Niskie bezrobocie, brak rąk do pracy i nowe, ustawowe obostrzenia ograniczyły rynek zatrudnienia doraźnego. Szukający zajęcia wybierają stałe etaty.
W III kw. 2017 r. liczba pracowników tymczasowych zmniejszyła się o 6 proc. w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym – wynika z danych Polskiego Forum HR, zrzeszającego największe agencje pracy tymczasowej na rynku. W omawianym okresie jej członkowie zatrudniali o 7,2 tys. osób mniej niż w III kw. 2016 r. (i o 1,2 tys. mniej niż w II kw. 2017 r.).
Sam spadek może nie jest duży, ale doniosłe znaczenie ma nagłe odwrócenie trendu – w ostatnich latach, zwłaszcza w latach 2014 i 2015, liczba takich zatrudnionych gwałtownie rosła (nawet o 25 proc. rocznie). Nowe dane wskazują, że w przyszłości coraz trudniej będzie pozyskiwać ludzi do prac doraźnych. Firmy zamierzają szukać chętnych już nie tylko u naszych wschodnich sąsiadów, ale także w krajach azjatyckich.

Taki rynek

– Brakuje rąk do pracy, firmy coraz częściej oferują stabilne zatrudnienie. Efekt: coraz trudniej znaleźć osoby, które podejmą zatrudnienie tymczasowe – tłumaczy Agnieszka Zielińska, kierownik Polskiego Forum HR.
Potwierdzają to statystyki. Z danych GUS wynika, że w III kw. 2017 r. padł rekord zatrudnienia na czas nieokreślony – na podstawie bezterminowych umów pracowało 9,7 mln osób, czyli o 327 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2016 r. i o 511 tys. więcej niż w 2015 r. Jednocześnie stopa bezrobocia utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie (poniżej 7 proc.), a liczba wakatów rośnie. W III kw. 2017 r. do publicznych pośredniaków wpłynęło 447 tys. ofert zatrudnienia, czyli o 41 tys. więcej niż rok wcześniej (wzrost o 10 proc.) oraz 82 tys. więcej w porównaniu z 2015 r. (wzrost o 22 proc.). W takich warunkach niełatwo jest zachęcić kandydatów do wyboru doraźnej pracy.
– Zatrudnienie tymczasowe to papierek lakmusowy całego rynku. W obecnej sytuacji agencje powinny skupiać się na ukrytych zasobach pracy. Czyli np. zachęcać do podjęcia zatrudnienia osoby, które z różnych powodów (np. obowiązków opiekuńczych) obecnie go nie mają – uważa Barbara Surdykowska z biura eksperckiego, dialogu i polityki społecznej NSZZ „Solidarność”. I podkreśla, że takie działania prywatnych pośredników powinny zyskać wsparcie finansowe ze strony państwa. – Dzisiaj prowadzi ono aktywizację praktycznie wyłącznie poprzez urzędy pracy. Gdyby to się zmieniło, wiele osób biernych zawodowo mogłoby podjąć atrakcyjną dla nich formę zatrudnienia, np. w niepełnym wymiarze czasu pracy – dodaje.

Nowe obostrzenia

Na ograniczenie pracy tymczasowej mogła też wpłynąć zmiana przepisów. 1 czerwca weszła w życie ustawa z 7 kwietnia 2017 r. o zmianie ustawy o zatrudnianiu pracowników tymczasowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 962). Jej podstawowym celem była poprawa warunków zatrudnienia doraźnego i ograniczenie przypadków długotrwałej pracy tymczasowej. Nowe regulacje m.in. uszczelniły limity skierowania pracownika tymczasowego do tego samego pracodawcy użytkownika (maks. 18 miesięcy w okresie 3 lat) oraz wprowadziły wymóg posiadania lokalu przez agencje (dzięki temu pracownicy mają z jej przedstawicielami bezpośredni kontakt). Z kolei pracodawcy użytkownicy muszą prowadzić ewidencję pracowników tymczasowych.
ikona lupy />
Praca tymczasowa w liczbach / DGP
Nowelizacja wprowadziła też surowe kary. Dla przykładu oferowanie usługi pracy tymczasowej bez wpisu do odpowiedniego rejestru jest zagrożone grzywną do 100 tys. zł. Łącznie tego typu obostrzenia mogły wpłynąć na korzystanie z doraźnego zatrudnienia.

Mniej pracownic?

W praktyce w początkowej fazie obowiązywania nowych regulacji najistotniejsze znaczenie mógł mieć przepis dotyczący wydłużania terminowych umów o pracę ciężarnych kobiet. Jeśli ich kontrakty miałyby się rozwiązać po trzecim miesiącu ciąży, to – z mocy prawa – przedłużą się do dnia porodu (a więc kobieta zyska możliwość korzystania z urlopu macierzyńskiego, a następnie rodzicielskiego). Agencje podkreślały, że w ten sposób przerzucono na nie odpowiedzialność za znalezienie zatrudnienia przyszłym matkom. Jeśli nie udałoby się im zapewnić odpowiedniego zajęcia w okresie ciąży, to będą musiały je zwalniać z obowiązku świadczenia pracy aż do porodu. Niektórzy pośrednicy zapowiadali, że będą proponować pracownicom tymczasowym umowy cywilnoprawne zamiast tych o pracę (one się nie przedłużają) albo w ogóle zrezygnują z ich zatrudniania.
– Wśród naszych członków odsetek umów cywilnoprawnych zwiększył się, ale nieznacznie. Do tej pory umowy o pracę stanowiły ponad 90 proc. wszystkich zawieranych kontraktów, a w III kw. odsetek ten spadł do 89 proc. – wskazuje Agnieszka Zielińska.
W Polskim Forum HR zrzeszeni są jednak najwięksi gracze na rynku, którzy zawsze oferowali lepsze warunki. Mniejsze agencje zdecydowanie częściej stosowały umowy cywilnoprawne i omawiana zmiana może ten trend jeszcze pogłębić.
– Otrzymujemy sygnały, że umowy – zgodnie z omawianym przepisem – już się wydłużają. W takich przypadkach przyszłe matki decydują się jednak na skorzystanie ze zwolnień lekarskich. Na razie nie zgłosiła się do nas żadna agencja, która nie miała dla ciężarnej pracownicy odpowiedniego zajęcia i w związku z tym musiała ją zwolnić z obowiązku świadczenia pracy z zapewnieniem wynagrodzenia za ten czas – podsumowuje kierownik Polskiego Forum HR.