Spadające ceny węgla powodują, że trzeba ciąć koszty i zwalniać ludzi. Aby niwelować skutki społeczne, prywatnym właścicielom pomaga państwo.
Chociaż za naszą południową granicą kopalń węgla kamiennego jest znacznie mniej niż u nas, a w dodatku należą one do prywatnego właściciela, czeski rząd musi je ratować. Powodem są spadki cen węgla. Minister finansów Andrej Babiš szuka sposobu, aby plan ratunkowy nie wymagał dołożenia z budżetu ani korony.
Jedynym obecnie producentem węgla kamiennego w Czechach jest prywatna spółka OKD, która należy do koncernu New World Resources i jest jednocześnie jego najważniejszym aktywem. Z kolei największym akcjonariuszem NWR (spółki notowanej na kilku giełdach, w tym na GPW) jest Zdeňek Bakala. To jeden z najbogatszych Czechów (6. miejsce na tegorocznej liście miesięcznika „Forbes”), którego majątek szacuje się na 22 mld koron, czyli ponad 3,4 mld zł.
OKD z powodu spadających cen węgla i stałych kosztów od dłuższego czasu boryka się z kłopotami. To przenosi się na kondycję NWR, który od kilku lat regularnie jest pod kreską. Skumulowana strata netto koncernu za lata 2012–2014 przekroczyła 990 mln euro. Akcje NWR, które jeszcze w 2011 r. kosztowały na GPW ponad 45 zł, obecnie wyceniane są na 3 gr za sztukę.
Zarząd OKD stara się ratować sytuację. W 2013 r. pracę w kopalniach należących do spółki straciło 1,5 tys. osób, a w zeszłym kolejne kilkaset. Jednak efekty nie są zadowalające. Właśnie dlatego zamknięta ma być najbardziej nierentowna kopalnia, czyli Paskov. Ponieważ ta decyzja oznacza kolejne zwolnienia i problemy socjalne, do sprawy włączył się rząd. Aby zmniejszyć skutki społeczne, zawarł z jej właścicielami umowę, która zakładała, że wydobycie w zakładzie Paskov będzie kontynuowane aż do końca 2017 r.
W zamian rząd w Pradze miał przeznaczyć na program socjalny dla zwalnianych górników 600 mln koron (ok. 95 mln zł). Taką pomoc zatwierdziła Komisja Europejska.
Porozumienie z zarządem OKD zakładało jednak, że gdyby przez trzy kolejne kwartały światowa cena węgla utrzymywała się poniżej poziomu 110 dol. za tonę, postanowienia umowy stracą ważność. W II i III kw. tego roku miało to już miejsce i według prognoz czeskiego ministerstwa przemysłu i handlu będzie tak również w ostatnim kwartale 2015 r. Wtedy konieczne będzie wypracowanie kolejnego porozumienia.
– Zarząd OKD zdaje sobie doskonale sprawę ze skutków społecznych zamknięcia kopalni Paskov, dlatego wezwał władze do rozpoczęcia negocjacji w celu uzgodnienia nowego postępowania – mówi cytowany przez agencję CTK rzecznik OKD Ivo Čelechovský.
Przedwczoraj rząd zdecydował, że rozmowy z władzami spółki prowadzić będą szefowie resortów przemysłu, pracy i spraw socjalnych oraz wicepremier i minister finansów Andrej Babiš. Ten ostatni, jak informuje tygodnik „Euro”, nie ma zamiaru czekać, aż do OKD wejdzie syndyk masy upadłościowej. Co nie oznacza, że gotów jest przeznaczyć na rozwiązywanie problemów spółki pieniądze z państwowego budżetu. Przeciwnie. Resort przygotował już odpowiedni plan, który na razie ma być utrzymywany w tajemnicy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pomysł miałby polegać na przekazaniu nierentownej kopalni Paskov do państwowej spółki Diamo, która jest czeskim odpowiednikiem naszej Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Diamo wygasiłaby następnie działalność zakładu. Pieniądze niezbędne na ten proces, a także na osłony socjalne dla zwolnionych pracowników, minister finansów chce pozyskać ze sprzedaży lepiej rokujących kopalń należących do OKD. Państwowy budżet nie byłby dzięki temu w najmniejszym stopniu nadszarpnięty.
Takie rozwiązanie Andrej Babiš miałby przedstawić podczas mających nastąpić rozmów z szefostwem OKD.