W ciągu roku ceny gruntów rolnych wzrosły w transakcjach między rolnikami aż o jedną trzecią. To rekord. Podwyżki są efektem zbliżającej się perspektywy zniesienia ograniczeń w sprzedaży ziemi obywatelom Unii
Zmiana cen ziemi rolnej w obrocie prywatnym / Dziennik Gazeta Prawna
W II kw. za hektar płacono średnio w obrocie prywatnym 32,4 tys. zł – wynika z danych GUS. To prawie 33 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego. Pobity więc został rekord sprzed siedmiu lat, gdy ziemia podrożała o 30,6 proc.
– To dość zaskakujący wzrost cen gruntów. Tym bardziej że można się było spodziewać spadku opłacalności produkcji rolnej w związku z konfliktem na Ukrainie – podkreśla Monika Orłowska z BGŻ. Natomiast zdaniem prof. Aliny Sikorskiej z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) to właśnie konflikt na Ukrainie mógł się przyczynić w pewnym stopniu do wzrostu cen. – Gdy pojawia się zagrożenie, ziemia staje się cenną lokatą kapitału, bardziej wartościową niż lokata w banku – uważa prof. Sikorska. Analitycy są jednak zgodni, że podwyżki może windować przede wszystkim bliska perspektywa zniesienia ograniczeń w sprzedaży ziemi obywatelom Unii Europejskiej. Zgodnie z ustaleniami ma to nastąpić w maju 2016 r. Wielu rolników oczekuje, że grunty jeszcze podrożeją, gdy zaczną je kupować cudzoziemcy.
– Ale tak być nie musi – ocenia Orłowska. Jej zdaniem można się spodziewać wprowadzenia nowych rozwiązań prawnych, które będą utrudniać sprzedaż obcokrajowcom. Może się również okazać, że nie będzie zbyt wielu cudzoziemców chętnych do zakupu polskich działek, m.in. dlatego że będą mogli kupować ziemię znacznie taniej w innych krajach, np. w Bułgarii, gdzie hektar kosztuje ponad połowę mniej niż w Polsce, a warunki klimatyczne są lepsze niż u nas. Niższe ceny są także w innych krajach naszego regionu. Z dostępnych danych wynika, że już w 2012 r. za hektar gruntów trzeba było zapłacić u nas blisko 5 tys. euro więcej niż np. na Łotwie, 4,7 tys. więcej niż w Estonii, 3,7 tys. euro więcej niż na Węgrzech i 2,5 tys. euro więcej niż w Czechach. Polskie działki są jednak nadal zdecydowanie tańsze niż w starych krajach Unii, z wyjątkiem Francji i Szwecji.
Na ceny w naszym kraju wpływają również korzyści związane z dopłatami z Unii Europejskiej, jakie otrzymują właściciele gruntów rolnych. – Rolnicy oczekują, że te dopłaty będą jeszcze rosły, co też zachęca do zakupu ziemi – uważa prof. Sikorska. Tyle że chętnych do sprzedaży jest stosunkowo mało – w ciągu roku zmienia właściciela co najwyżej 200 tys. hektarów, a to zaledwie 1,4 proc. gruntów, które posiadają rolnicy indywidualni. – Przy małej podaży ceny muszą rosnąć, gdy popyt jest zdecydowanie większy – podkreśla Radosław Brodaczewski, ekspert rynku nieruchomości w Lion’s House. A zainteresowanie kupnem jest duże, ponieważ ci gospodarze, którzy zamierzają wykonywać swój zawód w przyszłości, muszą powiększać swoje areały, by przetrwać na rynku. Przeciętna powierzchnia gruntów rolnych w przeliczeniu na gospodarstwo wynosiła w ubiegłym roku tylko 10,4 ha – wynika z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Dynamika wzrostu cen jest jednak różna w poszczególnych latach – np. w 2013 r. ziemia podrożała tylko o 3,5 proc. – To dlatego, że na rynkach lokalnych jest dość stała grupa rolników, którzy powiększają gospodarstwa. Jeśli w jednym roku kupi ona ziemię, to musi odczekać pewien czas, aby uzyskać profity z tej inwestycji i zdobyć w ten sposób środki na następne zakupy gruntów – tłumaczy prof. Sikorska.
Ponadto grunty zyskują na wartości również dzięki rozwojowi infrastruktury drogowej i budownictwa mieszkaniowego, co zwiększa atrakcyjność inwestycyjną wielu miejscowości, oraz dzięki mieszkańcom miast, którzy coraz częściej przenoszą się na wieś.