Zzainteresowaniem przeczytałem artykuł pt. „Frankowicze pozwą Skarb Państwa” opublikowany 17 września 2018 r. w „Dzienniku Gazecie Prawnej” nr 180. Przedstawiono w nim pomysł wystąpienia przez posiadających kredyty frankowe z pozwami przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie za szkody powstałe w związku z umową o kredyt. Chociaż jest to dopiero zapowiedź takich działań, stanowi doskonałą okazję do zabrania głosu w tej dyskusji.

Jak słusznie wskazał jeden z rozmówców – mecenas Tomasz Ludwik Krawczyk, jest to interesujące pod względem intelektualnym. Niewątpliwie jest to wyzwanie. Wątpliwości dotyczą skuteczności tego pomysłu w praktyce. Już bowiem z analizy cytowanego artykułu wynika, że zdania w tej kwestii są podzielone. Nie może być inaczej przy tak kontrowersyjnym problemie i ścierających się przeciwstawnych interesach dwóch grup – instytucji kredytowych i konsumentów. Teraz pojawia się jeszcze trzeci podmiot – państwo. Zabierając głos w dyskusji, chcę zwrócić uwagę na uwarunkowania prawne odpowiedzialności władzy publicznej, które są istotne w opisywanej sytuacji.
W przypadku frankowiczów w grę wchodzić mogłaby bezprawność legislacyjna, a dokładniej odpowiedzialność państwa za naruszenie prawa unijnego. Musiałoby ono przejawiać się w nieprawidłowej implementacji dyrektywy nr 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Instytucja ta znajduje oparcie w europejskiej judykaturze i jest stosowana w polskim orzecznictwie. Została wyinterpretowana z zasady efektywności prawa unijnego wynikającej z art. 5 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską (obecnie art. 4 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej). Przykładem skutecznego jej funkcjonowania są sprawy o odszkodowania za niewłaściwą implementację nieobowiązującej już dyrektywy turystycznej 90/314/EWG w sprawie zorganizowanych podróży, wakacji i wycieczek. Z pozwami przeciwko państwu występowali polscy turyści poszkodowani na skutek niewypłacalności biur podróży.
Wymagałoby to jednak wykazania, że polskie rozwiązania prawne nie realizują prawidłowo celów dyrektywy. Przepisy unijne przyznają konsumentom określone prawa, a prawo krajowe nie chroni ich na wyznaczonym europejskim poziomie. Rzecznik finansowy został powołany dopiero w październiku 2015 r. Problemem jest brak przejrzystości umownej klauzuli przeliczeniowej (indeksacyjnej, waloryzacyjnej, walutowej) przy wyliczaniu miesięcznych rat kredytu denominowanego. Jest to praktyka jednostronnego ustalanie spreadów. Przesłankę bezprawności wymaganą przez art. 4171 par. 2 kodeksu cywilnego, który byłyby postawą powództwa o odszkodowania, powód powinien wykazać w postępowaniu o odszkodowanie. Należałoby podnieść i udowodnić, że państwo zobowiązane chronić interesy konsumenta nie wprowadziło takich ostrzeżeń, które powstrzymywałyby go przed zawarciem niekorzystnej umowy kredytu. Ochrona konsumenta ma bowiem priorytet przed zasadą swobody umów.
Hipotetycznie można też przyjąć, że sądy powinny uznać klauzule zawarte w umowach za abuzywne i powinny one być wpisane do rejestru takich klauzul. To natomiast stanowi przypadek deliktu sądowego. Może on przejawiać się w dwóch zdarzeniach. Po pierwsze, musiałoby toczyć się postępowanie o uznanie wzorca umowy za niedozwolony i zapaść rozstrzygnięcie oddalające. Po drugie, w sprawie o zapłatę sąd musiałby uznać, że klauzula zawarta w umowie nie należy do takich klauzul, a następnie uznano by takie orzeczenie za wadliwe.
Odróżnić należy dwie podstawy roszczenia odszkodowawczego przeciwko państwu, które, zdaje się, zostały w toku dyskusji zarysowane, ale w sposób nie do końca wyraźny. Czym innym jest odpowiedzialność za bezprawność legislacyjną, a czym innym odszkodowania za wadliwe orzeczenia sądowe. W przypadku pierwszej podstawy odpowiedzialności nie jest konieczne uzyskanie uprzednio prejudykatu. Nie jest zatem warunkiem sine qua non złożenia pozwu o odszkodowanie za niewłaściwe wdrożenie dyrektywy stwierdzenie tej przesłanki w odrębnym właściwym postępowaniu, np. przed TSUE. Doktryna i orzecznictwo są w tym zakresie zgodne. Argumentem wzmacniającym jest wynik wykładni językowej art. 4171 k.c., który przewidując warunek przedsądu, nie odwołuje się do systemu norm prawa unijnego. Wszystkie przesłanki są wykazywane w jednym postępowaniu o odszkodowanie. W drugim przypadku odpowiedzialności za delikty władzy sądowniczej legitymowanie się prejudykatem jest warunkiem koniecznym wystąpienia z powództwem o odszkodowanie.
Wymagania prejudykatu nie należy mylić z powództwem o ustalenie z art. 189 k.p.c. Nie jest to właściwe postępowanie w rozumieniu przepisów regulujących odpowiedzialność odszkodowawczą władzy publicznej. Co więcej, indywidualne powództwa na tej podstawie z góry skazane są na niepowodzenie z powodu braku interesu prawnego w ich wytoczeniu. Zgodnie w doktrynie i judykaturze przyjmuje się bowiem, że interes prawny w wytoczeniu takiego powództwa istnieje, gdy powodowi nie przysługuje inne roszczenie o zapłatę czy wydanie. Powodowie frankowicze mogą przecież wystąpić z powództwem o zapłatę i taki jest główny cel ich aktywności.
Innym właściwym postępowaniem w rozumieniu art. 4171 par. 2 k.c. regulującym odpowiedzialność za wadliwe orzeczenia sądowe będą m.in. skarga o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia (art. 4241 i n. k.p.c.), skarga kasacyjna czy o wznowienie postępowania. Z uwagi na nadzwyczajny charakter tych środków uzyskanie prejudykatu nie jest rzeczą łatwą. Państwo odpowiada tylko za najpoważniejsze błędy przy stosowaniu prawa. W przypadku skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem będzie to np. naruszenie ugruntowanej linii orzecznictwa w sposób niezgodny z zasadami wykładni prawa. Jedynie w pozwach zbiorowych w sprawach o roszczenia pieniężne powództwo może ograniczać się do żądania ustalenia odpowiedzialności pozwanego za określone zdarzenie. W takim przypadku powód nie jest obowiązany wykazywać interesu prawnego w ustaleniu (por. art. 2 ust. 3 ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym). W tym trybie możliwe jest ustalenie zasady odpowiedzialności. Nie zastępuje ona jednak wymagania przedsądu koniecznego w przypadku deliktów władzy sądowniczej. Jest jednak przydatną drogą ustalenia przesłanki bezprawności legislacyjnej.
Innym stosowanym w praktyce rozwiązaniem jest wystąpienie z roszczeniem częściowym, aby przesądzić zasadę odpowiedzialności. Korzyści z tego są dwojakiego rodzaju. Minimalizuje się ryzyko poniesienia wysokich kosztów procesu w przypadku przegrania sprawy. W przypadku wygrania sprawy zasada odpowiedzialności jest przesądzona i można wystąpić z powództwem o pozostałą część przysługującego roszczenia, powołując się na zasadę prawomocności materialnej z art. 365 k.p.c.
Takie są ramy proceduralne dochodzenia roszczeń przeciwko Skarbowi Państwa. Odrębnym natomiast zagadnieniem jest wykazanie zasadności roszczeń frankowiczów i bezprawności państwa. Podstawą i ułatwieniem będą tu wyniki kontroli Najwyższej Izby Kontroli, której celem było uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy państwo skutecznie chroniło konsumentów przed nieuczciwymi praktykami banków udzielających kredytów objętych ryzykiem walutowym. Sięganie tak daleko wydaje się wątpliwe. Decyzje o zawarciu umów frankowych podejmowane były w ramach swobody umów i wynikają z oceny podjętego ryzyka i zysku.
Nierozwiązane problemy z kredytami frankowymi oraz rozbieżne orzecznictwo skłaniają kredytobiorców do poszukiwania niekonwencjonalnych metod ochrony swoich praw i osób zobowiązanych do naprawienia szkody niekoniecznie od bezpośredniego sprawcy szkody. Propozycja wykorzystania do tego instytucji odpowiedzialności władzy publicznej jest przejawem tych poszukiwań i wpisuje się w ogólny trend dyskusji na temat sytuacji prawnej frankowiczów.