9 proc. zatrudnionych otrzymało wynagrodzenie z opóźnienieniem, a 4 proc. – wcale. Oznacza to, że ok. 2 mln osób doświadczyło problemów z uposażeniem. Tak wynika z badania wykonanego na zlecenie BIG InfoMonitor
Zatory z tytułu pensji / Dziennik Gazeta Prawna
Piotr Szumlewicz ekspert OPZZ / DGP / Wojtek Gorski
Branżą, w której zatory w zakresie wynagrodzeń spotyka się najczęściej, jest budownictwo – 24 proc. wskazań. Na drugim miejscu są usługi (13 proc.), a na trzecim handel detaliczny (11 proc.). Do branż podwyższonego ryzyka należy też przetwórstwo przemysłowe (11 proc.). Eksperci zauważają, że na liście wciąż wysoko plasują się firmy, które w ostatnich latach borykały się z problemami. W przypadku przetwórstwa mowa o embargu, w przypadku budownictwa – o dużej konkurencji i zatorach płatniczych, a w przypadku handlu – wciąż trwającej rywalizacji na ceny, odbijającej się na zyskach. Do tego branże te są wymieniane wśród tych, w których wciąż wielu pracowników jest zatrudnionych na umowy śmieciowe.
Jak wynika z badania BIG InfoMonitor, największe prawdopodobieństwo nieotrzymania pieniędzy na czas występuje właśnie wśród osób zatrudnionych na umowę-zlecenie i umowę o dzieło. Gdy w strukturze zatrudnienia takich osób jest ok. 20 proc., to wśród skarżących się na problemy z płacą – 38 proc. Najmniej terminowo płaci się w branżach, których działalność w dużej mierze jest skupiona w dużych miastach. Z badania BIG InfoMonitor wynika, że prawdopodobieństwo nieotrzymania płacy jest najwyższe właśnie w miejscowościach liczących ponad pół miliona mieszkańców. Gdy przeciętnie na takie doświadczenie wskazuje 4 proc. ankietowanych, w dużych miastach odsetek ten wynosi 11 proc.
Jeśli chodzi o czas zalegania, to 66 proc. osób deklaruje, że opóźnienie nie przekracza jednego miesiąca. Co czwartemu ankietowanemu zdarzało się jednak czekać na pieniądze dłużej niż miesiąc, a 5 proc. nawet ponad pół roku.
Z tym że problem na rynku istnieje, zgadzają się inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy. Zauważają jednak, że z roku na rok z wypłatą wynagrodzenia zalega coraz mniej pracodawców, mniejsze są też kwoty, których nie wypłacili z tego tytułu. Dowodem na to są wyniki z kontroli przeprowadzonych w pierwszym półroczu 2015 r. w zakładach pracy. Liczba pracodawców niewypłacających pensji zmalała o 12,9 proc., do 1458, natomiast kwota należności z 91,2 mln zł do 69,2 mln zł. – Jest lepiej, ale nie jest idealnie. Nadal bowiem mówimy o znaczących kwotach, które nie są wypłacane z tytułu wykonanej pracy – komentuje Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy głównego inspektora pracy. I zachęca osoby, które nie otrzymują pensji na czas, do tego, by składały zawiadomienia. – To dla nas podstawa do wszczęcia kontroli. Wielu pracodawców decyduje się uregulować zaległości, zanim jeszcze zakończy się inspekcja – podkreśla.
Tymczasem jesień to najbardziej aktywny sezon na rynku pracy. Od września do listopada pojawia się najwięcej ofert zatrudnienia, jest też najwięcej kandydatów chętnych do zmiany pracy. W tym czasie o 35 proc. wzrasta rotacja pracowników. – Opóźnienia w wypłacie pensji to wyraźny sygnał, że firma ma kłopoty finansowe – zauważa Mariusz Hildebrand, wiceprezes BIG InfoMonitor. I dodaje, że w hierarchii koniecznych płatności na pierwszym miejscu znajdują się podatki i ZUS – 46 proc., a płace pracownicze – 42 proc. wskazań, plasują się tuż za nimi. W razie problemów z płynnością znacznie mniejszy nacisk stawiany jest na konieczność uregulowania rat kredytów i leasingu (6 proc.), rachunków za media (4 proc.) czy czynszu i należności wobec dostawców (po 1 proc.).
OPINIA
Niestety w ciągu ostatnich lat rośnie skala łamania praw pracowniczych. Zmniejsza się stabilność zatrudnienia, a ataki na związki zawodowe są coraz częstsze. Według Państwowej Inspekcji Pracy polski rynek pracy jest coraz bardziej śmieciowy, a przedsiębiorcy masowo omijają przepisy. Od lat, mimo narastającej skali patologii, władze liberalizują przepisy prawa pracy i ograniczają kontrole przedsiębiorstw, zamiast podjąć działania w odwrotnym kierunku. Takim szkodliwym sygnałem było chociażby wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy w 2013 r., które przyczyniło się do zawieszenia udziału strony związkowej w komisji trójstronnej.
Niewypłacanie wynagrodzeń na czas dotyczy głównie budownictwa i handlu, czyli tych zawodów, w których skala umów cywilnoprawnych jest największa, a pozycja związków zawodowych najsłabsza. W tych branżach mamy do czynienia z radykalną dysproporcją sił między pracodawcą i pracownikiem. Warto też zwrócić uwagę, że w Polsce zaleganie z wypłatą wynagrodzeń zazwyczaj pozostaje bezkarne. Pracodawcy nie ponoszą żadnych konsekwencji zalegania z wypłatami i trudno znaleźć firmę, która wypłaciłaby odsetki pracownikowi. To jasny znak, że czas na zwiększenie reprezentacji pracowniczej i wzmocnienie roli PIP, jak też podwyższenie kar dla nieuczciwych pracodawców. Chodziłoby tutaj chociażby o promowane przez OPZZ wprowadzenie kontroli PIP bez zapowiedzi. Sytuację na rynku pracy może poprawić niedawny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którym możliwości działania w związkach zawodowych są w Polsce ograniczone. Wzrost uzwiązkowienia i zwiększenie siły świata pracy z pewnością przyczyniłyby się do ograniczenia negatywnych zjawisk.