To będzie najcięższy rok w ciągu ostatnich dziesięciu lat – twierdzą zgodnie lokalni włodarze.
Jako największy problem niemal jednogłośnie samorządowcy wskazują nowe zadania wynikające z ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej. Głównie z powodu kosztów. – Katowice zabezpieczyły prawie 3 mln zł na ten cel, ale szacowane potrzeby miasta wynoszą aż 4,3 mln zł – mówi Dariusz Czapla z urzędu miasta. Lublin wyda prawie 3 mln zł, Wrocław – 2 mln zł, a Toruń – 1,2 mln zł. W sumie ustawa ma kosztować samorządy ok. 700 mln zł rocznie.
Możliwe jednak, że już pod koniec stycznia w życie wejdzie nowelizacja, która zwolni lokalne władze od niektórych obowiązków, a tym samym obniży kwotę do 200 – 250 mln zł. Mimo to na pracowników samorządowych spadną kolejne obowiązki. – Trzeba opracować system dopłat, kontrolować rachunki czy urlopy – dodaje Aleksandra Iżycka z urzędu miasta w Toruniu.
Duże obawy lokalnych władz budzi także zapowiedziane zwiększenie obowiązkowej składki rentowej o 2 proc. po stronie pracodawcy. – Będzie to dla gmin oznaczało skutki w podwójnym wymiarze. Po pierwsze – zwiększenie kosztów ponoszonych przez gminę jako pracodawcę, po drugie – obniżenie udziału gminy w podatkach pośrednich – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Rok 2012 upłynie gminom i powiatom także pod znakiem zwiększonych wydatków na oświatę, co głównie związane jest z 7-proc. podwyżką dla nauczycieli w 2011 r. oraz 3,8-proc. w tym roku. – Podniesienie płac musimy finansować sami, choć nie bierzemy udziału w negocjacjach. Stawia się nas w sytuacji, w której ponosimy skutki tych ustaleń, bo subwencja oświatowa nie pokrywa w całości tych podwyżek – twierdzi Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska.
Toruń skarży się, że z powodu coraz droższych zadań oświatowych miasto kolejny rok musi dokładać 65 mln zł do bieżącej działalności. – Trudno sobie poradzić z celowością urlopów dla podratowania zdrowia, konfrontacją tego, że pensum dydaktyczne wynosi 18 godzin tygodniowo, a nauczyciel teoretycznie ma 40-godzinny tydzień pracy – mówi Aleksandra Iżycka z urzędu. Ale małym gminom wcale nie jest łatwiej. – W gminach wiejskich dochodzi jeszcze dodatek wiejski i mieszkaniowy, pokrywany całkowicie z budżetów gmin. A dodatki te, które są oczywistym dochodem nauczyciela, nie są wliczane do jego średniego uposażenia – dodaje Leszek Świętalski.
Samorządy mogą mieć też spory kłopot z dostosowaniem obowiązujących już planów sieci telekomunikacyjnych i ich rozwoju do nowych przepisów. Miały to zrobić w 2011 r., ale zadanie zostało przesunięte na ten rok. Jak argumentują samorządowcy, ustawodawca zapomniał, że „dostosowanie” oznacza w tym przypadku opracowanie nowych planów wraz z całą procedurą. Wykonanie tego zadania będzie kosztować samorządy nawet 350 mln zł.
Nie zabraknie też wydatków, które wielu samorządowców uważa za stracone. Chodzi m.in. o opóźniony elektroniczny system ZMOKU (służący do prowadzenia ewidencji ludności i wydawania dowodów osobistych). Gminy już musiały wydzierżawić łącza i przeszkolić ludzi. Teraz okazuje się, że system ruszy w 2013 r., ale pewne wydatki będą ponoszone przez cały 2012 rok.
Samorządowcy mimo wszystko spodziewają się, że w tym roku rząd dalej będzie testować ich wytrzymałość, dokładając im kolejnych zadań bez zapewnienia odpowiednich środków. Tym bardziej że jednocześnie szykuje się do wprowadzenia reguły wydatkowej dla samorządów, która ma ograniczyć możliwość zadłużania w przyszłym roku.
Władzom lokalnym przybywa zadań. Niestety, nie idą za nimi pieniądze