600 mln zł miało wesprzeć budowę różnych odnawialnych źródeł energii. Tymczasem program zdominowała fotowoltaika
Producenci kolektorów słonecznych, kotłów na biomasę i pompy ciepła skarżą się, że są pomijani przy przyznawaniu dotacji z programu Prosument, przeznaczonego m.in. dla samorządów, wspólnot mieszkaniowych i osób fizycznych. – Wbrew ustaleniom z konsultacji społecznych Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej arbitralnie zmienił konstrukcję tego programu w taki sposób, że w praktyce sprowadza się do dofinansowania paneli fotowoltaicznych – mówi Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Technologii Pomp Ciepła.
Przedsiębiorcy są rozżaleni, bo Prosument miał oferować dotacje na różne przydomowe źródła energii: panele fotowoltaiczne, mikrobiogazownie, miniwiatraki, pompy ciepła, kolektory słoneczne i piece na biomasę. W praktyce preferowane są panele słoneczne, do których instalacji wprost namawiają doradcy pomagający wypełniać wnioski o dotacje. Pod pismem do NFOŚiGW w tej sprawie podpisało się 30 organizacji branżowych i ekologicznych.
– Pojawiły się rozwiązania łączące produkcję energii elektrycznej i cieplnej, ale potwierdzam, że zdecydowana liczba wniosków dotyczy fotowoltaiki – mówi Witold Maziarz, rzecznik NFOŚiGW.
Janusz Starościk, prezes Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych podkreśla, że w założeniach dyskutowanych wiosną nie było konieczności powiązania produkcji ciepła z prądem. Tymczasem w ostatecznie obowiązującej wersji można starać się o dofinansowanie produkcji prądu lub ciepła i prądu (pod warunkiem że energia elektryczna stanowi w tym minimum 15 proc.). – To zmusza potencjalnych zainteresowanych do produkcji energii elektrycznej. Tym samym ogranicza rozwój technologii kolektorów słonecznych, kotłów na biomasę i pomp ciepła – twierdzi prezes Starościk.
Część gmin pośredniczących w zbieraniu wniosków o wsparcie w ramach Prosumenta zdecydowała się np. na przyjmowanie zgłoszeń tylko na panele słoneczne. Taką ścieżką poszły m.in. Kozienice i Łapany. Jeden z głównych argumentów to największe zainteresowanie mieszkańców tego typu źródłem energii i wyższe dofinansowanie niż w przypadku kolektorów słonecznych i pomp ciepła. Dofinansowanie dla instalacji prądotwórczych wynosi obecnie nawet 40 proc., a dla źródeł ciepła jest dwa razy mniejsze.
– Gmina rozważa rozszerzenie wykorzystania programu Prosument o inne instalacje w przypadku zainteresowania mieszkańców i przy zwiększeniu wysokości dotacji – mówi Artur Sutor z Urzędu Gminy Łapanów.
NFOŚiGW nie odnosi się bezpośrednio do pretensji, które mają firmy i organizacje z segmentu OZE. Wbrew opinii protestujących upiera się też, że program realizowany jest na wcześniej przyjętych zasadach. Wskazuje też, że wcześniej działał program dopłat do kolektorów, który stawiał na rozwój instalacji wytwarzających ciepło. – Dzisiaj fundusz idzie znacznie dalej. Wspiera produkcję prądu, nie zapominając o produkcji ciepła – deklaruje przedstawiciel NFOŚiGW.
Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski potwierdza, że technologie zielonego ciepła są w Prosumencie formalnie traktowane gorzej. Ponadto niektóre technologie OZE do wytwarzania energii elektrycznych mają niezwykle utrudniony dostęp do wsparcia finansowego. Te nierówności nie są jednak najważniejszym problemem. – Znaczenie ma to, że ograniczone zostały możliwości wyboru przez nabywcę. To może prowadzić do nieefektywnej konfiguracji instalowanych systemów i alokacji środków. Jestem za przeprowadzeniem jeszcze raz, przy obecnej wiedzy, pełniejszej oceny wielorakich skutków przyjętych kryteriów dostępu, a następnie ich weryfikacji – proponuje Grzegorz Wiśniewski.
2 mln instalacji prosumenckich produkujących energię elektryczną i ciepło działa w Niemczech

1,5 tys. takich instalacji działa w Polsce

11 proc. wynosi udział energii ze źródeł odnawialnych w zużywanej energii w Polsce (dane na 2012 r.)