System centralnej regulacji cen wody zostanie wprowadzony 1 stycznia 2019 roku – zapowiedział w rozmowie z PAP wiceminister środowiska Mariusz Gajda. Taryfy za wodę i ścieki zatwierdzać będzie nowa instytucja zarządzająca gospodarką wodną „Wody Polskie”.

Wiceminister szacuje, że po wejściu w życie nowego Prawa wodnego czteroosobowa rodzina zapłaci rocznie ok. 30 zł więcej za dostarczenie wody i odprowadzenie ścieków.

Projekt nowego Prawa wodnego szczegółowo reguluje kwestię budowy nieruchomości na terenach zalewowych, wprowadzając obowiązek uzyskania pozwolenia wodnoprawnego, wydawanego przez „Wody Polskie”. W rozmowie z PAP Gajda zapowiedział, że w pierwszym okresie funkcjonowania nowych przepisów ministerstwo planuje likwidację miejsc najbardziej zagrożonych powodziowo. Chodzi m.in. o budowę zbiornika Kąty-Myscowa na Wisłoku, modernizacje wałów wiślanych w okolicach Wilgi, na Wisłoku, Wisłoce i w okolicach Płocka.

Co w praktyce oznacza utworzenie nowej instytucji "Wody Polskie"? Czy szefowie gmin mogą obawiać się utraty swoich kompetencji w zakresie gospodarowania wodami?

Mariusz Gajda: Jeżeli chodzi o gminy, to nie przewidujemy żadnych zmian. W zasadzie gminy nie uczestniczyły bezpośrednio w działaniach dotyczących gospodarki wodnej. Jednak skorzystają na tej zmianie. Będzie można w porozumieniu z gminami wykonywać wspólne przedsięwzięcia. Chcemy z nimi współpracować poprzez powierzenie im pewnych obowiązków. Np. w Gdańsku powołane zostały „Gdańskie Wody”, które zarządzają wszystkimi ciekami znajdującymi się w granicach miasta.

Z kolei wszystkie zadania, które do tej pory wykonywały Wojewódzkie Zarządy Melioracji i Urządzeń Wodnych, przechodzą do „Wód Polskich”. Natomiast samorządy będą miały dodatkowe obowiązki związane z tzw. utraconą retencją. Gminy będą pobierać opłaty od właścicieli obiektów i przekazywać do „Wód Polskich”, za co dostaną 10 proc. pobranej opłaty. Innymi słowy 10 proc. pobranej opłaty za tzw. utraconą retencję zostanie w gminach.

Kiedy zostaną ustalone stawki za tzw. utraconą retencję?

Stawki opłat za utraconą retencję będą opublikowane w rozporządzeniu. Jednak przypuszczam, że przynajmniej przez dwa lata pozostaną one na tym samym poziomie, co obecnie.

Izba Gospodarcza „Wodociągi Polskie” wyliczyła, że po wejściu nowego prawa wodnego w życie trzyosobowa rodzina zapłaci rocznie o 20 zł więcej za wodę i ścieki. Czy zgadza się Pan z tymi szacunkami?

Ja mówiłem o 30 zł rocznie dla czteroosobowej rodziny. Jest to ten sam rząd wielkości, który przewidywaliśmy. Jednak niezwykle istotną sprawą jest kwestia regulatora cen wody. Prawo wodne daje możliwość wprowadzenia regulatora cen wody. Chcemy, żeby taryfy za wodę i ścieki zatwierdzały „Wody Polskie” na wzór Urzędu Regulacji Energetyki. Planujemy, aby nowy regulator cenowy zaczął funkcjonować od 1 stycznia 2019 r.

Warto zauważyć, że między niektórymi samorządami występują duże różnice w wysokości opłat za wodę i ścieki. Czasami jest tak, że rada gminy celowo dąży do wzrostu cen wody. Niektóre samorządy chcą sfinansować z tych zysków inne zadania.

Od czego zależy cena wody?

Cena końcowa wody wynika z kalkulacji Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego, w którą wlicza się wszystkie składniki, m.in. rozbudowę sieci, amortyzację, dotacje z funduszy unijnych. Zdarza się, że samorządy dostają dotację, rozbudowują za nią sieć, a cenę kalkulują, tak, jakby to były ich własne środki.

Kiedy wejdzie w życie nowe Prawo wodne?

Prawo wodne wejdzie w pełnym kształcie od 2018 r. Musi zostać jednak uchwalone przed lipcem, ponieważ jest taki wymóg Komisji Europejskiej. Natomiast kwestia zorganizowania „Wód Polskich” będzie wymagała co najmniej półrocznej pracy.

Czy można się spodziewać, że nowe Prawo wodne będzie przełomem w kwestii gospodarowania wodami? Czy są już w planach jakieś duże inwestycje?

Chcemy, aby w pierwszych latach przeznaczyć pieniądze na likwidację miejsc najbardziej zagrożonych powodziowo i przygotować dokumentacje pod duże inwestycje. Planujemy m.in. budowę zbiornika Kąty-Myscowa na Wisłoku, modernizację, podwyższenie i wzmocnienie wałów przeciwpowodziowych w wielu miejscach kraju m.in. przy Wiśle w okolicach Wilgi, na Wisłoku, Wisłoce, w okolicach Płocka. Celem „Wód Polskich”, jeśli chodzi o obronę przeciwpowodziową, jest koordynacja wszystkich działań.

Co dalej z problemem budowy domów na terenach zalewowych. Czy nowa ustawa będzie odnosić się do tej kwestii?

Nowa ustawa bardzo szczegółowo reguluje tę kwestię. Nowe przepisy stanowią, że aby zbudować dom na terenach zalewowych trzeba będzie uzyskać pozwolenie wodnoprawne z „Wód Polskich”. Natomiast pozwolenie wodnoprawne jest usankcjonowane w prawie budowlanym.

Resort środowiska w styczniu informował, że tworzą się patologie i lokalne układy związane z gospodarką wodną. Jakieś przykłady?

Mam pewne sygnały. Jednak, aby podawać przykłady, powinienem mieć twarde dowody. Niestety, takich dowodów nie zbierałem. Patologie polegały na tym, że kryteria przyznawania pieniędzy na inwestycje związane z gospodarką wodną były nieobiektywne. W wielu przypadkach było tak, że te pieniądze uzyskiwał ten, kto miał większe znajomości, że nie szły one w pierwszej kolejności na najpilniejsze, najbardziej potrzebne inwestycje.

Jakie będą stawki za utraconą retencję?

Opłaty będą zależały od tego, czy występuje retencja. Jeśli będzie się ona pojawiała, to opłata będzie symboliczna. Natomiast jeżeli nie będzie retencji, to te opłaty będą wyższe niż obecnie. W dużych miastach, gdzie istnieje kanalizacja deszczowa, samorząd już dziś ma prawo nakładać na mieszkańców opłatę za odprowadzaną do niej deszczówkę. I niektóre miasta z tego prawa korzystają. Nowe Prawo wodne zmieni to tak, że teraz to samorząd, a nie mieszkańcy, będzie płacił za deszczówkę, którą zrzuci do rzeki.

Innymi słowy opłata za utraconą retencję nie obciąży gospodarstw domowych. Oprócz samorządów, które mają systemy kanalizacji deszczowej, będą ją uiszczać także właściciele dużych parkingów, o powierzchni powyżej 3,5 tys. mkw., nie wyposażonych w systemy retencjonowania wody. W tym przypadku stawka będzie zależała od powierzchni. Ustawa zmierza do tego, żeby zmusić do myślenia o retencji wód opadowych. Nie tylko ze względu na zagrożenie powodzią czy lokalnymi podtopieniami, ale także groźbę susz, które w ostatnich latach występują w Polsce częściej niż wcześniej.

Jaka będzie struktura organizacyjna „Wód Polskich”?

Pamiętajmy, że woda nie zna granic administracyjnych. Dlatego chcemy, aby od 1 stycznia 2018 r. „Wody Polskie” rozpoczęły funkcjonowanie. Na najniższym szczeblu w strukturze „Wód Polskich” będą znajdowały się Nadzory Wodne. Wyższym organem będą Zarządy Zlewni, które tworzyć będą Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej. Natomiast większość działań będzie odbywała się w Nadzorach Wodnych i Zarządach zlewni. Szczegółowe kompetencje poszczególnych organów są zapisane w ustawie. Podstawową jednostką organizacyjną będzie Zarząd Zlewni, który ma prowadzić wszystkie inwestycje i wydawać pozwolenia wodnoprawne. Z kolei Nadzory Wodne mają wydawać zgłoszenia wodnoprawne. W każdym powiecie będzie zlokalizowany nadzór albo filia nadzoru wodnego.

Samorządowcy zgłaszają uwagi, że przekazywanie kompetencji m.in. powiatów w gestię „Wód Polskich" to przejaw centralizacji.

Chodzi o uporządkowanie. Wydawanie pozwoleń wodnoprawnych to zadania z zakresu administracji rządowej, powierzane samorządom. Ludzie, którzy do tej pory zajmowali się pozwoleniami wodnoprawnymi, mają zapewnioną pracę w „Wodach Polskich”. Pracownicy, którzy zajmowali się tym w powiatach, przejdą do Nadzorów Wodnych.

Rozmawiali: Jacek Krzemiński, Mateusz Mikowski (PAP)