Zakłady ubezpieczeń lepiej formułują wzorce umowne dotyczące tzw. przedłużania gwarancji, czyli w praktyce dodatkowej ochrony ubezpieczeniowej sprzętu RTV i AGD. Potwierdzają to zarówno Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, jak i Biuro Rzecznika Finansowego. Choć obie instytucje zaznaczają, że na radość jest jeszcze za wcześnie.
Kilka lat temu szczególnie popularne w sklepach stało się przedłużanie gwarancji na sprzęt. Sprzedawcy oprócz standardowego dwuletniego okresu proponowali (i proponują nadal) wydłużenie jej do trzech, a nawet pięciu lat. W praktyce jednak konsument zawiera umowę ubezpieczenia na zakupiony sprzęt. I w razie jego kradzieży czy zniszczenia szkodę pokrywa zakład ubezpieczeń.
Rzecz w tym, że we wzorcach umownych zastawiono na konsumentów sporo pułapek. Do takich wniosków doszedł m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w 2014 r. Podobne spostrzeżenia miał w zeszłym roku rzecznik finansowy, który przygotował raport poświęcony ubezpieczeniom sprzętu elektronicznego.
Okazuje się, że te działania zaczynają przynosić efekty.
– Optymistyczne jest to, że widać zahamowanie trendu wzrostowego, jeśli chodzi o trafiające do nas oficjalne wnioski o interwencję. Po pierwszej połowie 2017 r. było ich nieco mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego (291 do 311). To pierwszy okres rozliczeniowy, w którym będzie widać spadek liczby skarg. Widać więc, że niektóre zakłady ubezpieczeń wyciągnęły wnioski z naszego raportu – wskazuje Marcin Jaworski, ekspert w Biurze Rzecznika Finansowego.
Sprawą zajmuje się także UKNF.
– Nasze badanie nie zostało jeszcze zakończone i na ostateczne wnioski trzeba poczekać. Wstępnie można stwierdzić, że widać pewien postęp, jeżeli chodzi o jakość wzorców umów – informuje Jacek Barszczewski, p.o. dyrektor departamentu komunikacji UKNF. Choć zaznacza jednocześnie, że prawdziwym egzaminem dla ogólnych warunków ubezpieczenia jest zawieranie umów ubezpieczenia na ich podstawie i likwidacja szkód zgłoszonych z tych umów.
Konsumenci nadal powinni więc ostrożnie podchodzić do ubezpieczenia sprzętu elektronicznego. Na co uważać?
Marcin Jaworski podkreśla, że przede wszystkim nie należy wierzyć sprzedawcom, którzy zapewniają, że zawarta umowa zadziała w każdym przypadku. Towarzystwa na ogół odmówią wypłaty, jeśli sprzęt został zniszczony bez działania tzw. mechanicznej siły zewnętrznej. Co to w praktyce oznacza?
– Że umowa obejmuje głównie wypadki zniszczenia telefonu przez osobę trzecią np. na skutek potrącenia. Ubezpieczyciele odmawiają wypłaty za rozbity telefon, jeśli po prostu wyślizgnie się on nam z ręki, wypadnie z kieszeni przy wysiadaniu z samochodu czy zrzucimy go z szafki, wyłączając rano budzik – wyjaśnia Jaworski.
Jacek Barszczewski zaś dodaje, że występują także problemy związane z opieszałością w likwidacji szkód, zaniżane są wysokości odszkodowań. Zdarza się również, że naprawa sprzętu odbywa się przy użyciu części regenerowanych, często niższej jakości. A niektórzy ubezpieczyciele nadal starają się obciążać poszkodowanych kosztami transportu sprzętu do oraz z serwisu, kosztami dojazdu serwisanta czy ekspertyzy.
Część problemów powinna być już rozwiązana w lutym 2018 r. Wtedy do polskiego porządku prawnego zostanie wdrożona unijna dyrektywa IDD (polska ustawa ma się nazywać ustawą o dystrybucji ubezpieczeń). Wprowadza ona m.in. wiele dodatkowych obowiązków informacyjnych dla sprzedawców. W efekcie konsumenci wybierający towar w sklepie będą już, zgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy, uważali opcję przedłużenia gwarancji za ubezpieczenie. Dyrektywa nakłada także obowiązek, by dystrybutorzy ubezpieczeń nie byli wynagradzani ani nie wynagradzali swoich pracowników i nie oceniali ich w sposób sprzeczny z obowiązkiem działania zgodnie z jak najlepiej pojętym interesem konsumentów. Mówiąc prościej, właściciel sklepu nie będzie mógł mieć pretensji do swojego pracownika, że nie proponuje on każdemu klientowi zawarcia dodatkowej umowy ubezpieczenia.