Umowa zlecenia nie jest formalnie umową o pracę, ale o świadczenie usług i dlatego swoje umocowanie prawne ma w kodeksie cywilnym. Tym samym zleceniobiorcy nie przysługuje ochrona kodeksu pracy - nie ma więc praw pracowniczych etatowca, w tym minimalnej stawki wynagrodzenia czy gwarancji płatnego urlopu wypoczynkowego.
Natomiast, zgodnie z zasadą swobody umów, treść umowy zlecenia może być formułowana dowolnie przez strony - tak więc zarówno zleceniobiorca, jak i zleceniodawca mogą przewidzieć w umowie płatne przerwy w świadczeniu usług. Nie może paść termin urlop wypoczynkowy, ponieważ odnosi się on wyłącznie do kodeksu pracy, ale w dokumencie można zawrzeć informację o okresach nie wykonywania pracy (czasie wolnym), które będą odpłatne jak przy normalnym wykonywaniu zlecenia.
Zlecenie jak umowa o pracę
Jednocześnie osoby na zleceniu nie obowiązują sztywne reguły umowy o pracę, czyli praca pod kierownictwem pracodawcy, w stałym wymiarze czasu pracy i w określonym miejscu. W przypadku, gdy zlecenie zaczyna spełniać te przesłanki i nabierać cech umowy o pracę, zleceniobiorca może wystąpić do Sądu Pracy z powództwem o ustalenie zaistnienia stosunku pracy w miejsce umowy zlecenia. Jakie prawa ma pracownik na zleceniu, dowiesz się tutaj>>
W takim wypadku, jeśli zlecenie miało charakter umowy o pracę, dana osoba może domagać się wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych czy w porze nocnej, a także ekwiwalentu z niewykorzystany urlop wypoczynkowy. Jak obliczyć ekwiwalent za urlop wypoczynkowy>>
Przy czym, jak zauważa PIP>>, sąd rozstrzygnie nie tylko jakie cechy przeważają: umowy o pracę czy zlecenia. Zdecyduje też, jaka był wola stron, gdy zawierano umowę, bowiem - jak orzekł Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18 czerwca 1998 r. (I PKN 191/98) - "jeżeli umowa wykazuje wspólne cechy dla umowy o pracę i umowy prawa cywilnego z jednakowym ich nasileniem, o jej typie (rodzaju) decyduje zgodny zamiar stron i cel umowy, który może być wyrażony także w nazwie umowy".