Żeby nie zabrakło prądu, trzeba zmienić zasady płacenia wytwórcom.
Energetykę czekają zmiany / Dziennik Gazeta Prawna
W najbliższych latach w polskim systemie elektroenergetycznym mogą wystąpić niedobory mocy spowodowane wyłączaniem starych i nierentownych bloków i brakiem źródeł zastępczych. Te są co prawda budowane, ale inwestycji nie uda się skończyć na czas. Jak uniknąć kłopotów, dyskutowali uczestnicy panelu „Energetyka. Rynek mocy”. Lekarstwem ma być rynek mocy, który funkcjonowałby obok dzisiejszego rynku energii. Chodzi o płacenie wytwórcom nie za wytworzoną energię, ale za gotowość do jej zapewnienia w danej chwili. Czyli żeby wskazani wytwórcy nie wyłączali swoich bloków, mimo że ich działanie jest nierentowne.
– Dotychczasowy klasyczny model tzw. rynku jednotowarowego opartego na cenie za MWh okazał się niewystarczający, bo jego pierwotny kształt zmieniły ingerencje regulacyjne. Teraz trzeba wymyślić mechanizm, który z jednej strony zapewni możliwość realizacji polityki energetycznej, a zdrugiej sprawi, że prąd w gniazdku będzie w optymalnym koszcie – powiedział Marek Woszczyk, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.
Uczestnicy dyskusji zgodzili się, że w klasycznym modelu systemu elektroenergetycznego obowiązuje zasada: jeśli nie produkujesz, nie zarabiasz. Ale teraz w systemie potrzeba wynagradzania także samych mocy wytwórczych. Dzięki temu powstanie rezerwa mocy, która może zastąpić odnawialne źródła energii, np. kiedy nie świeci słońce ani nie wieje wiatr.
– Namiastką rynku mocy jest obecny system rezerwy operacyjnej. To jednak narzędzie stworzone do tego, żeby zabezpieczyć się na najbliższe 3–4 lata. Ale już w latach 20. będziemy masowo wyłączali źródła mocy systemu elektroenergetycznego i raczej nie będzie technologii, która to zrównoważy– ostrzegł Dariusz Niemiec, dyrektor departamentu operatora rynku w Tauronie.
Bez rynku mocy system może okazać się niewydolny. Dwa cele projektowanego systemu są takie, że energii w systemie będzie wystarczająca ilość, ale jednocześnie moc nie będzie przepłacana. Bo rozwiązania mocowe mają nie oznaczać odejścia od mechanizmów wolnorynkowych.
– Niezależnie od tego, czy zostaną wprowadzone aukcje czy kontrakty różnicowe, kalkulacje będą się opierały na liczeniu ryzyka. Cel nadrzędny to bezpieczeństwo dostaw energii, które chcemy uzyskać za kilka lat – przekonywał Grzegorz Kinelski, członek zarządu Enei do spraw handlowych.
Rynek mocy to potrzeba nie tylko Polski. – To problem paneuropejski. W Niemczech EON i RWE do dziś zamknęły 7 tys. MW, z czego 6 tys. MW to źródła gazowe – wyliczał Witold Pawłowski, członek zarządu CEZ Trade Polska.
Mechanizmy mocowe mają być odejściem od rynku jednotowarowego. Taka potrzeba powstała, gdy zaczął się zmieniać model rynku energii, czyli pojawili się na nim nowi subsydiowani gracze, np. OZE. – Jeśli budujemy farmę wiatrową o mocy 1 tysiąca MW, to pewnej mocy mamy tylko 10 proc. Skoro zdecydowaliśmy się na OZE, to trzeba wesprzeć tych, którzy muszą być dyspozycyjni dla zapewnienia bezpieczeństwa systemu – tłumaczył Henryk Majchrzak, prezes Polskich Sieci Energetycznych. – Jestem za rynkiem mocy, ale inteligentnie skrojonym, dobrze przemyślanym i właściwie zintegrowanym z rynkiem europejskim, zgodnie z regulacjami UE – podkreślił.
– W Polsce stworzyliśmy reguły rynku energii elektrycznej, które zaczęły zawodzić. Jedna z głównych przyczyn to polityka UE w zakresie OZE – przyznał Tomasz Dąbrowski, dyrektor Departamentu Energetyki w Ministerstwie Gospodarki.
Partner w EY Piotr Piela zauważył, że Europa wdrożyła rynek jednotowarowy, w przeciwieństwie do USA, gdzie równolegle z powodzeniem działa rynek mocy. Obecnie trwają zaawansowane prace nad nowymi kompleksowymi mechanizmami mocowymi, m.in. w Wielkiej Brytanii, we Francji, Włoszech i w Belgii, które mają również stymulować rozwój nowych mocy konwencjonalnych (wcześniej OZE wypychały je z europejskiego rynku).
W wielu krajach mechanizmy mocowe funkcjonują od lat, ale spełniają – historycznie i obecnie – różne funkcje. Przykładowo w Hiszpanii i Portugalii służyły do stymulacji budowy nowych źródeł gazowych (teraz są częściowo wyłączane z powodu wysokich kosztów), a w Szwecji i Niemczech jest to rezerwa strategiczna dla bezpiecznego funkcjonowania systemu elektroenergetycznego.
Z udziałem przedsiębiorstw energetycznych, resortu gospodarki, Urzędu Regulacji Energetyki i ekspertów zewnętrznych trwają prace nad koncepcją wdrożenia w Polsce rynku mocy. W połowie roku wstępna koncepcja ma zostać przekazana do resortu gospodarki. Nowe rozwiązanie może zacząć działać w 2016 r.