Rząd chce administracyjnie zmusić tanie linie i czartery do wyprowadzki ze stolicy, by zapewnić rozwój narodowego przewoźnika.
Rząd chce administracyjnie zmusić tanie linie i czartery do wyprowadzki ze stolicy, by zapewnić rozwój narodowego przewoźnika.
Na Lotnisku Chopina lawinowo rośnie liczba podróżnych. W 2017 r. obsłużono ich tam prawie 16 mln - o 22 proc. więcej niż rok wcześniej. - Zbliżamy się do kresu przepustowości – mówi szef PPL Mariusz Szpikowski. Problemy zaczynają być widoczne w godzinach szczytu: liczba zgłoszeń od przewoźników przewyższa liczbę wolnych slotów. Stąd pomysł, by z Okęcia „wypchnąć” do innego portu część rejsów – głównie czartery i tanie linie.
Ministerstwo Infrastruktury zamierza przymusić część przewoźników do przeprowadzki. O tym rozwiązaniu w rozmowie z DGP mówi Mikołaj Wild, nowy wiceszef resortu i pełnomocnik rządu ds. CPK. Chce wprowadzić administracyjny podziału ruchu, który przewiduje prawo unijne. – Wtedy decyzje o przeniesieniu określonych operacji podejmowane są w oparciu o opisowe, niedyskryminujące kryteria podyktowane rzeczywistymi problemami z przepustowością portu – wyjaśnia Wild.
Podział administracyjny
PPL coraz bardziej skłania się ku temu, by portem wspomagającym Okęcie był oddalony 100 km od stolicy Radom. Według PPL za tą lokalizacją przemawia m.in. potencjał demograficzny regionu. PPL nie wyklucza inwestycji w rozbudowę portu. Tyle że linie lotnicze, takie jak Wizz Air czy Enter Air, deklarują, że nie wyniosą się dobrowolnie do Radomia.
Administracyjny podział ruchu jest rzadko wykorzystywany przez kraje UE. Dotąd na większą skalę zastosowano go w Mediolanie, w pobliżu którego rząd włoski zbudował przesiadkowe lotnisko Malpensa i chciał tam przenieść część ruchu z położonego blisko centrum portu Linate.
Eksperci wskazują, że przeniesienie części ruchu lotniczego jest bardzo trudne. Można to zrobić tylko na podstawie określonego kryterium. Dotyczyłoby np. rejsów wykonywanych samolotami określonej wielkości lub połączeń, z których korzysta duża liczba podróżnych. Warunków jest więcej. Na przykład taki, że oba porty muszą znajdować się w jednym mieście lub konurbacji (aglomeracji).
Według Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR ta ostatnia sprawa praktycznie wyklucza możliwość odgórnego przeniesienia lotów z Okęcia do Radomia. – Trudno udowodnić, że oba miasta znajdują się w jednej konurbacji – zaznacza. Dodaje, że ciężko będzie spełnić także inne założenie: że przeniesienie ruchu nie może ograniczać działalności zarobkowej. – Przewoźnicy powtarzają, że loty z Radomia im się nie opłacają – dodaje.
– Przeniesienie ruchu w praktyce mogłoby być bardzo trudne, głównie ze względu na ścierające się grupy interesów – ocenia mec. Krzysztof Łyszyk z kancelarii Kurzyński, Łyszyk, Wierzbicki.
Chopin do przebudowy
Jeśli nie uda się przenieść części lotów z Okęcia, to pod znakiem zapytania stoi dalszy szybki rozwój LOT-u. – Przy istniejących ograniczeniach na Lotnisku Chopina od 2019 r. jest ryzyko, że będziemy rosnąć wolniej, niż teoretycznie byśmy mogli – przyznaje Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
W tej sytuacji przewoźnik naciska też na zarządcę Okęcia, by poprawiał przepustowość portu. Chodzi o ułatwienia dla długodystansowych dreamlinerów. Teraz w terminalu prowadzone są nieduże prace, dzięki którym zwiększy się strefa non-Schengen. PPL ma jednak w planach większą przebudowę. Chodzi m.in. o wydłużenie części terminalu i wygospodarowanie nowych stanowisk dla największych maszyn. Przebudowa portu jest jednak w dużej części zależna od zgody Ministerstwa Obrony Narodowej, które miałoby przekazać fragment płyty lotniskowej. PPL przyznaje, że jeszcze nie ma porozumienia z wojskiem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama