Do samorządów trafił projekt specjalnego porozumienia z Krajowym Biurem Wyborczym. Dokument reguluje współpracę wójtów i nowo powołanych urzędników wyborczych. Włodarze zaproponują swoje rozwiązania.

Konieczność przygotowania pisemnego porozumienia nakłada na KBW art. 191g znowelizowanego kodeksu wyborczego (Dz.U. z 2018 r. poz. 754). Jak ustaliliśmy, dokument został już przygotowany. Teraz zaczyna się najtrudniejszy moment, czyli negocjowanie jego ostatecznej treści.

– Porozumienie jest formą pozaustawowego określenia udziału władzy lokalnej w procesie organizacji wyborów, więc zapewne jest możliwość ewentualnych negocjacji co do jego treści. Zresztą, nikt nie może nas zmusić do podpisania porozumienia, jeśli znajdą się tam jakieś postanowienia, z którymi fundamentalnie się nie zgodzimy – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.

Elastyczne rozwiązania...

Udało nam się zapoznać z treścią propozycji KBW. Na wstępie zakłada ona, że urzędnicy wyborczy odpowiedzialni za organizację elekcji i powołani na mocy nowego kodeksu wyborczego wykonują zadania „od ogłoszenia aktu o zarządzeniu właściwych wyborów do dnia rozstrzygnięcia protestów wyborczych oraz w innych sytuacjach, gdy jest to konieczne”. Z tego też wynika, że będzie to okres, za jaki dostaną oni wynagrodzenie (ok. 4,5 tys. zł miesięcznie). Dalej stwierdza się, że wójt, burmistrz czy prezydent miasta zobowiązany jest do „kompleksowej” obsługi urzędnika wyborczego. W szczególności chodzi o zapewnienie mu pomieszczenia i materiałów biurowych, możliwości pełnienia dyżurów, transportu na obszarze gminy, przygotowywania projektów dokumentów związanych z wykonywanymi zadaniami czy wypłaty wynagrodzenia (na podstawie zatwierdzonego i przekazywanego przez dyrektora Delegatury KBW miesięcznego zestawienia kwot należnych do wypłaty).

Ze swojej strony KBW deklaruje, że koszty związane z wykonywaniem zadań urzędnika wyborczego zostaną pokryte z budżetu państwa. Przy czym lokalnym władzom pozostawiono sporą dowolność w zakresie tego, jak gospodarować pieniędzmi. „Środki z dotacji przekazanej przez Delegaturę Krajowego Biura Wyborczego mogą być rozdysponowane, w zależności od potrzeb, w sposób ustalony przez Wójta/Burmistrza/Prezydenta” – wynika z treści projektu porozumienia. – Uznaliśmy, że lepiej zaproponować samorządom elastyczne rozwiązanie niż dawać im pieniądz znaczony, z odgórnym określaniem, ile i na co można wydać. Samorządowcy wiedzą lepiej – słyszymy w KBW.

Niewykorzystane środki należy zwrócić i nie można ich wykorzystać na inne zadania. Porozumienie z KBW ma być zawarte na czas nieokreślony.

...ale za mało konkretów

Jak przygotowany dokument oceniają samorządowcy? Mówiąc krótko – zachwytu nie ma. Twierdzą, że na pewno nie zaczną masowo i automatycznie odsyłać dokumentów do delegatur KBW wraz ze złożonymi podpisami.

– Na razie jest to tylko projekt porozumienia. Miasto czy gmina nie są skazane na jego konkretną treść. Nie ma instrukcji prawnej, która by nakazywała opracowanie nawet wzoru porozumienia. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by np. Warszawa wynegocjowała sobie inną treść porozumienia niż Poznań – zwraca uwagę Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich (ZMP). I dodaje, że samorządom nie odpowiada wysoki stopień ogólności propozycji KBW. Na przykład, że zobowiązuje gminy do „kompleksowej” obsługi urzędników wyborczych. Dla włodarzy sformułowanie to jest niejasne, nie wynika z kodeksu wyborczego i stwarza pole do nadużyć. Dlatego chcieliby zastąpić je sformułowaniem typu: „w zakresie określonym w przepisach”.

Podobne wątpliwości ma Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.

– Dokument KBW ma wyraźnie ramowy charakter, a to oznacza, że wiele szczegółów będzie musiało być rozstrzyganych na bieżąco w toku realizacji zawartych porozumień. Takie podejście jest oczywiście dopuszczalne. Jednak w sytuacji wdrażania nowego systemu opartego na urzędnikach wyborczych nieznających specyfiki danej gminy nie tylko jako terytorium, ale również specyfiki konkretnej administracji gminnej z jej kulturą organizacyjną, wiąże się z dużym ryzykiem – mówi Kubalski.

Ekspert ZMP ds. legislacji oraz były wiceminister administracji i cyfryzacji Marek Wójcik stwierdza wprost: to nie jest porozumienie, które samorządy mogą sobie ot tak podpisać.

– Nie dotyka takich kluczowych kwestii, jak relacje samorządu z urzędnikiem wyborczym czy sprawy finansowe. Niejasno są też sprecyzowane relacje między urzędnikami wyborczymi a pracownikami urzędów. Pracownicy samorządowi będą musieli być w te przygotowania zaangażowani i ktoś w związku z tym musi im za to zapłacić. Do porozumienia należy też dołączyć wszelkie kwestie związane z zadaniami zleconymi związanymi z wyborami wraz z precyzyjnym wyliczeniem ich kosztów i formą rozliczenia – wylicza Wójcik. Na razie, jego zdaniem, dokument KBW to co najwyżej punkt wyjścia do dalszych dyskusji.

– Pokażemy nasze propozycje. Te dwie wizje gdzieś muszą się spotkać. I powiem na razie tyle, że nasze koncepcje bardzo się różnią – przyznaje Marek Wójcik.

Związek Miast Polskich już dystrybuuje między samorządami opracowanie (przygotowane przez urząd miasta Gliwice na podstawie opracowania Kancelarii Ziemski & Partners), czyli swego rodzaju ściągawkę podpowiadającą włodarzom, na co zwrócić uwagę przy okazji prac nad treścią dokumentu. Wskazane są tam elementy konieczne do uwzględnienia w porozumieniu z KBW, m.in. określenie minimalnych oczekiwanych standardów (np. dla sprzętu, liczby pracowników, czasu realizacji), uszczegółowienie zadań i wyraźny podział odpowiedzialności tam, gdzie zadania urzędnika wyborczego oraz wójta, burmistrza czy prezydenta miasta zachodzą na siebie ze względu na poziom ogólności przepisów.