Rodzice przedszkolaków od września zeszłego roku zostali zaskoczeni nowymi regułami: tylko pięć godzin, jakie spędzają ich dzieci w przedszkolu, jest bezpłatnych. Za każdą powyżej tego limitu trzeba zapłacić zgodnie ze stawką ustaloną przez gminę. Średnia stawka to od 2 do 3 zł za godzinę. Te opłaty miały dać gminom dodatkowe wpływy na utrzymanie przedszkoli.
Teraz się okazało, że gminy na tym nie tylko nie zarobiły, ale jeszcze straciły. Rodzice robią bowiem wszystko, by skrócić czas pobytu dziecka w przedszkolu. – Babcia odbiera syna o godzinę wcześniej niż w poprzednim roku. Z powodu wyższych opłat nie zapisałam też dziecka na żadne zajęcia – mówi Katarzyna z Warszawy, matka 5-letniego Jerzego. Tak zareagowało wielu rodziców.
W konsekwencji np. w Łodzi w IV kwartale 2011 r. w porównaniu z tym samym okresem 2010 r. wpływy z przedszkolnych opłat zmniejszyły się o 3 mln zł. Gdańsk stracił 2 mln zł, Kraków 3 mln zł, Warszawa 5 mln zł. W Gorzowie co prawda pieniędzy od rodziców było więcej, ale tylko dlatego, że zwiększyła się liczba oddziałów przedszkolnych. Za to spadła średnia stawka za dziecko. W 2010 r. wynosiła 100 zł miesięcznie, po nowelizacji ustawy jest to zaledwie 83 zł. – Nie przewidzieliśmy takiej reakcji – przyznaje Witold Paszyński, wiceprezydent Warszawy. I nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się zmienić – z najnowszych wyliczeń wynika, że także w tym roku wpływy są niższe: np. w styczniu w Warszawie zmniejszyły się o ponad 33 proc. w porównaniu ze styczniem 2011 r.
A gminy i tak nie pobierają opłat na tyle wysokich aby pokrywały rzeczywiste koszty pobytu dziecka w przedszkolu. W Gdyni rodzic płaci 2,70 zł za godzinę, gdy realny koszt wynosi 3,80 zł.
Problem w tym, że bez dodatkowych pieniędzy od rodziców gminy nie są w stanie same utrzymać przedszkoli, a nie otrzymują na nie żadnej subwencji rządowej.
MEN nie widzi problemu. Jego zdaniem spadki wpływów nie dotknęły wszystkich gmin. – Mogły się zdarzyć tam, gdzie opłaty jeszcze przed wprowadzeniem przepisów zostały znacząco podwyższone – usłyszliśmy w biurze prasowym. I jeszcze, że ustawa nie narzuca gminom ani konkretnych rozwiązań, ani wysokość opłat.
Niemniej kłopot pozostaje: samorządy nie mają pieniędzy na przedszkola, więc drastycznie brakuje miejsc dla dzieci. W stolicy zabrakło ich dla ponad 4 tys. maluchów. W Krakowie problem mają rodzice 1700 dzieci. A dla tych, dla których miejsce się znajdzie, cena może okazać się za wysoka.