Nie tylko branża elektroodpadów jest mocno podzielona co do projektu nowego prawa regulującego jej działalność. Również poszczególne ministerstwa zgłaszają szereg uwag w ramach uzgodnień międzyresortowych nad projektem nowej ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (ZSEE).
Nie odbierać zysków
Najwięcej wątpliwości dotyczy ograniczeń swobody przedsiębiorczości, których nie brakuje w projekcie. Najdalej idącym rozwiązaniem jest narzucenie organizacjom odzysku, które odpowiadają za budowę systemu zbierania i przetwarzania elektroodpadów, działania w oparciu o zasadę not for profit. Oznacza ona, że podmioty te nie mogłyby dzielić się wypracowanym zyskiem ze swoimi właścicielami, a musiałyby przeznaczać go na rozwój działalności. Uzasadnienie: zyska na tym środowisko.
Na tym pomyśle suchej nitki nie zostawia jednak Ministerstwo Finansów. W stanowisku resortu potwierdzają się wątpliwości prawników, o których pisaliśmy na naszych łamach. „Rozwiązanie zaproponowane w obecnym brzmieniu jest ograniczeniem wolności działalności gospodarczej” – stwierdza wprost wiceminister finansów Jacek Dominik w piśmie do resortu środowiska.
Podobne stanowisko zajęło również Rządowe Centrum Legislacji. Zdaniem tej jednostki reguła not for profit byłaby sprzeczna nie tylko z zasadą wolności działalności gospodarczej, lecz także zasadą równości. W ocenie RCL walka z obecnymi patologiami systemu zarządzania elektroodpadami nie może odbywać się przez wprowadzanie dodatkowych ograniczeń dla legalnie działających podmiotów, w tym ingerencję w ich prawo do rozporządzania wypracowanym zyskiem.
Gorset dla biznesu
Proponowane ograniczenia niepokoją również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort, oceniając zgodności projektu z prawem UE, kwestionuje zapis, że organizacja odzysku może działać jedynie w formie spółki akcyjnej, a więc musi to być podmiot z siedzibą w Polsce.
Ponadto projektowane zmiany określają zamknięty katalog akcjonariuszy takich organizacji oraz zobowiązują je do prowadzenia wyłącznie jednego rodzaju działalności gospodarczej. Tak restrykcyjne przepisy resort spraw zagranicznych nazywa „nadregulacją” oraz ostrzega, że wymagają one notyfikacji w Komisji Europejskiej, bo stanowią ograniczenie swobody świadczenia usług.
Sprzeczna ocena
W świetle wprowadzania tak wielu ograniczeń Ministerstwo Finansów nie znajduje uzasadnienia, dlaczego w ocenie skutków regulacji projektu ustawy o ZSEE podano, że nie wprowadza on dodatkowych obciążeń dla przedsiębiorców z branży w porównaniu ze stanem obecnym. Zdaniem resortu jest zupełnie inaczej, a „projektowane przepisy nakładają (...) szereg nowych obowiązków, zarówno na podmioty wprowadzające sprzęt do obrotu, zbierających sprzęt czy podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie gospodarowania odpadami”.
Walka z patologiami nie może oznaczać ograniczeń dla działających legalnie zakładów
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach