Netflix dorobił się już nad Wisłą stałych widzów. Tyle że niezbyt wielu. 155 tysięcy osób – tyle w kwietniu weszło na stronę Netflix.com z działających w Polsce komputerów (112 tys.) oraz tabletów i smartfonów (43 tys.). W marcu było ich 160 tys., a w maju – jak wynika z najnowszych danych Gemiusa zebranych dla DGP – liczba ta przekroczyła już 230 tys. użytkowników.
Stabilizuje się pozycja Netflixa w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
To tak naprawdę jedyne dane, na podstawie których można obiektywnie oceniać, jak ten amerykański serwis daje sobie radę na naszym rynku. Sam oficjalnie żadnych wyników nie ujawnia.
– Pamiętajmy, że te 150–160 tys. użytkowników to niekoniecznie osoby, które zarejestrowały konto i wykupiły dostęp do Netfliksa. Choć widać już pewną stabilizację tego serwisu i jego ewentualnego zasięgu w Polsce – uważa Radosław Gołąb, ekspert Gemiusa. I ma rację. Ale jako że na Netfliksie oglądać filmy i seriale można tylko po zarejestrowaniu się i założeniu konta, to zapewne większość użytkowników to także widzowie platformy.
Według Gemiusa w styczniu Netflix zaczynał z 338 tys. użytkowników, teraz jest ich tylko połowa. W porównaniu z największymi serwisami VoD amerykański potentat rozrywki radzi sobie słabo. I to mimo że, jak pokazuje najnowsze badanie domu mediowego MEC, polscy fani serialowej rozrywki stanowczo wskazują amerykańskie produkcje jako najlepsze. Co więcej, sztandarowy produkt Netfliksa, czyli serial „House of Cards”, jest najpopularniejszą tego typu produkcją wśród polskich widzów regularnie oglądających różnego rodzaju tasiemce.
Wysokie oceny fanów nie przekładają się jednak na masową popularność i tym samym monetyzację.
– Ewidentnie nie jest to serwis, który zagrozi największym dostawcom VoD w Polsce. W tym przypadku pozycja TVP, Polsatu i TVN oraz ich serwisów staje się coraz bardziej ugruntowana. Netflix na naszym rynku dotarł głównie do użytkownika, którego można by nazwać „heavy user”, czyli takiego, który gotowy jest zapłacić sporo za dostęp głównie do seriali. Jak widać, ta grupa nie jest masowa – dodaje Gołąb. Właśnie cena – najtańszy pakiet kosztuje 7,99 euro – jest dla klientów odstraszająca.
Tyle że serwis nie walczy o polskiego widza szczególnie aktywnie. Podczas swojej ramówkowej konferencji na początku kwietnia Amerykanie dla całej Europy zaprezentowali dokładnie taką samą ofertę, traktując cały kontynent jak jednolity rynek. – Niewątpliwie polski rynek nie jest dla Netfliksa szczególnie ważny. Nie zainwestował u nas w kampanię reklamową, wciąż też biblioteka dostępnych produkcji jest uboższa niż na Zachodzie – dodaje Gołąb.