W sierpniu Bundestag przyjął ustawę o regulacji ogólnej płacy minimalnej. Zgodnie z nowymi przepisami od 1 stycznia 2015 r. minimalna płaca za każdą godzinę zegarową u naszego zachodniego sąsiada ma wynosić 8,5 euro. Wszystko wskazuje na to, że taka stawka będzie obowiązywać nie tylko w stosunku do pracowników zatrudnionych przez tamtejsze firmy, ale i wykonujących pracę na terenie Niemiec na rzecz podmiotów, które mają siedzibę poza granicami tego kraju.
Drogowa potęga / Dziennik Gazeta Prawna
Tak wynika z par. 20 tej ustawy. Jednak jej zakres podmiotowy nie jest jednoznaczny i w zależności od interpretacji może się okazać, że przepisy dotyczyć będą także polskich firm transportowych.
Zabójcze procedury
– W skrajnie niekorzystnym przypadku wymagania ustawy mogą objąć wszystkie przewozy tranzytowe i kabotażowe, realizowane przez polskich przedsiębiorców na terenie Niemiec – ostrzega Maciej Wroński, przewodniczący organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska (TiLP).
Podkreśla przy tym, że większość pracy przewozowej polskich firm w transporcie międzynarodowym siłą rzeczy musi być wykonywana po niemieckich drogach.
Przy tym do płacy minimalnej nie mogą być wliczane żadne inne należności: czy to z tytułu diet, ryczałtów za noclegi, czy nadgodzin. Ekonomicznie będzie to więc dla polskich przewoźników na pewno dotkliwe. Ale nie do przeskoczenia mogą, okazać się również wymagane przez nową ustawę procedury. Par. 16 stanowi, że pracodawca z siedzibą za granicą przed rozpoczęciem wykonywania usługi lub dzieła jest zobowiązany do złożenia we właściwym urzędzie celnym odpowiedniego zgłoszenia w języku niemieckim, zawierającego dane istotne z punktu widzenia ewentualnej kontroli.
– Nowe przepisy mogą się okazać bardzo uciążliwe, jeżeli polscy przewoźnicy mieliby w trybie określonym niemiecką ustawą rejestrować pracowników nawet na okres jednego lub dwóch dni w miesiącu jako pracowników pracujących na terenie Niemiec. Problem płacy minimalnej dotyka tak naprawdę przewoźników stale jeżdżących po terenie RFN. A kontrole w pierwszej kolejności mogą być prowadzone w niemieckich przedsiębiorstwach, zlecających przewozy polskim przewoźnikom – prognozuje Iwona Szwed z biura prawnego Arena 561.
Ewentualne sankcje (do 30 tys. euro) za nieprzestrzeganie przepisów o płacy minimalnej mają w takim przypadku dotyczyć nie tylko polskiej firmy, lecz także niemieckiego kontrahenta, który zleca usługę. Dlatego w ostatnim czasie duży niemiecki spedytor zaczął wymagać od polskich przewoźników oświadczeń, że spełniają wymagania ustawy o płacy minimalnej.
Nikt nic nie wie
– Do 1 stycznia zostało już niewiele czasu. Może się okazać, że nowe wymogi formalne będą uniemożliwiały realizację przewozów – obawia się Maciej Wroński.
Dlatego TiLP zwrócił się do ministerstw: gospodarki, infrastruktury i rozwoju, spraw zagranicznych oraz pracy i polityki społecznej, by w ramach dwustronnej współpracy międzynarodowej uzyskały od właściwych niemieckich urzędów informacje na temat zakresu obowiązywania ustawy i sposobów jej wdrażania. Zwłaszcza że także niemieckie kancelarie prawne różnie interpretują zasięg działania nowych regulacji.
– Jeśli nasze obawy się potwierdzą, to polski rząd powinien interweniować w Komisji Europejskiej, bo to by oznaczało, że niemieckie regulacje dyskryminują nie tylko polskich, ale i przewoźników z innych europejskich krajów, tym samym naruszając zasadę swobody przepływu towarów i usług – dodaje Maciej Wroński.
Zdaniem Iwony Szwed brak jasnych wytycznych co do zasad jej stosowania oraz trybu kontroli i egzekwowania kar jest nawet większym problemem, niż ewentualna konieczność stosowania niemieckich stawek wynagrodzeń.
– Niemieckie Ministerstwo Pracy i Praw Socjalnych informuje, że płaca minimalna ma zastosowanie do tych pracowników, którzy pracują w Niemczech, niezależnie od tego, czy są zatrudnieni przez krajową, czy zagraniczną firmę. W samej ustawie zaś mowa jest o pracownikach zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy, co mogłoby wskazywać, że incydentalne prace na terenie Niemiec lub przewozy kabotażowe ograniczone w czasie nie spełniają tego kryterium – mówi prawniczka, choć zaznacza, że są to tylko przypuszczenia.
– Już na etapie projektu ustawy zwróciliśmy się do BAG (Federalnego Urzędu Transportu Towarowego – przyp. red.) z prośbą o oficjalne stanowisko. Do tej pory nic nie dostaliśmy – zaznacza.
W piątek z prośbą o taką informację wystąpił do BAG Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
– Jak tylko uzyskamy odpowiedź, natychmiast poinformujemy przewoźników – zapewnia Alvin Gajadhur, rzecznik GITD.