Sądy powszechne popełniły błędy przy rozpatrywaniu sprawy dotyczącej znanego pianisty Władysława Szpilmana, więc postępowanie musi toczyć się dalej. Uznał tak wczoraj Sąd Najwyższy w głośnej sprawie dotyczącej naruszenia kultu pamięci po bohaterze oscarowego filmu Romana Polańskiego „Pianista”.
Przypomnijmy: w 2010 r. ukazała się książka Agaty Tuszyńskiej pt. „Oskarżona: Wiera Gran”. W publikacji autorka obszernie cytuje słowa zmarłej w 2007 r. artystki, nazywanej Edith Piaf warszawskiego getta. Sporo miejsca poświęca genialnemu kompozytorowi. Sęk w tym, że stał się on bohaterem negatywnym: Gran mówiła Tuszyńskiej, że Szpilman był policjantem w getcie, co można utożsamić ze współpracą z gestapo.
Po ukazaniu się publikacji spadkobiercy pianisty pozwali zarówno autorkę książki, jak i wydawnictwo. I w obu instancjach przegrali. Sąd Apelacyjny w Warszawie w listopadzie 2014 r. uznał, że swoboda twórczości literackiej oraz prawo Gran do pamięci historycznej są istotniejsze niżeli kult pamięci po zmarłym. Uznano wówczas, że co prawda doszło do naruszenia dóbr osobistych rodziny Władysława Szpilmana, lecz jednocześnie nie można uznać, iż było to działanie bezprawne. Agata Tuszyńska bowiem we fragmentach, które sugerowały haniebną działalność pianisty, jedynie cytowała piosenkarkę. Ponadto wskazała w książce, że nie wie, jaka jest prawda i nie udało jej się znaleźć dowodów na potwierdzenie zarzutów formułowanych przez Gran.
Wczoraj Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Powód? Bardzo formalny: sąd apelacyjny błędnie zastosował przepis art. 230 kodeksu postępowania cywilnego. Stanowi on, że gdy strona nie wypowie się co do twierdzeń strony przeciwnej o faktach, sąd, mając na uwadze wyniki całej rozprawy, może fakty te uznać za przyznane. I sąd II instancji uznał, że niezaprzeczenie pewnym twierdzeniom we wcześniejszej fazie postępowania przez pełnomocników rodziny Szpilmana można zrównać z przyznaniem tym twierdzeniom racji. W efekcie znaczna część apelacji w ogóle nie została oceniona. Sędzia Sądu Najwyższego Hubert Wrzeszcz zaznaczył jednak wczoraj, że kluczem do właściwego interpretowania tego przepisu jest to, by sąd wziął pod uwagę wszelkie okoliczności rozprawy, a nie tylko zachowanie pełnomocnika w jednym jej momencie.
Dużo istotniejsze jest jednak to, co SN wskazał w późniejszych ustnych motywach orzeczenia. Twierdzenia te są bowiem bardzo korzystne dla powodów (rodziny kompozytora).
– Rzetelność autora książki to nie tylko prawidłowe zebranie informacji, lecz także sposób ich zaprezentowania, stworzenie kompozycji – wskazał sędzia Wrzeszcz. I dodał, że twórca musi dążyć do tego, by ograniczyć ryzyko naruszenia dóbr osobistych osób, które są opisywane.
SN wyjaśnił także, iż koncepcja – stosowana wcześniej przez sądy – wyważenia prawa Wiery Gran do własnej pamięci historycznej z kultem pamięci osoby zmarłej, jest błędna. Z tym drugim bowiem należy porównywać nie prawo Gran, lecz prawo do twórczości pisarki.
Z orzeczenia zadowoleni są pełnomocnicy rodziny Szpilmanów. Maciej Lach z kancelarii Lach Janas Paśko Biernat przekonywał przed SN, że nie można dopuścić do sytuacji, gdy autor unika jakiejkolwiek odpowiedzialności tylko z tego względu, że zasłania się cytatami.
– Uzasadnienie tego orzeczenia będzie stanowiło przełom, stanie się wyznacznikiem w sprawach dotyczących naruszenia dóbr osobistych – uważa drugi z pełnomocników strony powodowej adwokat Dawid Biernat.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 10 lutego 2016 r., sygn. akt I CSK 231/15