ponad 0,5 mld zł.
Od środy LOT lata do Nicei na Lazurowym Wybrzeżu (pięć razy w tygodniu), Kluż-Napoki w Transylwanii (cztery razy) i Bejrutu w Libanie (dwa połączenia). Dzień wcześniej ruszyły loty do Koszyc we wschodniej Słowacji i Połągi na litewskim wybrzeżu Bałtyku. Do tych dwóch miast – sześć razy w tygodniu małymi bombardierami Q400 mającymi po 78 foteli.
Na razie rekordowym zainteresowaniem cieszy się Nicea, gdzie 12 czerwca nasz piłkarska reprezentacja zagra z Irlandią Północną swój pierwszy mecz Euro 2016. Bilety do Francji w czasie mistrzostw zabukowane są w 98 proc. – Z jednego do trzech zwiększyliśmy liczbę rejsów z Warszawy do Nicei w dniu poprzedzającym mecz, czyli 11 czerwca, oraz w dniu powrotu 13 czerwca – mówi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
W przypadku nowych połączeń, np. Połągi i Kluż, LOT nie spodziewa się boomu. – Musimy zbudować świadomość pasażerów – przyznaje przewoźnik. Np. w rejsach do Kluż – kierunku zdominowanym przez Wizz Air – embraery 175 mają średnio 70 proc. wypełnienie, ale z powrotem niespełna 50 proc.
Uruchomienie kolejnych połączeń to trzeci etap tegorocznej ofensywy. Z początkiem marca – to był drugi etap – LOT wystartował z Warszawy do Aten, Charkowa, Luksemburga i Lublany. A w styczniu przybyło dziewięć kierunków. Z sukcesem zainaugurowano Tokio: w boeingu B787 dreamliner z 252 foteli wciąż zajętych jest średnio trzy czwarte. Wystartowały też bezpośrednie rejsy do Wenecji, Barcelony, Zurychu, Zagrzebia, Duesseldorfu, Belgradu, Kiszyniowa i Erywania. Kierunkiem, który sprzedaje się lepiej, niż oczekiwano, jest Charków.
Od początku roku LOT-owi przybyło pasażerów. Wyniki za marzec pojawią się w ciągu najbliższych dni, ale już wiadomo, że będzie „górka”. W styczniu wzrost wyniósł 17 proc., licząc rok do roku, a w lutym – 24 proc. Wynik jest dobry, choć przewoźnik nie podaje, czy przychody z biletów pokrywają koszty wykonania rejsów.
Co dalej? Od 30 kwietnia LOT będzie latał do Splitu, a od 1 maja do Zadaru. Od tego momentu LOT będzie operował w sumie na 60 kierunkach, realizując dziennie ok. 250 operacji lotniczych.
Podstawę biznesu stanowią połączenia dalekodystansowe, bo są najbardziej rentowne. Start do Seulu jest już przesądzony. Przewidywany termin to październik, czego przewoźnik oficjalnie nie potwierdza, dopóki nie są domknięte kwestie koniecznych pozwoleń. W sprawie Bangkoku nowy zarząd pod wodzą Rafała Milczarskiego szykuje korektę planów. Powód: konkurencja jest piekielna, a ruch głównie turystyczny, czyli mniej dochodowy niż biznesowy. Poza tym w ramach umowy z Rainbow Tours LOT obsługuje już czartery m.in. do Bangkoku i na Phuket. Co zamiast Bangkoku? Według naszych ustaleń LOT rozważa zwiększenie częstotliwości na trasach transatlantyckich. Np. do Nowego Jorku LOT lata w sezonie letnim 10–11 razy w tygodniu, a zimą pięć razy. – Jest potencjał, żeby latać tam codziennie także w sezonie zimowym – usłyszeliśmy od przewoźnika.
Wyjście z ograniczeń UE to czas łatwego wzrostu: bez zwiększania floty przewoźnik da radę otworzyć ponad 20 połączeń. Dalej będzie trudniej. Dyrektor strategii w Locie Michał Nowak powiedział DGP, że w 2017 r. planuje zwiększenie oferty pasażerskiej o ponad 30 proc. W gabinetach w siedzibie spółki szykowany jest scenariusz pozyskania przez leasing używanych maszyn.
LOT szuka nowych samolotów. Więcej na Forsal.pl