Jeszcze przynajmniej rok poczekamy na pierwsze prototypy polskiego auta elektrycznego. Założona przez cztery państwowe koncerny energetyczne (Enea, Energa, PGE, Tauron) spółka Electromobility Poland (EMP), która ma uruchomić seryjną produkcję auta elektrycznego, zmierza do celu zakosami.
Dziennik Gazeta Prawna
Do ogłoszonego przez nią konkursu na zbudowanie prototypu zgłosiło się około 200 firm, zgrupowanych w 17 konsorcjów. Technicznej oceny projektów powołana przez Electromobility komisja ekspertów miała dokonać do końca lutego. Kiedy pod koniec tego terminu zapytaliśmy spółkę, czy jest on aktualny, otrzymaliśmy zaproszenie na śniadanie prasowe w połowie marca. Śniadanie się nie odbyło. Według informacji, którą uzyskaliśmy od osoby blisko związanej z firmą, postępowanie miało potrwać jeszcze 2–3 miesiące. Wczoraj niespodziewanie okazało się, że komisja jednak zakończyła prace.
– Ocena zgłoszeń przez komisję została zakończona, a postępowanie rozstrzygnięte. Wydłużenie procesu, o którym pan wspomina, wyniknęło jednak również z potrzeb samych uczestników postępowania. Każdemu z nich udzielaliśmy na bieżąco wsparcia, udzielaliśmy dodatkowych informacji, czy spotykaliśmy się, gdy zachodziła taka potrzeba – informuje Aleksandra Baldys, rzeczniczka spółki. I dodaje, że prowadzenie tego projektu, choć opiera się on na przyjętym i ogłoszonym harmonogramie, wymaga od spółki dużej dokładności i otwartej współpracy z partnerami. – Tylko realizowany w ten sposób ma szansę powodzenia biznesowego. Dodatkowo sami uczestnicy postępowania zaznaczyli, że oczekują zwiększenia roli EMP w procesie budowy prototypu. Dlatego analizujemy potencjalne modele partnerstwa z wybranymi podmiotami – tłumaczy Baldys.
Spółka nie poinformowała, ile projektów uzyskało pozytywną ocenę komisji. Z wybranymi konsorcjami prowadzić teraz będzie rozmowy na temat zasad dalszej współpracy. EMP zaprzeczyła, że projekt ma kilkumiesięczne opóźnienie. Zgodnie z wcześniej założonym harmonogramem funkcjonalny prototyp (gotowy do użytku) auta ma powstać wiosną przyszłego roku.
– Otrzymaliśmy informację od EMP, że nasz projekt uzyskał pozytywną ocenę. Czekamy teraz na propozycję dotyczącą modelu dalszej współpracy – mówi Bartosz Mielecki, dyrektor zarządzający Polskiej Grupy Motoryzacyjnej, stowarzyszenia zrzeszającego polskich producentów części i akcesoriów motoryzacyjnych. Kilkanaście powiązanych z PGM firm stworzyło konsorcjum, które w konkursie na polskie aut elektryczne udzieliło wsparcia projektowi CURIE+. Stworzył go zespół projektowy kierowany przez Mateusza Tomiczka i Mariusza Trzeciaka. Przedstawiona przez stylistę współpracującego m.in. ze Skodą wizualizacja nadwozia polskiego auta była jedną z czterech nagrodzonych prac w konkursie rozstrzygniętym przez EMP we wrześniu zeszłego roku.
– Uczestniczące w projekcie firmy oczekują, że skonstruowanie prototypu nie będzie się wiązało z wydatkami kapitałowymi z ich strony – tak Mielecki określa warunki brzegowe dalszej współpracy z EMP.
Zbudowanie CURIE+ to koszt rzędu 10 mln zł, a pierwszy prototyp może być gotowy w ciągu kilkunastu miesięcy. Po jego przebadaniu i testach zostanie on dopuszczony do ruchu w celu wyprodukowania krótkiej serii. Ta trafi do udziałowców EMP. Testowaniem polskiego auta elektrycznego zainteresowana jest także Telewizja Polska. Końcowym etapem będzie uruchomienie masowej produkcji. PGM deklaruje, że – jeśli to jej pojazd zostanie ostatecznie wybrany przez EMP – dostarczy gotowy produkt w 2024 r.
– Prowadzimy rozmowy także z zagranicznymi firmami dysponującymi wiedzą i kompetencjami, których nie posiadają polskie firmy, a które są niezbędne do skonstruowania auta elektrycznego. Nasze konsorcjum jest otwarte na nowych partnerów – deklaruje Mielecki. I podkreśla, że PGM otwarty jest na różne formuły współpracy, w których skupione wokół tej organizacji firmy będą mogły zaangażować się w produkcję polskiego auta elektrycznego.
Teraz piłka jest po stronie EMP. Na razie spółka zmieniła prezesa. We wtorek rada nadzorcza w miejsce szefującego spółce od lutego zeszłego roku Macieja Kościa powołało Piotra Zarembę. Dotychczas pełnił on funkcję dyrektora generalnego firmy.
– Nie informujemy o powodach zmiany, natomiast mogę zapewnić, że nie zakłóci to dotychczasowego procesu postępowania, który do tej pory nadzorował, koordynował i którym zarządzał Piotr Zaremba. Zmiana na stanowisku prezesa gwarantuje, że projekt będzie toczył się sprawnie i terminowo – informuje Aleksandra Baldys.
Rok temu przedstawiciele spółki deklarowali, że testy polskiego auta elektrycznego zaczną się jeszcze w 2018 r. Jednak ten harmonogram jest już od pewnego czasu nieaktualny.
Żeby kontynuować projekt, EMP potrzebuje też więcej pieniędzy. Zakładając spółkę, koncerny energetyczne wpłaciły do niej 10 mln zł. Tych środków nie wystarczy na skonstruowanie prototypu. Dlatego w pierwszym etapie EMP ma być dokapitalizowana przez obecnych udziałowców, a docelowo do firmy może trafić miliard złotych. Według niektórych ekspertów i ta kwota jest sumą kilkukrotnie za niską, żeby uruchomić produkcję auta na szeroką skalę.