Pozbawienie medyków prawa do obrony przed specjalnymi komisjami wojewódzkimi nie jest niezgodne z konstytucją. Tak uznał Trybunał Konstytucyjny.
TK rozpatrywał wczoraj wniosek Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) dotyczący postępowania przed wojewódzkimi komisjami orzekającymi o zdarzeniach medycznych. Ustalają one w specjalnym pozasądowym trybie, czy pacjentowi poszkodowanemu wskutek błędnej diagnozy, niewłaściwego leczenia lub złej organizacji pracy szpitala należy się odszkodowanie. Nie orzekają jednak o winie lekarza.
Samorząd lekarski zakwestionował art. 67j ust. 7 i art. 67 i ust. 2 ustawy z 28 kwietnia 2011 r. o zmianie ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta oraz ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. nr 113, poz. 660). Zgodnie z tymi regulacjami lekarze obwinieni o spowodowanie zdarzenia medycznego nie mają prawa uczestniczyć w postępowaniu przed komisją. Nie przysługuje im także odwołanie od orzeczenia o zaistnieniu zdarzenia medycznego. Zdaniem samorządu lekarskiego narusza to ich prawo do sądu.
– Lekarz nie ma możliwości obrony i przedstawienia swojego stanowiska w sprawie, choć postępowanie dotyczy jego praw i dóbr osobistych – argumentował Marek Chmaj, radca prawny reprezentujący NRL.
Medyka reprezentuje w nim dyrektor placówki medycznej. Do złożenia wyjaśnień jest on wzywany przez komisję tylko na wniosek dyrekcji szpitala.
– Można sobie wyobrazić sytuację, gdy szpital ma coś do ukrycia, np. wskutek źle działającej aparatury doszło do śmierci pacjenta. Odpowiedzialność za to szpital przerzuca na lekarza, i to on będzie musiał żyć z odium, jakie nakłada na niego orzeczenie komisji – wskazywał Marek Chmaj.
Tej argumentacji nie podzielali przedstawiciele Sejmu i Prokuratury Genaralnej.
– Orzeczenie nie wywołuje skutków w sferze praw i obowiązków lekarza. Nie ma bezpośredniego związku między postępowaniem przed komisją a jego sytuacją, ponieważ nie określa się stopnia jego przyczynienia się do zaistnienia szkody. Nie ponosi on też żadnej odpowiedzialności poza moralną – podkreślał Jerzy Łabuda, prokurator Prokuratury Generalnej.
Z kolei Stanisław Pieta, poseł reprezentujący Sejm, podkreślał, ze istotą sprawy jest sytuacja pacjenta poszkodowanego w wyniku zdarzenia medycznego.
– Dopuszczenie lekarza do postępowania tylko wydłużyłoby postępowanie – wskazywał Stanisław Pięta.
Trybunał nie przychylił się do argumentacji samorządu lekarskiego. Tłumaczył, że kwestionowana przez NRL regulacja realizuje podstawowe założenia ustawodawcy, którego celem było stworzenie pozasądowego trybu kompensacji pacjentom poniesionych szkód.
W ocenie TK zarzut pozbawiania lekarzy prawa do sądu jest nieadekwatny. Rozstrzygnięcie komisji wojewódzkiej, stwierdzające zaistnienie zdarzenia medycznego, nie jest bowiem sprawą w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP.
– Komisja na pewno nie jest sądem, a jej członkowie – sędziami – podkreślała Małgorzata Pyziak-Szafnicka, sędzia sprawozdawca. Zaznaczyła przy tym, że gdyby postępowanie obejmowało odpowiedzialność lekarzy, a nie szpitali, musieliby oni być uczestnikami postępowania.
ORZECZNICTWO
Wyrok TK z 11 lutego 2014 r., sygn. akt K6/13.