Szkoły wyższe zwalniają pracowników i powierzają ich obowiązki firmom zewnętrznym. W ten sposób zastępują nie tylko tych, którzy zajmują się administracją, ale również wykładowców. Zdecydowała się na to m.in. Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach.
Posłowie obawiają się, że obniży to jakość kształcenia. Jakie mają podstawy, by tak sądzić? Studenci pod koniec roku akademickiego wypełniają ankiety, w których oceniają poszczególne zajęcia. Zrobili to także na katowickiej AWF. Odnieśli się m.in. do pracy wykładowców zatrudnionych w formule outsourcingu (lektorów języków obcych).
– Po zapoznaniu się z wynikami tych ankiet rodzi się uzasadniona obawa, że nauczanie języków obcych nie zostało zrealizowane na właściwym poziomie – stwierdziła Maria Nowak, poseł PiS w interpelacji nr 33148. Wyjaśniła, że w tym przypadku studenci w odpowiedzi na pytanie o stopień opanowania wiedzy i umiejętności często (prawie 30 proc. wskazań) stawiali ocenę niską. Dlatego poseł skierowała do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pytanie, jak ono ocenia korzystanie przez uczelnie z outsourcingu.
– Obowiązujące przepisy prawne nie regulują wprost kwestii outsourcingu zajęć dydaktycznych związanych z nauczaniem języków obcych, pozostawiając je do rozstrzygnięcia uczelniom w ramach posiadanej przez nie autonomii – odpowiedział prof. Marek Ratajczak, wiceminister nauki. Ale zastrzegł, że szkoła wyższa jest bez wątpienia zobowiązana zapewnić kształcenie na właściwym poziomie. Przypomniał też, że kierunki studiów poddawane są ocenie Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Sprawdza ona również jakość nauczania języków obcych oraz analizuje, czy wszyscy nauczyciele akademiccy, którzy kształcą studentów, spełniają wymagania dotyczące kwalifikacji.