Sprzedawca internetowy nie ma prawa zastrzec, że wygląd produktu może odbiegać od prezentowanego na stronie sklepu – uznał sąd.
Klauzule stwierdzające, że rzeczywisty wygląd towaru może różnić się od tego, który widnieje na zdjęciach, są wciąż stosowane przez wielu, nierzadko nawet największych, sprzedawców handlujących w internecie. Jak pokazuje wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Warszawie, powinni oni jak najszybciej pomyśleć o zmianie regulaminu. W przeciwnym razie muszą się liczyć z tym, że takie postanowienie zostanie uznane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta za klauzulę niedozwoloną, co może skończyć się nałożeniem kary finansowej.
– Prawie wszystko kupujemy właśnie ze względu na to, jak wygląda. Dlatego towar powinien wyglądać właśnie tak jak na zdjęciu – zauważa Maciej Gawroński, radca prawny z kancelarii Bird & Bird.
Brak odpowiedzialności
Wyrok dotyczył decyzji wydanej przez UOKiK w sprawie internetowego sklepu Deichmann-Obuwie (decyzja nr RBG – 44 /2013). Zakwestionowano w niej trzy postanowienia regulaminu. Łączna kara nałożona na sklep za stosowanie klauzul niedozwolonych wyniosła 223 tys. zł. Wśród zakwestionowanych stwierdzeń znalazło się też takie: „Sprzedawca informuje, iż zdjęcia prezentujące oferowany towar mają jedynie charakter poglądowy. Rzeczywisty wygląd, w tym w szczególności kolor i struktura materiału mogą odbiegać od prezentowanego na zdjęciach”.
Zdaniem UOKiK sprzedawca próbował w ten sposób ograniczyć swoją odpowiedzialność za sprzedany towar. Klauzula ta mogła zostać odebrana przez konsumentów jako brak możliwości zwrotu towaru z powodu niezgodności z umową.
Sklep internetowy przekonywał, że sporna adnotacja nie miała w żaden sposób ograniczyć jego odpowiedzialności i akceptował zwrot towaru, który zdaniem kupującego odbiegał od tego, który widział na zdjęciach. Sąd nie zgodził się z tą argumentacją.
„W przypadku sprzedaży dokonywanej za pośrednictwem internetu zdjęcie stanowi jedno z podstawowych źródeł informacji o produkcie i ma dla konsumenta istotne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o jego zakupie. Przedsiębiorca jest natomiast zobowiązany do rzetelnego i wyczerpującego poinformowania kontrahenta o cechach i właściwościach oferowanych towarów” – podkreślił sąd.
Gdzie indziej można
Sprzedawca tłumaczył, że chodziło mu wyłącznie o zasygnalizowanie kupującym tego, że kolor czy odcień, jaki widzą na swych monitorach, może być różny, chociażby ze względu na kartę graficzną czy wyświetlacz, jakim się posługują. To również nie przekonało sądu, który uznał, że mimo tych zapewnień klauzula mogła być odbierana jako próba unikania odpowiedzialności.
– Można spekulować, że sprzedawcy rzeczywiście chodziło o to, że na różnych ekranach dane zdjęcie może się różnie wyświetlać. Ale założenie, że za każdym razem, a przynajmniej na ogół spotkamy etycznego sprzedawcę z dużą świadomością prawną, nie zgadza się moim z doświadczeniem życiowym. Jak widać, z doświadczeniem życiowym sądu również nie – komentuje Maciej Gawroński.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska, adwokat w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, uważa natomiast, że stanowisko sądu jest zbyt rygorystyczne.
– Kłóci się ono z naturą sprzedaży internetowej oraz z obowiązkiem nałożonym na sprzedawców, aby w sposób rzetelny informowali o cechach sprzedawanych rzeczy – przekonuje. – Robiąc zakupy przez internet, nigdy nie jesteśmy pewni, jak towar będzie w rzeczywistości wyglądał. Także sprzedawca technicznie nie jest w stanie zaprezentować nam towaru w sposób satysfakcjonujący każdego kupującego. Odbiór zdjęcia zależy od światła, modelki, na której ubranie sfotografowano, rozmiaru, zbliżenia itp. Dlatego też przedsiębiorca powinien mieć prawo do ostrzegania konsumentów o ewentualnych różnicach – dodaje.
Chociaż wyrok zapadł na podstawie uchylonych już przepisów ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (Dz.U. z 2002 r. nr 141, poz. 1176 ze zm.), to można go odnosić do obecnego stanu prawnego. Obowiązująca od 25 grudnia 2014 r. nowelizacja kodeksu cywilnego również przewiduje odpowiedzialność przedsiębiorcy za wady fizyczne. A zgodnie z art. 5561 k.c. wada fizyczna polega na niezgodności rzeczy sprzedanej z umową, w tym również gdy rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego.
Co istotne, ta odpowiedzialność sprzedawcy wobec konsumenta jest zupełnie niezwiązana z prawem do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni bez podawania przyczyn. Zdaniem Agnieszki Wiercińskiej-Krużewskiej właśnie to ostatnie uprawnienie zostało wprowadzone z powodu różnic, jakie mogą wystąpić między oczekiwaniami konsumenta a rzeczywistym wyglądem towaru.
– Tym samym zakwestionowane przez sąd postanowienie nie zagraża w żaden sposób interesom klientów. Jest zresztą typowe i niekwestionowane w innych krajach Unii Europejskiej – argumentuje.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 21 sierpnia 2015 r., sygn. akt XVII AmA 62/14.