Wykształcenie zawodowe zwiększa szanse mężczyzn w kolejce po pracę
W końcu stycznia w urzędach pracy zarejestrowanych było ponad 1,1 mln kobiet. To o 31 tys. (o 2,9 proc.) więcej niż przed rokiem – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. Tymczasem bezrobotnych mężczyzn było nieco ponad milion – o blisko 15 tys. (o 1,4 proc.) mniej niż przed rokiem.
W końcu stycznia w urzędach pracy zarejestrowanych było ponad 1,1 mln kobiet. To o 31 tys. (o 2,9 proc.) więcej niż przed rokiem – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. Tymczasem bezrobotnych mężczyzn było nieco ponad milion – o blisko 15 tys. (o 1,4 proc.) mniej niż przed rokiem.
Z danych resortu pracy wynika również, że także w 2011 roku rosła liczba bezrobotnych kobiet, a mężczyzn spadała.
Dlaczego tak się dzieje? – Przyczyn jest kilka, ale skutek jeden – kobiety mają większe trudności ze znalezieniem pracy niż mężczyźni – mówi Piotr Rogowiecki, ekspert rynku pracy w organizacji Pracodawcy RP. Pracodawcy wolą bowiem zatrudniać mężczyzn, ponieważ uważają, że są bardziej dyspozycyjni. – Tak może postępować część przedsiębiorców, ponieważ przy spowolnieniu gospodarczym może się obawiać obciążeń związanych z macierzyństwem – dodaje Rogowiecki.
Podobnego zdania jest Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan. – Zatrudnianie młodych mężczyzn jest bardziej bezpieczne dla przedsiębiorców niż przyjmowanie do pracy kobiet. I to jest fakt niepodważalny, gdy pamięta się na przykład o kwestiach związanych z urlopami macierzyńskimi – potwierdza Zakrzewska.
To jednak nie wszystko. – W ubiegłym roku rosło zatrudnienie głównie w przemyśle, który jest mniej sfeminizowany niż inne branże. Natomiast w usługach nastąpiła stabilizacja. Tak wynika z badań ekonomicznych ludności przeprowadzonych w III kwartale 2011 r. – zwraca uwagę Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem właśnie to przemawiało za wzrostem zatrudnienia wśród mężczyzn. Tak było również w styczniu, w którym zatrudnienie w przedsiębiorstwach zwiększyło się w stosunku do grudnia prawie o 48 tys.
Natomiast kobiety dominują w administracji, edukacji i służbie zdrowia. – A tam zatrudnienie na ogół się nie zwiększało. Musiało więc zwiększyć się bezrobocie wśród kobiet, bo na rynek pracy wchodziły absolwentki różnego typu szkół – podkreśla prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dodaje, że kobiety są lepiej wykształcone niż mężczyźni, a to paradoksalnie przyczynia się do wzrostu ich bezrobocia. Jest tak, bo zwiększa się liczba zarejestrowanych osób bez zajęcia wśród tych, którzy mają dyplom wyższej uczelni. W końcu grudnia było ich blisko 226 tys. – o ponad 10 proc. więcej niż przed rokiem. A lepsze wykształcenie kobiet widać w statystykach – np. wśród ponad 1,8 mln studentów 60 proc. to kobiety.
Mężczyźni częściej wybierają szkoły zawodowe i technika oraz studia politechniczne. To zwiększa ich szansę na rynku pracy, ponieważ pojawiające się oferty zatrudnienia związane są zwykle z takimi kwalifikacjami. Głównym problemem jest dla nich tylko zdobycie doświadczenia zawodowego, którego wymagają pracodawcy. Ponadto rynek pracy jest nieco łatwiejszy dla mężczyzn, gdyż w poszukiwaniu zajęcia za granicą wyjechało ich z naszego kraju więcej niż kobiet.
Sytuację pań dodatkowo pogarsza występujące wciąż jeszcze przekonanie, według którego mężczyznom należy się pierwszeństwo na kurczącym się rynku pracy, gdyż bezrobocie kobietom nie przynosi ujmy, a mężczyzn degraduje. Niestety ten stereotyp ma niekiedy wpływ na decyzje pracodawców. Eksperci są przekonani, że sytuacja kobiet zacznie się poprawiać, gdy gospodarka przestanie hamować i zacznie powstawać dużo nowych miejsc pracy. Trudno jednak dzisiaj wyrokować, kiedy to nastąpi.
OPINIA PRAWNA
/>
Mniejsze koszty dla przedsiębiorców za absencję chorobową kobiet
Prof. Mieczysław, Kabaj Instytut Pracy i Spraw Socjalnych
Pracodawcy częściej zwalniają z pracy kobiety niż mężczyzn. Mężczyźni mają też często pierwszeństwo przy zatrudnianiu pracowników. Między innymi dlatego, że w opinii pracodawców kobiety są często mniej dyspozycyjne niż mężczyźni. Trudno to zakwestionować, ponieważ częściej korzystają one ze zwolnień lekarskich w związku z macierzyństwem i opieką nad dziećmi lub bliskimi im osobami starszymi. Na zwolnieniu lekarskim otrzymują co najmniej 80 proc. wynagrodzenia. A za 33 dni w roku przebywania pracownika na chorobowym płaci pracodawca. Jest to dla niego spore obciążenie finansowe. Aby je zmniejszyć, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych proponował zmianę prawa. Polegałaby ona na tym, że pracodawca płaciłby tylko za siedem dni zwolnienia lekarskiego kobiety. Po tym czasie obowiązek wypłaty wynagrodzenia przejmowałby ZUS. To poprawiłoby zdecydowanie sytuację kobiet na rynku pracy, gdyż pracodawcy nie ponosiliby tak dużych jak obecnie kosztów związanych z ich absencją chorobową. Niestety rząd nie przyjął naszych propozycji. Czas o tym pomyśleć także w kontekście wydłużenia wieku emerytalnego kobiet, ponieważ również w starszym wieku mogą one korzystać z dłuższych zwolnień, gdyż część z nich będzie się opiekować seniorami, którzy w każdej chwili mogą potrzebować pomocy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama