W przypadku, gdy mamy nauczyciela kontraktowego i mianowanego, pracę straci ten pierwszy, bo ma niższy stopień awansu zawodowego - mówi w wywiadzie dla DGP Ewa Halska, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Jak dyrektor powinien się zabrać do wytypowania nauczyciela do zwolnienia, gdy się okaże, że od nowego roku będzie mniej uczniów?
Dyrektor w trakcie opracowywania projektu arkusza organizacyjnego na nowy rok szkolny widzi w kwietniu, na podstawie projektowanej liczby godzin lekcyjnych, jak wygląda sytuacja i powinien się przygotowywać do typowania. Musi określić, jakie osoby zostaną wytypowane do zwolnienia. Problem w przypadku większej liczby nauczycieli tego samego przedmiotu zawsze polega na wyborze tego właściwego do zwolnienia. Dlatego dyrektor powinien mieć opracowane wcześniej kryteria doboru pracownika do zwolnienia.
A czy te kryteria muszą być zatwierdzone przez radę pedagogiczną?
Przepisy nie przewidują takiego wymogu. Wskazane jednak byłoby, aby nauczyciele wiedzieli wcześniej, według jakich zasad będą wyłaniane osoby do zwolnienia. To jest tak samo jak z ocenianiem. Jeśli ocenia się ucznia lub pracownika, trzeba te osoby wcześniej zapoznać z kryteriami. W tym celu dyrektor powinien rozmawiać z nauczycielami o trudnej sytuacji związanej z niżem demograficznym i przedstawić, jakimi kryteriami będzie się kierował w przypadku konieczności zwolnień.
Jakie kryteria powinien zastosować dyrektor, aby sąd później ich nie podważał?
Jeśli patrzymy na orzecznictwo sądów, to głównymi i podstawowymi kryteriami są te związane z wykonywaniem swoich obowiązków. Pierwsze kryterium powinno być związane z kwalifikacjami zawodowymi i stopniem awansu zawodowego. Jeśli się okazuje, że są to osoby, które mają podobne kwalifikacje i stopień, musimy sięgnąć po ocenę pracy, w tym poziom zaangażowania i efektywność. Ocena pracy powinna być dokonana w podobnym czasie. Istotna przy wyborze do zwolnienia jest też dyscyplina nauczyciela, np. czy nie spóźnia się na zajęcia, oraz jego zaangażowanie w wykonywanie innych czynności statutowych szkoły.
A co w sytuacji, gdy mamy nauczyciela kontraktowego i mianowanego. Obaj dobrze pracują. Kto w takiej sytuacji powinien stracić pracę?
Kontraktowy straci pracę, bo ma niższy stopień awansu zawodowego.
A co w sytuacji, kiedy mamy nauczyciela dyplomowanego, na którego rodzice się skarżą, że jest leniwy i zadaje tylko zadania domowe dzieciom, oraz kontraktowego, który jest bardzo zaangażowany w pracę z uczniami. Kogo wtedy powinien zwolnić dyrektor?
Prawda jest taka, że sąd kwestionuje decyzje dyrektora, gdy stwierdzi, że wybór był dowolny lub dyskryminujący pracownika.
Czy aby nie mieć problemów w sądzie, lepiej jest wybrać tego dyplomowanego?
Tak. W lepszej sytuacji będzie nauczyciel dyplomowany. Zatrudnienie na podstawie mianowania ma tutaj znaczenie.
A jeśli mamy nauczyciela kontraktowego, który jest obibokiem i nic nie robi, ale ma ochronę należną działaczowi związkowemu, a drugi nauczyciel jest mianowany i bardzo dobrze pracuje z uczniami. Kogo powinien wybrać dyrektor?
Aby się nie narazić na przegraną w sądzie, powinien zwolnić tego, który nie ma ochrony związkowej. Ta ochrona wynika bardziej z art. 32 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1881) niż z samej Karty nauczyciela.
Samorządy bardzo często wskazują, że nauczyciele wiedzący, że czeka ich zwolnienie, sięgają po ochronę związkową. Co wtedy, gdy wszyscy wytypowani do zwolnienia są działaczami związkowymi, a związek nie wyraził zgody na ich zwolnienie?
Wtedy dyrektor musi któregoś z nich wybrać. Praktyka ostatnich lat wskazuje, że sądy orzekały wtedy tylko odszkodowanie i nie przywracano tych osób do pracy. Sądy w sytuacji gdy nie ma wyjścia, zasądzają trzymiesięczne odszkodowanie, bo przecież jeśli taki nauczyciel zostanie przywrócony, to i tak nie będzie dla niego godzin.
Często ratunkiem przed niżem demograficznym jest uciekanie nauczycieli na urlopy dla poratowania zdrowia. Ale to już nie oznacza, że pedagoga ominą zwolnienia?
Dyrektorzy, jeśli decydują się na zwolnienia nauczyciela korzystającego z urlopu zdrowotnego, powołują się w wypowiedzeniu na uchwałę siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 26 czerwca 2013 r. (sygn. akt I PZP 1/13), która zezwala na zwolnienie w tym czasie nauczycieli zatrudnionych zarówno na podstawie umowy, jak i mianowania.
Problemem w szkołach jest też uciekanie nauczycieli na zwolnienia lekarskie. Często o tym informują ich związki zawodowe, które są powiadamiane przez dyrektora szkoły o zamiarze zwolnienia nauczyciela. Co ma zrobić dyrektor, jeśli wytypowany do zwolnienia nauczyciel od kwietnia do czerwca przebywa na zwolnieniu lekarskim? Przecież tylko do końca maja można wypowiedzieć mu umowę.
Wtedy mamy poważny problem. Nie wiemy, czy ten nauczyciel wróci w czerwcu. Decyzja powinna być podejmowana w uzgodnieniu z organem prowadzącym, bo jeśli nie da wypowiedzenia nikomu, to we wrześniu jednemu nauczycielowi trzeba będzie płacić za gotowość, ponieważ nie będzie dla niego zajęć. Są różne możliwości. Dyrektor może wypowiedzieć umowę innemu nauczycielowi albo poczekać, aż wróci z chorobowego ten pierwotnie wytypowany, i wypowiedzieć mu stosunek pracy nawet w czerwcu. Wtedy pozostaje obrona przed sądem i nadzieja, że sędzia nie przywróci nauczyciela do pracy, tylko zasądzi dla niego odszkodowanie.
Czyli mimo niżu demograficznego nie jest łatwo zwolnić nauczyciela...
Problem zwolnienia nauczyciela to jest nie tylko problem dyrektora. Dobrze byłoby, aby szef placówki oświatowej otrzymał wsparcie organu prowadzącego. Dla dyrektora zwalnianie jest bardzo dużym problemem emocjonalnym, który rodzi również nieplanowane duże koszty, zwłaszcza jeśli sąd zasądzi odszkodowanie lub przywrócenie do pracy. Trzeba pamiętać, że te koszty ponosi gmina, a więc to wspólny problem. Ona też ma obowiązek udzielenia pomocy prawnej dyrektorom.