Kierowcy przenoszą na autostrady złe nawyki z dróg lokalnych. GDDKiA apeluje, żeby zmotoryzowani się opamiętali. Niestety, nowoczesne drogi nie są odporne na ludzką głupotę.
Wypadki w 2013 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Od otwarcia w listopadzie nowego odcinka ekspresówki S8 z Sieradza do Łasku było już kilka przypadków wjeżdżania na tę trasę pod prąd. Jeden tragiczny: 3 grudnia w czołowym zderzeniu pod Sieradzem zginęły trzy osoby. W skodę pędzącą lewym pasem uderzył fiat prowadzony przez 29-latka, który jechał ekspresówką pod prąd co najmniej przez 4 km.
Audyt z udziałem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz policyjnej drogówki wykazał, że droga została oznakowana w sposób prawidłowy. Dostawiono jednak na wjazdach 30 dodatkowych znaków.
Centrum zarządzania ruchem w Strykowie ma podgląd na żywo z kamer na A2 między Strykowem a Koninem. To istna kopalnia wykroczeń kierowców. W kilku przypadkach nagrania służyły jako dowody w sądzie. – Nie ma dróg idiotoodpornych – mówi dobitnie Maciej Zalewski z łódzkiego oddziału GDDKiA.
Operatorzy centrum w Strykowie przecierali oczy ze zdumienia na widok cinquecento, które po zjeździe na autostradę A2 zatrzymało się na światłach awaryjnych, a potem... zawróciło i jechało pod prąd (w ten sposób dotarło do kolejnego zjazdu). Operatorzy dysponują nagraniem, na którym kierowca 40-tonowego tira próbuje zawrócić autostradowym ślimakiem pod prąd i utyka między barierkami, blokując ruch. Kierowcy często zatrzymują auta na światłach awaryjnych w celach „toaletowych”. Znana jest historia kierowcy, który postawił auto między dwoma zjazdami z autostrady i wysiadł, żeby zrobić zdjęcia na Facebooka.
Podglądana jest też trasa A4 od granicy z Niemcami do Katowic oraz Autostradowa Obwodnica Wrocławia A8. – Kierowcy za długo używają skrajnego lewego pasa, który służy tylko do wyprzedzania. Problemem jest zachowywanie zbyt małego odstępu od poprzedzającego pojazdu. Zagrożenie stwarzają kierowcy tirów, którzy nagminnie się wyprzedzają – wylicza Michał Radoszko z oddziału GDDKiA na Dolnym Śląsku.
Na objętych monitoringiem odcinkach autostrad działa automatyczne wychwytywanie pojazdów, które stoją, jadą pod prąd itd. To daje możliwość natychmiastowej reakcji policji. Najłatwiejsi do odnalezienia są kierowcy tirów, których można bardzo precyzyjnie namierzyć przez system viaTOLL.
W ten sposób został złapany sprawca wypadku w rejonie węzła Wartkowice na A2. Kierowca tira zepchnął na barierkę osobowego vana, w którego chwilę później wjechała inna ciężarówka. Kierowca cudem przeżył, a sprawca próbował uciec z miejsca zdarzenia.
Szalone zachowania na polskich autostradach są też udziałem cudzoziemców. 24 lutego autostradą A4 pod Legnicą pędził pod prąd niemal 180 km/h 74-letni obywatel Niemiec. Policjanci zatrzymali go dopiero po pościgu. Przejechał w ten sposób od granicy z Niemcami prawie do Wrocławia.
Mimo to, autostrady są najbezpieczniejszymi drogami w Polsce. Jak wylicza Komenda Główna Policji, w 2013 r. na autostradach doszło do 289 wypadków (najwięcej na A4), a na drogach ekspresowych – do 199 wypadków. To w sumie 1,4 proc. wszystkich takich zdarzeń drogowych w Polsce.