Bubel zamiast przejrzystej rekrutacji na studia – tak uczelnie oceniają przepisy umożliwiające im uwzględnianie przy naborze wyników matur w skali centylowej.
Szkoły wyższe, rekrutując kandydatów na studia, tworzą listy rankingowe w oparciu o procent zdobytych przez nich punktów z poszczególnych przedmiotów. Nie chcą natomiast uwzględniać wyniku, który widnieje na skali centylowej. To nie podoba się maturzystom – pierwsi z nich właśnie zaskarżyli decyzje uczelni do sądów. O interwencję poprosili też rząd. Ten przygląda się sprawie.
Bezużyteczne dane
Od dwóch lat wynik maturzysty jest przedstawiany na świadectwie nie tylko w procentach, lecz także w centylach. Dzięki nim można ustalić, ile osób napisało egzamin lepiej, a ile gorzej od danej osoby. Przykładowo, jeżeli uczeń jest na 75. centylu, to oznacza, że 74 proc. jego rocznika zdało od niego maturę słabiej, a pozostali lepiej. Tego typu rozwiązanie wprowadziła nowelizacja ustawy o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2156 ze zm.), która weszła w życie 31 marca 2015 r.
Procenty decydują o zaliczeniu matury / Dziennik Gazeta Prawna
Skale miały m.in. pomóc uczelniom wyłonić najlepszych kandydatów na studia, w tym umożliwić porównywanie roczników między sobą. Rektorzy popierali ich wprowadzenie. „Z zadowoleniem przyjmujemy informację o wprowadzeniu na świadectwach maturalnych od 2015 roku dodatkowej formy przedstawiania wyniku uzyskanego przez zdającego w postaci jego pozycji na skali centylowej, tj. określenie, jaki odsetek zdających uzyskał taki sam lub słabszy wynik od posiadacza świadectwa. Wprowadzenie tej dodatkowej skali uwolni szkoły wyższe od dotychczasowego dylematu, który dotyczył wyników egzaminów maturalnych z różnych lat o istotnie różnym poziomie trudności. Rekrutacja stanie się prostsza i bardziej obiektywna” – wskazywała w 2015 r. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Tymczasem teraz, gdy taka możliwość już istnieje, większość uczelni nie chce z niej korzystać. Tak jest w przypadku m.in. Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Opolskiego czy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Uwzględnianie w postępowaniu rekrutacyjnym skali centylowej mogłoby być dla wielu kandydatów krzywdzące. Pomiędzy wynikami egzaminu maturalnego z tego samego przedmiotu zdawanego na przestrzeni lat zachodzą bowiem bardzo istotne dysproporcje w zakresie wartości prezentowanych w formie siatek centylowych – uważa Adrian Ochalik z UJ. – Przeprowadzona przez nas analiza wykazała jednak, że wartości te nie pozwalają ocenić różnicy w poziomie trudności arkuszy egzaminacyjnych na przestrzeni lat, a tym samym nie mogą służyć do ich obiektywnego niwelowania – dodaje.
Bunt maturzystów
To jednak nie podoba się maturzystom. Ich zdaniem uczelnie podczas rekrutacji powinny uwzględniać nie tylko wyniki ujęte w procentach, lecz także w centylach. W tej sprawie m.in. do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie wpłynęła skarga na decyzję Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Skarżący – osoba, która nie dostała się na wybrany kierunek – podkreśla, że art. 44zzk ustawy o systemie oświaty wyraźnie wskazuje, co składa się na wynik egzaminu maturalnego (zgodnie z nim jest on wyrażony w procentach i centylach), a ten w rekrutacji jest podstawą do ułożenia list rankingowych. Ponadto dodaje, że art. 169 ust. 3 ustawy z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.), który określa, co jest podstawą przyjęcia na studia, nie zawęża słowa „wynik” tylko do skali procentowej.
– Pominięcie skali centylowej wpłynęło negatywnie na sytuację kandydata – jego wynik w klasyfikacji i pozycja na liście rankingowej zostały ustalone nieprawidłowo. Tym samym uczelnia nie zapewnia konstytucyjnego równego dostępu do nauki kandydatom zdającym maturę na przestrzeni lat, błędnie układając listę rankingową – wskazuje niedoszły student. Podobna skarga dotyczy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Uczelnie jednak stoją na stanowisku, że centylów uwzględniać nie muszą. – Choć art. 44zzk ust. 1 pkt 2 ustawy o systemie oświaty wskazuje, że część wyników egzaminu maturalnego jest przedstawianych w procentach i na skali centylowej, nie oznacza to jednak, że skala centylowa stanowi jeden z elementów wyniku egzaminu maturalnego, który należy obowiązkowo uwzględniać. Skala ta stanowi jedynie dodatkowy sposób przedstawienia wyniku maturzysty, którego celem jest przekazanie zdającemu dodatkowej informacji na temat jego osiągnięcia. Umożliwia porównanie swojej oceny z wynikami innych maturzystów zdających egzamin w danym roku – tłumaczy Adrian Ochalik.
To stanowisko potwierdza Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. – Uczelnie mają prawo samodzielnie podjąć decyzję o tym, że będą uwzględniać jedynie wyniki wyrażone w procentach. Swoboda ta jest jednym z autonomicznych działań uczelni – uważa resort nauki. Wtóruje mu Ministerstwo Zdrowia, które sprawuje pieczę nad szkołami medycznymi – to w ich przypadku maturzyści mają najwięcej pretensji.
– Należy zwrócić uwagę, że ustalanie listy osób przyjętych na studia w oparciu tylko o wynik matury jest jak najbardziej prawidłowe. Tym bardziej że na studia aplikują nie tylko osoby z maturą tradycyjną, lecz także z międzynarodową bądź europejską, których wyniki nie są podawane w centylach, lecz w punktach – stwierdza Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia. – Ponadto wynik maturalny wyrażony w procentach może, w przypadku kandydatów z różnych roczników, błędnie odzwierciedlać ich realny poziom. Wynik w centylach może być wysoki, nie tylko w przypadku bardzo dobrze zdanej matury, lecz także ogólnie bardzo słabego rocznika zdających – dodaje Milena Kruszewska.
Deklaruje jednak, że resort sprawą się zajmie.
– Wskutek napływających do MZ skarg od osób zdających na studia resort zwrócił się do wszystkich uczelni medycznych, jak również do uczelni o profilu ogólnym prowadzących kierunek lekarski, o przedstawienie zestawień kandydatów, którzy zostali zakwalifikowani na studia stacjonarne na kierunku lekarskim, w podziale na rok zdawania egzaminu dojrzałości. Pozyskanie powyższych danych pozwoli na szczegółową analizę zagadnienia – zapewnia Milena Kruszewska.