Rozpoczął się wyścig z czasem, aby dostosować budynki szkół do nowych wymagań. Gminy twierdzą, że zajmie im to kilka lat.
Mimo że gimnazja mogą być wygaszane przez kolejne trzy lata, większość zmian zacznie obowiązywać od 1 września 2017 r. A to wymusza na szkołach podjęcie odpowiednich kroków.
Gimnazja, które przekształcą się w samodzielne szkoły podstawowe, muszą dostosować toalety do najmłodszych dzieci, które we wrześniu trafią do pierwszej klasy, zmodyfikować zaplecza gastronomiczne, utworzyć nowe place zabaw. Z kolei szkoły podstawowe, które przejmują gimnazja, zobowiązane są do przygotowania odpowiednich pracowni przedmiotowych (np. chemicznej czy fizycznej).
Problemy z pracowniami
Gimnazja, które przekształcają się w samodzielne szkoły podstawowe lub licea, mogą korzystać ze swoich pracowni, ale podstawówki, które nie przejmują wygaszanych placówek, muszą je od zera tworzyć i wyposażać.
MEN wyliczyło, że na utworzenie nowej pracowni przedmiotowej gmina wyda około 4 tys. zł. Według naszych wyliczeń to koszt rzędu nawet 20 tys. zł. A tłumaczenie, że podstawówki przejmą większość pracowni po gimnazjach, jest mydleniem oczu. Wiele z nich jest od dawna słabo wyposażanych. Często też w nowych obiektach nie ma odpowiednich pomieszczeń i konieczna jest przebudowa – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Niebezkosztowa reforma
Od początku reformy oświatowej resort edukacji przekonywał, że będzie ona prawie bezkosztowa. Jednak pod naciskiem samorządów i na podstawie ich wyliczeń MEN w ramach rezerwy w wysokości 0,4 proc. subwencji oświatowej na rok 2017 wyodrębniło 160 mln zł na zadania dotyczące skutków reformy edukacji. Dofinansowaniem objęto samodzielne gimnazja oraz gimnazja w zespołach szkół ze szkołami ponadgimnazjalnymi, które od 1 września 2017 r. przekształcane będą w podstawówki.
– Pozostaje nam się modlić, by nie było żadnych kataklizmów, np. powodzi, bo wtedy te pieniądze trafiają na usuwanie ich skutków. To, co ewentualnie zostanie, może zostać wykorzystane np. na dostosowanie sanitariatów w gimnazjach – zauważa Marek Olszewski. Jego zdaniem 160 mln zł to i tak kropla w morzu potrzeb samorządów.
Dlatego też na ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu zaapelowano do Rady Ministrów, aby na przyszły rok zapewniła dotację celową dla szkół dostosowujących się do reformy oświatowej. Gminy przyznają, że proces dostosowawczy potrwa kilka lat.
– Uzasadniona jest obawa, że wskutek reformy wiele szkół podstawowych będzie przepełnionych, bez odpowiednich sanitariatów, a także bez pracowni przedmiotowych – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Samorządy są w stanie to wszystko zrealizować, ale potrzebujemy na to czasu i dodatkowych środków. Zostaliśmy w tej sprawie kompletnie sami – podkreśla.
Wtóruje mu Agnieszka Błachowska z Urzędu Miasta w Białymstoku, która uważa, że koszt wprowadzanej reformy oświatowej nie ma pokrycia w subwencji oświatowej ani w dotacjach celowych przyznanych samorządom na zadania oświatowe w 2017 r.
13,6 tys. tyle jest obecnie szkół podstawowych / Dziennik Gazeta Prawna
Zapłacą gminy
Z sondy DGP wynika, że samorządy nie czekają na ewentualną pomoc z rządu, tylko z własnych budżetów inwestują w dostosowanie szkół do reformy oświatowej. W gminie Sucha Beskidzka w tym roku wygospodarują na ten cel 40 tys. zł, ale wydatki w kolejnych latach mają sięgnąć nawet 300 tys. zł. W Bytomiu reforma ma kosztować 1,3 mln zł, z tego ponad 700 tys. zł trafi na wyposażenie, a pozostałe środki na remonty. Również Kraków na remonty i dostosowywanie placówek oświatowych w wakacje zamierza przeznaczyć blisko 5 mln zł. Koszty wszystkich niezbędnych prac szacuje się tam na ponad 10 mln zł. Z rezerwy subwencyjnej Urząd Miasta w Krakowie ma otrzymać tylko 1,2 mln zł. Podobnie jest w innych miastach.
– Wnioskowaliśmy o 2,5 mln zł z rezerwy, a mamy otrzymać niespełna 1,6 mln zł. Dostosowanie budynków do reformy oświatowej będzie nas kosztowało blisko 10 mln zł – wylicza Beata Turska z Urzędu Miasta we Wrocławiu.
Zapewnia, że w pierwszej kolejności prace rozpoczęły się w budynkach gimnazjów przekształcanych w szkoły podstawowe. – W części placówek konieczne są przebudowa istniejących sklepików, barów i innych pomieszczeń i dostosowanie ich do potrzeb cateringu lub pełnej kuchni. Z kolei pracownie przedmiotowe są tworzone w pierwszej kolejności w budynkach istniejących szkół podstawowych – deklaruje Beata Turska.
Prawie 100 mln zł na remonty i wyposażenie placówek oświatowych zamierza wydać w tym roku stołeczny ratusz. Koszty wszystkich niezbędnych zmian szacuje na 70 mln zł.
– Autorzy reformy powinni uwzględnić realne potrzeby finansowe samorządów, w szczególności te związane z tworzeniem pracowni przedmiotowych, placów zabaw przy gimnazjach przekształcanych w szkoły podstawowe oraz koniecznymi remontami bazy szkolnej – przekonuje Bartosz Milczarczyk, rzecznik Urzędu m.st. Warszawy.

Zdaniem Marka Olszewskiego niemal pewne jest, że na dostosowanie szkół do nowej reformy nie wystarczy w tym roku ani czasu, ani środków.