Obecna władza dwoi się i troi, jak przypodobać się służbom mundurowym. One wiedzą, że PiS marzy się silna armia. Dlatego przedstawiciele żołnierzy podsyłają ministrowi pomysły na polepszenie ich bytu. Zaczęło się od tego, że 300 zł podwyżki przyznanej w 2012 r. wrzucono do podstawy. Automatycznie wzrosły gratyfikacje urlopowe i inne przywileje. Potwierdziły się też ustalenia DGP, że uposażenia żołnierzy zawodowych od nowego roku wzrosną średnio o 380 zł. I dobrze.
Nie jestem przeciwnikiem doceniania żołnierzy zawodowych za ich służbę, dobrą służbę. Jednak MON powinien rozsądniej dzielić środki na podwyżki. Przyznawać je nie wszystkim po równo, jak za socjalizmu, ale przekazywać tym, którzy ze względu na swoją wiedzę i umiejętności są najcenniejsi dla armii. Nie mam tu oczywiście na myśli generałów, którzy obejdą się bez tych 380 zł. Trzeba się też przyjrzeć temu, jak nasi żołnierze zaliczają sprawdzian sprawnościowy, bo w poprzednich latach nie było z tym najlepiej. No i oczywiście najwyższy czas, aby proces ucywilniania stanowisk ruszył pełną parą. Nie może być tak, że majorzy i pułkownicy razem z urzędnikami siedzą za biurkiem, a jak przyjdą zajęcia ze strzelania, to ze strzelnicy uciekają na chorobowe. Nie wspomnę już o ich kondycji fizycznej. W takim przypadku trudno mówić, że te osoby służą, więc muszą lepiej zarabiać od cywili.
Obecny rząd zlikwidował też limit 12 lat służby dla kontraktowych. Dzięki temu większość z nich po 15 latach nabędzie prawo do podstawowej emerytury i zdecyduje się odejść ze służby, bo w ochronie znajdzie lepiej płatną pracę (co najmniej 13 zł za godzinę od stycznia). Armia z tej zmiany też nie będzie miała wielkiego pożytku, jeśli nie uda się jej zatrzymać dobrze wyszkolonych żołnierzy. Może liczyć co najwyżej na długofalowe koszty w postaci 1,5 mld zł na wcześniejsze emerytury.
Kolejna zmiana to zniesienie limitów awansów. Okazuje się nagle, że na wyższy stopień może liczyć nie 3,7 tys., ale 19 tys. wojskowych. MON uspokaja: to zaledwie 23 mln zł w tym roku. Także dla cywili na Święto Wojska posypały się nagrody i w przyszłym roku znajdzie się parę groszy na ok. 300 zł podwyżki. W efekcie tylko wzrost uposażeń dla mundurowych ma kosztować MON blisko 500 mln zł. Pozostaje pytanie, czy żołnierze i cywile pracujący w wojsku odwdzięczą się za te podwyżki lepszą służbą.