Projekt FEnIKS miał poprawić jakość i dostępność usług podstawowej opieki zdrowotnej dla pacjentów. Na zakup sprzętu medycznego, komputerowego czy oprogramowania teleinformatycznego, a także na modernizację infrastruktury i rozwój nowych usług przychodnie miały otrzymać w sumie 700 mln zł z funduszy europejskich.
W lutym dofinansowanie zostało przyznane ponad 1800 placówkom POZ. I choć minęło ponad pół roku, wielu lekarzy rodzinnych – właścicieli placówek wciąż czeka na wypłatę pieniędzy. Przez zatory płatnicze nie mogą kupić sprzętu ani rozpocząć realizacji zaplanowanych inwestycji.
Brak wypłat unijnych dotacji dla POZ
– Docierają do nas sygnały, że wystąpił problem z wypłatą zaliczek, ale też z rozliczeniem już otrzymanych środków – wyjaśnia Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie”, reprezentującej ponad 2 tys. placówek. Dlatego, jak mówi Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia, postanowiła oszacować skalę problemu.
– Rozesłaliśmy drogą elektroniczną ankietę, w której prosimy przychodnie biorące udział w programie FEniKS, by opowiedziały, z jakimi wyzwaniami się dziś mierzą. Wkrótce zakończy się zbieranie opinii. Na początku września będą znane wyniki, z których przygotujemy dokument. Ma on stanowić podpowiedź dla resortu zdrowia, który jest płatnikiem, co wymaga pilnych poprawek. Ma też być informacją dla placówek, które rozważają udział w drugim naborze, który już niedługo ma być ogłoszony – podkreśla Tomasz Zieliński.
Joanna Zabielska-Cieciuch, specjalista medycyny rodzinnej, kierownik przychodni POZ w Białymstoku oraz prezes zarządu Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie, dodaje z kolei, że ostatnie dni to czas, kiedy na czacie i forum przychodni rozgorzała dyskusja na temat kłopotów z dostępem do środków.
Czekają od wiosny
– Pojawiają się głosy, że ostatnie wypłaty wsparcia przysługującego w ramach programu miały miejsce w maju. Zatem ten, kto zdążył złożyć wniosek o zaliczkę na początku drugiego kwartału roku, mógł liczyć na pieniądze. Pozostali wciąż czekają – mówi i dodaje, że wszystko wskazuje na to, że problem nie jest jednostkowy i dotyczy placówek z całego kraju.
– Są przykłady placówek, które w marcu podpisały umowy grantowe, następnie, po przedstawieniu i zaakceptowaniu przez NFZ (realizatora projektu – red.) harmonogramu dotyczącego planowanej inwestycji, zawarły kontrakty na dostawę sprzętu, np. aparatu usg, a dziś nie mają z czego za niego zapłacić. Zastanawiają się w związku z tym, czy zaciągnąć na ten cel kredyt, czy wycofać się z umowy – uzupełnia Joanna Zabielska-Cieciuch.
Przychodnie sygnalizują również, że kilka tygodni temu otrzymały z NFZ pismo w sprawie możliwych opóźnień w wypłatach. Wynikało z niego, że wnioski na inwestycje zgłoszone do 31 lipca będą realizowane do wyczerpania się budżetu. W sytuacji, gdy zabraknie pieniędzy, wsparcie zostanie wypłacone po uzupełnieniu budżetu NFZ na realizację programu przez resort zdrowia. A to oznacza, że wypłaty ruszą najwcześniej na przełomie trzeciego i czwartego kwartału.
Paweł Florek, rzecznik prasowy NFZ, precyzuje, że środki na realizację projektu dla POZ fundusz otrzymuje w transzach. Poradnie POZ rozliczają właśnie środki pozyskane z pierwszej puli o wartości blisko 250 mln zł. Pieniądze trafiły do podmiotów, które były gotowe do szybkiej realizacji swoich inwestycji. Uruchomienie kolejnej transzy przez Ministerstwo Zdrowia jest uzależnione od pełnego rozliczenia poprzedniej.
POZ toną w papierach
Przychodnie sygnalizują natomiast, że starają się to robić, ale natrafiają na liczne biurokratyczne przeszkody. Te są efektem zmiany zaleceń dotyczących wypełniania dokumentów.
– W ciągu tygodnia potrafią się zmienić trzykrotnie. To powoduje, że wnioski są notorycznie odsyłane celem poprawienia – mówi Szymon Bielonko, lekarz rodzinny, zastępca kierownika przychodni Revita w Białymstoku, dodając, że do ostatniej faktury zaliczkowej otrzymał dyspozycję wykonania 38 poprawek.
– Ponieważ zajmuję się osobiście wypełnianiem dokumentów, zrobiłem to od ręki. Są jednak przychodnie, które tego rodzaju pracę zleciły firmom zewnętrznym. To powoduje, że każda korekta trwa nawet kilka dni, co ma wpływ na rozliczenie pierwszych przyznanych zaliczek – wyjaśnia. Lekarz został poproszony m.in. o udokumentowanie, że lodówka, którą kupił w hurtowni, jest na pewno lodówką medyczną.
Za tania lodówka
– Musiałem też wyjaśnić, dlaczego na jej zakup wydałem mniej pieniędzy, niż wskazałem w harmonogramie inwestycyjnym – wylicza Szymon Bielonko. Joanna Zabielska-Cieciuch skarży się, że obieg dokumentów trwa bardzo długo – wnioski o płatność najpierw trafiają do wojewódzkich oddziałów NFZ, potem do centrali funduszu, skąd są przesyłane do resortu zdrowia. – A ten na końcu domaga się ich korekty, więc wracają z powrotem do przychodni, i tak w koło – tłumaczy Joanna Zabielska-Cieciuch.
Jak słyszymy w rozmowach z przedstawicielami POZ, dokumenty do rozliczenia są też odrzucane z bardzo błahych przyczyn, na przykład z powodu przesuniętego logo w okienku czy niewłaściwego jego koloru. – Przychodnie skarżą się, że muszą drukować dokumenty, które miały opatrzeć podpisem elektronicznym, tylko po to, by na nich napisać, że podpis został złożony elektronicznie. Następnie muszą je przesłać do NFZ – mówi z kolei Tomasz Zieliński.
Biurokracja nie zaskakuje z kolei ekspertów od funduszy unijnych. Jak zwracają uwagę, przy programach realizowanych z unijnego budżetu zawsze wymagana jest szczegółowość i rzetelność przy wypełnianiu dokumentów. Chodzi bowiem o rozdysponowanie środków publicznych. Dlatego ich zdaniem nie należy liczyć na zmiany w tym zakresie. ©℗