Rząd powinien przeprowadzić kontrolę systemu informatycznego, w którym zapisywane są składki emerytalne. I to zanim powierzy zakładowi nowe obowiązki.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest w trakcie wysyłania 20 mln listów. Trafią one do osób, które urodziły się po 31 grudnia 1948 r. i posiadają zapisaną na koncie w zakładzie co najmniej jedną składkę emerytalną wpłaconą w okresie od stycznia 1999 r. do grudnia 2015 r. W korespondencji ZUS informuje ubezpieczonych o ich aktualnym stanie konta. Problem w tym, że ubezpieczonych jest... 16 mln osób. Czyli o 4 mln mniej niż listów. Skąd tak duża różnica? Zapytaliśmy o to u źródła, ale odpowiedź, jaką otrzymaliśmy, niewiele wyjaśnia. „Nie należy porównywać prognozowanych ilości informacji do ilości osób ubezpieczonych w danym roku” – napisali urzędnicy ZUS.
Kiedy zaczęliśmy domagać się doprecyzowania, kim są te 4 mln osób, usłyszeliśmy, że... Kompleksowy System Informatyczny (KSI) nie może wygenerować takich danych.
Miliardy na KSI
Eksperci, którym opowiedzieliśmy o tej sytuacji, nie zostawiają na ZUS suchej nitki. – Na budowę systemu wydano 3 mld zł pochodzące z kieszeni podatników, a rocznie jego utrzymanie kosztuje 800 mln zł. To gigantyczne sumy. Jak to możliwe, że tak drogi system nie może czegoś policzyć. To niedopuszczalne – oburza się Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Z kolei Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ i członek rady nadzorczej ZUS, przypomina, że niebawem w KSI miałyby się znaleźć także kompleksowe dane o zatrudnieniu, w tym pełna dokumentacja pracownicza (tak zaplanował rząd). Należałoby się jednak z tym wstrzymać do czasu dokładnego sprawdzenia systemu KSI. – Przecież tam miałyby trafiać rozszerzone świadectwa pracy milionów ludzi. W takiej sytuacji nawet najmniejszy błąd może spowodować problemy z uzyskaniem emerytury. Dokumenty zniszczone, w ZUS pomyłki i co wtedy mieliby zrobić przyszli emeryci? – zastanawia się Taranowska. I zapewnia, że na najbliższym posiedzeniu rady nadzorczej ZUS będzie wnioskować o wyjaśnienie bulwersującej sprawy.
Także prof. Jan Klimek, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego, obiecuje zająć się sprawą martwych kont. – Poproszę stronę rządową o wyjaśnienia. Możliwe, że będzie konieczne sprawdzenie wszystkich kont ubezpieczonych – deklaruje. I dodaje, że to idealny moment na to, bo trwa przegląd systemu emerytalnego. – Trzeba to zrobić, zanim zapadnie decyzja rządu o wprowadzeniu jednolitego podatku (ma zacząć obowiązywać od 2018 r. – red.) – komentuje.
Ważne reklamacje
ZUS nie zgadza się z zarzutem, że winny jest jego system komputerowy. – Wiele podwójnych kont powstało z winy pracodawców. Podają błędne dane do zgłoszeń, nie wprowadzają zmian nazwisk czy adresów. W efekcie wielu ubezpieczonych ma podwójne konta. I dlatego wszyscy ubezpieczeni, którzy dostają listy z informacją o stanie swojego konta w ZUS, powinni sprawdzić zawarte w nich dane. I ewentualnie złożyć reklamację. To ułatwi uporządkowanie systemu – tłumaczy Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
Ubezpieczeni w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
– Ale przecież w Polsce podstawą do identyfikacji są nie tylko nazwisko czy adres, ale także PESEL i NIP – obala tę argumentację zakładu Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy. Jego zdaniem ZUS powinien mieć możliwość porównywania kilku parametrów.
Atmosfera wokół KSI może w najbliższych dniach jeszcze bardziej się zagęścić, bo w ZUS trwa właśnie audyt całego segmentu IT. Eksperci w napięciu czekają na jego wyniki. Tymczasem dr Joanna Staręga-Piasek, zastępca dyrektora Instytutu Rozwoju Służb Społecznych oraz była wiceminister pracy i polityki socjalnej, radzi wprost: „Minister finansów odpowiedzialny za stan państwowej kasy powinien dokładnie zbadać sprawę kont w ZUS”.