Mamy zupełnie nową instytucję w obrębie dozwolonego użytku, pozwalającą na odgrzebanie kilometrów taśm z archiwalnymi nagraniami czy ton zapisanych stron - tłumaczy Joanna Hetman - Krajwewska.
Joanna Hetman-Krajewska, radca prawny w kancelarii prawniczej Patrymonium, członek Komisji Prawa Autorskiego przy ministrze kultury i dziedzictwa narodowego / Dziennik Gazeta Prawna
Gdyby miała się pani pokusić o wskazanie najistotniejszej zmiany, jaką niesie nowelizacja, to co by to było?
Tak zwana duża nowelizacja, będąca już drugą w tym roku zmianą ustawy o prawie autorskim, przynosi dwie takie fundamentalne zmiany – po pierwsze, określa sytuacje, w jakich można korzystać z utworów osieroconych, tj. takich, których uprawnionego albo nie można zidentyfikować, albo co prawda można zidentyfikować, ale nie można do niego dotrzeć. Jest to zupełnie nowe rozwiązanie w obrębie prawa autorskiego – najpierw wprowadzone na poziomie Unii Europejskiej, teraz w wyniku implementacji dyrektywy 2012/28/UE w sprawie niektórych dozwolonych sposobów korzystania z utworów osieroconych obecne w naszym prawie krajowym. Drugą najistotniejszą zmianą jest długo wyczekiwane wprowadzenie tzw. godziwej rekompensaty na rzecz twórców i wydawców za wypożyczenia biblioteczne. Tym sposobem Polska szczęśliwie zakończyła implementację dyrektywy 2006/115/WE w sprawie prawa najmu i użyczenia oraz niektórych praw pokrewnych prawu autorskiemu w zakresie własności intelektualnej.
Czy jednak patrząc na procedury związane z poszukiwaniem spadkobierców dzieł osieroconych, a także wąski krąg uprawnionych oraz zakres tego, co będą mogli zrobić z tymi utworami, rzeczywiście można mówić o istotnej zmianie?
Trzeba pamiętać, że nowela polskiej ustawy to implementacja dyrektywy o dziełach osieroconych. Sama dyrektywa w bardzo wąski sposób określa zarówno krąg beneficjentów, jak i zakres przedmiotowy: rodzaje utworów oraz sposoby korzystania z nich. Już prace legislacyjne na poziomie Unii przyniosły intensywną walkę grup interesów, a dyrektywa stała się wypadkową ich przeciwstawnych stanowisk. Nic zatem dziwnego, że zarówno zakres przedmiotowy, jak i podmiotowy dyrektywy jest wąski. A Polska nie może wykroczyć poza ten zakres. Niemniej mamy zupełnie nową instytucję w obrębie dozwolonego użytku, pozwalającą wreszcie na odgrzebanie kilometrów taśm z archiwalnymi nagraniami czy ton zapisanych stron. To dobry kierunek zmian, uwzględniający zarówno ochronę twórców (stąd m.in. konieczność prowadzenia tzw. starannych poszukiwań podmiotów uprawnionych), jak i interes społeczny poprzez zapewnienie dostępu do bezcennych archiwaliów.
Uzasadniając projekt nowelizacji, jej autor, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zwracał uwagę na poszerzenie zakresu tzw. wyjątku edukacyjnego. Tymczasem organizacje pozarządowe mówią wręcz o jego zawężeniu. Co zatem jest prawdą?
Licencja na rzecz instytucji naukowych i oświatowych, zezwalająca na korzystanie z rozpowszechnionych utworów dla prowadzenia badań oraz dla celów dydaktycznych, została w istotny sposób zawężona poprzez dookreślenie kręgu beneficjentów tego przywileju. Wprowadzono definicję instytucji oświatowej, ograniczając to pojęcie do jednostek funkcjonujących w ramach systemu oświaty. Wcześniej natomiast niezdefiniowane ustawowo pojęcie instytucji oświatowej było interpretowane bardzo szeroko, wliczając w to np. szkoły językowe czy firmy prowadzące kursy dla maturzystów. Poza tym w kręgu beneficjentów tzw. wyjątku edukacyjnego są „uczelnie oraz jednostki naukowe w rozumieniu ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki”, nie zaś ogólnie „instytucje naukowe” – tak jak w poprzednim stanie prawnym.
Z drugiej jednak strony mamy wyraźne uregulowanie kwestii e-learningu, który mieści się w ramach wyjątku edukacyjnego, jeśli jest prowadzony przez wskazane podmioty oraz ograniczony do kręgu osób uczących się, nauczających lub prowadzących badania naukowe, zidentyfikowanych przez te podmioty. Jednak ogólnie rzecz biorąc, w ramach wyjątku edukacyjnego doszło do wyraźnego zawężenia regulacji poprzez ograniczenia podmiotowe.
Nieco inaczej niż pierwotnie planowano, ale jednak zmieniło się prawo cytatu. W jaki sposób można z niego korzystać po zmianach?
Tu nastąpiła istotna liberalizacja. Uważam, że to dobry kierunek. W dotychczasowym stanie prawnym legalne korzystanie z cytatu na podstawie tzw. prawa cytatu wymagało spełnienia jednego z enumeratywnie wskazanych celów, tj. wyjaśnianie, nauczanie, analiza krytyczna lub prawa gatunku twórczości. Obecnie sytuacja się zmieniła – nie mamy już enumeratywnego katalogu celów, lecz katalog otwarty. Poza tym nowela przecina spór, czy w ramach prawa cytatu można korzystać z całych utworów plastycznych bądź fotograficznych, których wszak nie można zaliczyć do utworów drobnych. Zmieniony art. 29 wyraźnie te rodzaje utworów teraz wymienia. Ważna zmiana to także nowy przepis – art. 291, zgodnie z którym wolno korzystać z utworów na potrzeby parodii, pastiszu lub karykatury, w zakresie uzasadnionym prawami tych gatunków twórczości.