Niezgłoszenie wniosku o upadłość firmy może być przejawem uporczywego naruszenia praw pracowniczych.
Złożenie rezygnacji i zaprzestanie wykonywania obowiązków przez osoby zarządzające firmą nie zwalnia ich z odpowiedzialności za zatrudnione osoby. Przekonał się o tym dyrektor przedsiębiorstwa z Elbląga. W wyniku kontroli inspektor pracy skierował do Prokuratury Rejonowej w Elblągu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa zakładu. Według PIP polegało ono na uporczywym naruszaniu praw pracowników poprzez niewypłacanie wynagrodzeń (od 5 miesięcy) oraz na niezgłoszeniu przez dyrektora (członka zarządu spółki) wniosku o jej upadłość, pomimo powstania warunków uzasadniających złożenie takiego dokumentu.
W trakcie kontroli okazało się, że 15 pracowników elbląskiego przedsiębiorstwa od listopada 2014 r. nie otrzymywało wynagrodzenia za pracę. Zaległości pracodawcy z tego tytułu wyniosły prawie 150 tys. zł brutto. Co więcej, pięciu pracownikom nie zapłacono wynagrodzenia za okres choroby, a byłemu zatrudnionemu – ponad 8,7 tys. zł brutto odszkodowania z tytułu rozwiązania umowy o pracę w trybie określonym w art. 55 par. 1 k.p. (czyli w przypadku gdy wydane zostanie orzeczenie lekarskie stwierdzające szkodliwy wpływ wykonywanej pracy na zdrowie podwładnego, a zatrudniający nie przeniesie go do innej pracy).
Inspektor ustalił też, że funkcję jednoosobowego zarządu spółki od listopada 2013 r. pełnił dyrektor zakładu. Pomimo niewywiązywania się z wymagalnych zobowiązań wobec pracowników nie zgłosił on do sądu wniosku o ogłoszenie upadłości spółki, co jest przestępstwem z art. 586 k.s.h. (zagrożonym karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku). Brak zgłoszenia do sądu oraz zaleganie z wypłatami za okres pięciu miesięcy wywołały szczególnie niekorzystne konsekwencje dla zatrudnionych w firmie. Zostali oni pozbawieni środków do życia, a jednocześnie z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych mogli uzyskać jedynie należności za ostatnie trzy miesiące.
Z ustaleń kontrolnych wynikało, że w marcu 2015 r. dyrektor – zamiast zgłosić wniosek o upadłość – złożył rezygnację i zaprzestał wykonywania obowiązków. Uniemożliwiło to zatrudnionym rozwiązanie stosunku pracy z winy pracodawcy i zarejestrowanie się w powiatowym urzędzie pracy jako osoby bezrobotne (nie było osoby, która mogłaby wydać świadectwo pracy). W czasie kontroli okazało się też, że spółka nie zatrudnia ani księgowego, ani pracownika ds. kadr i płac, za co odpowiedzialny był jej dyrektor. W związku z wszystkimi zarzutami inspektor pracy zdecydował o skierowaniu przeciwko niemu wniosku do prokuratury. Teraz grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia (do dwóch lat). Taką sankcję przewiduje kodeks karny w przypadku złośliwego lub uporczywego naruszania praw pracowników przez osoby wykonujące czynności z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.
– To istotna przestroga dla firm. Porzucanie działalności przez pracodawców nie jest powszechne, ale zdarza się coraz częściej. A ma to bardzo negatywne konsekwencje dla pracowników, bo choć teoretycznie mają wiele możliwości postępowania, np. mogą żądać wydania świadectwa pracy przed sądem, to jednak żadna z nich nie jest ani skuteczna, ani szybka – tłumaczy Małgorzata Lorenc z firmy Lorenc Doradztwo Kadrowe.
Ważne
Rezygnacja z funkcji menedżera nie ogranicza odpowiedzialności pracodawcy