Polacy wydali w ubiegłym roku rekordową kwotę na leki. Sprzedaż wzrosła nie tylko pod względem wartości, lecz także ich liczby. Szczególnie widać to w grupie leków na receptę. Mamy do czynienia z odrabianiem długu zdrowotnego
W 2024 r. Polacy kupili niemal 2 mld opakowań leków za ponad 56 mld zł. To odpowiednio o 2,8 proc. i 11 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z danych opracowanych dla DGP przez Pex. Znacznie wyższa dynamika wzrostu wartości sprzedaży w porównaniu z liczbą sprzedanych produktów świadczy o tym, że podwyżki cen i nowe – zazwyczaj droższe od już dostępnych – leki są istotnymi czynnikami wpływającymi na zmiany rynkowe.
– Mimo mniejszej inflacji koszty wytwarzania i dystrybucji produktów farmaceutycznych nadal rosną. Mamy jednak do czynienia również z ilościowym zwiększeniem sprzedaży – mówi Jarosław Frąckowiak, prezes PEX. Dodaje, że to świadczy z kolei o tym, iż Polacy chodzą do lekarza i realizują recepty.
Szczególnie że przyspieszenie tempa wzrostu widać w przypadku leków na receptę, które odpowiadają za więcej niż 50 proc. wartości rynku aptecznego. Sprzedaż preparatów refundowanych zwiększyła się o 11,4 proc. pod względem wartości i o 4,2 proc. pod względem liczby opakowań. W przypadku leków na receptę bez uzyskanej w aptece refundacji było to odpowiednio 16,5 proc. i 4,5 proc.
Apteki korzystają na modzie na odchudzanie
Jak zauważają eksperci, dzieje się tak głownie za sprawą leków przepisywanych na choroby przewlekłe, jak nadciśnienie, cukrzyca, otyłość czy hipercholesterolemia. Dane PEX to potwierdzają. Wynika z nich, że największym motorem wzrostu była kategoria przewód pokarmowy i metabolizm, której udział w rynku wynosi 23 proc. W tym segmencie Polacy kupili aż o 9,5 proc. opakowań leków więcej, wydając na nie o 30 proc. więcej pieniędzy. Eksperci przyznają, że to zasługa wielkiej popularności nowoczesnych leków stosowanych w cukrzycy i odchudzaniu, jak ozempic i mounjaro, na które zapanowała moda, czyli były zażywane niekoniecznie zgodnie ze wskazaniami. Na drugim miejscu wśród najchętniej nabywanych leków znalazły się preparaty leczące choroby kardiologiczne. Polacy wydali na nie 5,6 mld zł, o 10,8 proc. więcej niż przed rokiem. Kwota ta pozwoliła nabyć o 4,7 proc. więcej opakowań niż w 2023 r. Podobne wzrosty są widoczne w segmencie leków na układ nerwowy.
– Wzrost widoczny w liczbie wykupywanych recept to niekoniecznie wyłącznie oznaka starzenia się społeczeństwa i związanego z tym wzrostu zachorowań. To także rezultat większej liczby świadczeń i diagnoz pozwalających na podejmowanie bardziej skutecznego leczenia, jeśli włączy się je wcześniej, oraz na spłatę długu zdrowotnego zaciągniętego jeszcze w okresie pandemii, kiedy dostęp do służby zdrowia był ograniczony i pojawiły się skutki long-COVID – zaznacza Jarosław Frąckowiak.
Podobnie uważa Jerzy Gryglewicz, ekspert rynku medycznego z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Zaznacza, że dobre wyniki w zakresie sprzedaży leków na receptę to również zasługa rozwoju teleporad oraz poprawy dostępu do bezpłatnych leków. Od września 2023 r. otrzymują je osoby 65 plus oraz dzieci do 18. r.ż.
– Poza tym NFZ podjął wiele działań poprawiających dostęp do specjalistów. Mowa m.in. o wzroś cie wyceny świadczeń w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej oraz wprowadzeniu nielimitowanych świadczeń – dodaje.
Zniknęły więc, jak mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, bariery fizyczne oraz ekonomiczne w dostępie do leków refundowanych. Dziś, jak zaznacza, widać rzeczywiste zapotrzebowanie na tego rodzaju preparaty.
Kłopot z antybiotykami
Jaki będzie ten rok, czy nadal da się odrabiać dług zdrowotny? Eksperci zwracają uwagę na długie kolejki do specjalistów oraz dziurę w tegorocznym budżecie NFZ. W planie finansowym jest 5 mld zł zapasu, ale nie uwzględnia on przewidzianej ustawowo podwyżki wynagrodzeń dla pracowników ochrony zdrowia, czyli kosztu ok. 12 mld zł.
Pojawia się też pytanie o dostęp do leków w przyszłości. Początek tego roku przyniósł wpisanie na listę braków antybiotyków makrolidowych z klarytromycyną, stosowanych m.in. w paciorkowcowym zapaleniu gardła, ostrym zapaleniu ucha środkowego, zapaleniu płuc czy oskrzeli oraz zakażeniach szpitalnych. Z danych GUS wynika, że produkcja antybiotyków w Polsce wyniosła w 2024 r. ok. 1 tys. kg, wobec 1,4 tys. rok wcześniej i ponad 2 tys. w 2022 r.
Eksperci przemysłu farmaceutycznego tłumaczą to m.in. małą opłacalnością ich wytwarzania. Ich zdaniem nie ma wystarczającego zbytu na nowe leki. Dlatego firmy nie widzą sensu inwestowania w nowe antybiotyki. Inna sprawa to zawirowania w dostawach substancji czynnych do produkcji. W tym zakresie wciąż panuje duże uzależnienie od rynku azjatyckiego. Dlatego przemysł przestawia się na wytwarzanie produktów leczniczych stosowanych w chorobach przewlekłych. ©℗