Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało plan ratunkowy dla urzędów stanu cywilnego. A konkretnie ich systemu informatycznego. Koszt: 10,5 mln zł.
System Źródło wciąż paraliżuje albo przynajmniej utrudnia pracę urzędów w całym kraju. – Najgorzej jest w Warszawie i dużych metropoliach – ocenia Piotr Gajewski, nowy wicedyrektor departamentu ewidencji państwowych w resorcie cyfryzacji. Proces komunikacji między USC z dużych miast i tymi mniejszymi jest tak powolny i obarczony tyloma problemami, że łatwiej czasem przejechać się osobiście do rodzinnego miasta po akt urodzenia czy zgonu – dodaje.
Źródło, które miało pomóc w zarządzaniu dokumentami wystawianymi przez USC i które działa od marca 2015 r., nie spełnia swojej funkcji. Co więcej, przemigrowanie do niego wszystkich dokumentów w obecnej sytuacji skończy się w... 2044 r. Powód: większość aktów jest w wersji papierowej, a system nie został zintegrowany z lokalnymi bazami danych. Ministerstwo zapowiada więc plan naprawczy. Po pierwsze, urzędnicy mają mieć możliwość skorzystania ze starych systemów. Minister Anna Streżyńska zapewnia, że to niezbędny ruch. – Korzystając ze starych programów, będzie można szybciej uzyskać potrzebny odpis dokumentu. Urzędnicy resortu szacują, że nastąpi to jeszcze jesienią – tłumaczy minister.
Po drugie, naprawione zostaną błędy w samym systemie, a tych w ocenie Centralnego Ośrodka Informatyki jest ok. 350, w tym 200 krytycznych. W listopadzie COI ma dostarczyć specjalną aplikację Migrator, która pomoże w przeniesieniu wydanych aktów do nowej centralnej bazy danych. Resort cyfryzacji przygotował też projekt rozporządzenia, dzięki któremu większa liczba pracowników USC będzie mogła przenosić zaległe akty do rejestru stanu cywilnego (bez tego akt nie zostanie wydany petentowi). Cała akcja ma kosztować 10,5 mln zł. Koszt Źródła wynosił 109 mln zł.