Samorządy próbują rozbroić finansową minę ekologicznych inwestycji, na którą rzucił je rząd. Efekt? Wiele z nich rezygnuje z dofinansowań.



To skutki zeszłorocznej zmiany stanowiska Ministerstwa Rozwoju, które uznało, że gminy powinny płacić większy niż dotychczas podatek VAT za instalowanie paneli fotowoltaicznych na dachach domów swoich mieszkańców.
Zgodnie z obecną interpretacją samorządy muszą rozliczać ze skarbówką również kwoty dotacji otrzymanych ze środków unijnych. Mają one bowiem bezpośredni wpływ na cenę usług świadczonych przez gminę i w związku z tym powinny podlegać opodatkowaniu VAT – czytamy w piśmie Pawła Chorążego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju (dziś Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju – red.) z 30 października 2017 r. (DKF-IV.7517.142.2017.DK).
Zmiana ta w praktyce oznacza wzrost kosztów całej instalacji, i to zarówno dla gminy, jak i mieszkańców. A nie są to małe kwoty. Przykładowo, w województwie podlaskim po uwzględnieniu większego VAT-u należałoby dołożyć do inwestycji ponad 15 mln zł. Inaczej 62 ekologiczne projekty, na które już otrzymano ponad 70 mln zł dofinansowania z UE, nie będą mogły być zrealizowane – alarmują władze woj. podlaskiego, które razem z samorządowcami ze Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego zaapelowały do rządu o zmianę tej interpretacji.
Podkreślają, że kiedy gminy planowały ekologiczne inwestycje i składały wnioski o dofinansowanie, nie wiedziały, że tak dotkliwie zmienią się reguły gry.
– Konkurs się rozpoczął, kiedy nie było takiej wykładni prawnej i wszelkie kalkulacje cenowe nie brały pod uwagę dodatkowych kosztów w postaci VAT – zwraca uwagę Mirosław Lech, wójt Korycina i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego.
Tracą najubożsi
Jak przekonują samorządowcy, wzrost kosztów najdotkliwiej uderzył w najbiedniejszych. A to oni mogliby na takich inwestycjach najwięcej skorzystać, bo pozwalają one obniżyć zużycie energii, a co za tym idzie, oszczędzić na opłatach za prąd.
– Na początku zainteresowanie projektem było ogromne, bo mieszkańcy mogli liczyć na dotację nawet w wysokości 85 proc. Ale po pewnym czasie okazało się, że koszty będą większe, bo dochodzi VAT. Średnio jest to dodatkowe 5 tys. zł na gospodarstwo – mówi Mirosław Lech.
Dodaje, że instalacją paneli fotowoltaicznych w gminie zainteresowanych było ponad 100 gospodarstw. Po informacji o tym, że dochodzi nowy koszt, jest ich w tej chwili 72.
Z podobnym problemem mierzą się też samorządowcy z innych gmin woj. podlaskiego.
– Na 62 gminy, z którymi chcemy podpisać umowy, dwie wskazują, że prawdopodobnie zrezygnują z realizacji projektu. Natomiast około 20 jednostek ma trudności związane z tym, iż mieszkańcy wycofują się, przez co gminy muszą ograniczać inwestycje. Trudności mają między innymi gminy Stawiski, Hajnówka, Jasionówka, Łomża, Wysokie Mazowieckie – wymienia wicemarszałek Maciej Żywno.
Podobnie jest w innych województwach. Jak udało się nam ustalić, problem ten dotyka także Lubelszczyzny, gdzie spośród 196 samorządów, które otrzymały dotacje na odnawialne źródła energii, tylko kilka odważyło się ogłosić przetarg.
Pod pręgierzem RIO
Samorządowcy przekonują, że rząd postawił ich w patowej sytuacji. Mieszkańcy liczą bowiem, że planowane od miesięcy inwestycje dojdą wreszcie do skutku, a niezapowiadaną podwyżkę weźmie na siebie gmina. Z drugiej strony samorządy mają wątpliwość, czy mogą taką pomoc w ogóle zaoferować. Obawiają się, że zakwestionuje to regionalna izba obrachunkowa.
Dylemat ten mają chociażby włodarze w gminie Michów w woj. lubelskim. Jak wyliczają, podatek VAT od dotacji OZE wyniesie ok. 200 tys. zł, co w przeliczeniu na gospodarstwo wyniosłoby blisko 500 zł.
– Będziemy rozmawiać z RIO i jeżeli takie dopłaty dla mieszkańców będą zgodne z prawem, to pomożemy im, bo i tak wystarczająco długo czekają na te instalacje – mówi Artur Karpiński, sekretarz gminy Michów.