Wszyscy mieszkańcy zyskają powszechny dostęp do opieki medycznej, zniknie NFZ, a szpitale dostaną pieniądze na leczenie pacjenta, a nie na pojedyncze świadczenia.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawiał na wczorajszym posiedzeniu rządu szczegóły zmian zebranych wspólnie w dokumencie pt. „Narodowa służba zdrowia”. Program zakłada przeobrażenia w medycynie naprawczej (czyli świadczeniach udzielanych w razie choroby), a także rozwój zaniedbywanego dotychczas zdrowia publicznego, w tym profilaktyki. Najbardziej rewolucyjne wydaje się jednak to, że z początkiem 2018 r. prawo do leczenia uzyskają wszyscy rezydenci: zarówno obywatele RP (stale zamieszkali w Polsce), jak i innych państw z legalnym prawem pobytu. Obecnie z darmowego leczenia korzystać mogą wyłącznie osoby ubezpieczone.
Limity do lamusa
Cała opieka zdrowotna finansowana będzie z Państwowego Funduszu Celowego „Zdrowie”, do którego trafią pieniądze z części PIT oraz z budżetu (będzie on dopłacał różnicę między wpływami z podatku a określonym poziomem publicznych wydatków w odniesieniu do PKB – docelowo wynoszącym 6 proc. PKB).
Resort zdrowia dobre wieści ma również dla chorych, którzy czekają w kolejkach na zabiegi i operacje. Obecnie szpitale mają zakontraktowaną określoną liczbę świadczeń i nie chcą jej przekroczyć. Po zmianach działalność placówek będzie finansowana inaczej – część pieniędzy (obejmująca 78 proc. wszystkich procedur) będą one dostawać jako roczny ryczałt za zapewnienie opieki pacjentom (obecnie każde świadczenie rozliczane jest osobno). W kontraktach ustalana będzie minimalna liczba świadczeń do wykonania, z której szpital będzie musiał się wywiązać, aby otrzymać odpowiedni budżet w kolejnym roku. Pozostałe 22 proc. pieniędzy będzie pochodziło, tak jak obecnie z kontraktów.
Ważnym elementem programu jest też koordynowana opieka zdrowotna, której pierwsze elementy, np. w zakresie kobiet w ciąży, wprowadza już obecnie Narodowy Fundusz Zdrowia. Co zmieni w życiu pacjentów? Obecnie, gdy wychodzą ze szpitala, muszą sami obdzwaniać przychodnie w poszukiwaniu wolnych miejsc, w których mogliby wykonać badania, zaś ich terapii u różnych lekarzy nikt nie koordynuje. Brakuje obiegu informacji pomiędzy szpitalem a lekarzem rodzinnym, co znacząco obniża skuteczność leczenia.
Pensja za rezultat
Ministerstwo chce, aby placówki, które ze względów m.in. ekonomicznych zamykały poradnie specjalistyczne, ponownie je otworzyły. Dzięki temu np. operowany chory mógłby iść na wizytę kontrolną do lekarza, który opiekował się nim w szpitalu. Na miejscu mógłby też przejść rehabilitację.
Pytanie, jak skutecznie zachęcić do tego szpitale. Resort przewiduje następujące rozwiązanie: da placówkom więcej pieniędzy za leczenie w szpitalu i w poradni, ale za to będą one musiały wziąć większą odpowiedzialność za pacjentów.
Narodowe służby zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Ponadto ma być jasne, kto wykonuje jakie typy świadczeń. Najważniejsze dla opieki zdrowotnej placówki zostaną podzielone na trzy podstawowe poziomy zabezpieczenia zdrowotnego: lokalny, regionalny i wojewódzki, oraz na trzy poziomy specjalistyczne: pediatria, onkologia i instytuty. W oparciu o takie wytyczne zbudowana zostanie sieć. – Obecnie np. szpitale powiatowe decydowały się na wykonywanie skomplikowanych zabiegów, do których nie miały odpowiedniego zaplecza, a niska liczba tego typu operacji powodowała, że ich personel nie miał w nich doświadczenia – wyjaśnia Jerzy Gryglewicz, ekspert z Uczelni Łazarskiego.
Zmienią się zasady płacenia za podstawową opiekę zdrowotną. Przy obecnych rozwiązaniach lekarze niechętnie realizują badania. Powód: na pacjenta mają przeznaczone ok. 150 zł rocznie i suma ta obejmuje zarówno wizyty, jak i właśnie badania.
Od lipca przyszłego roku lekarz POZ ma nie tylko wziąć odpowiedzialność za losy pacjenta w swojej przychodni, lecz także być w kontakcie ze szpitalem, a nawet zamawiać wizyty u specjalistów czy rehabilitację. Zespół POZ dostanie stawkę podstawową, dodatek motywacyjny za profilaktykę i promocję zdrowia (liczyć się będzie np. to, czy pacjent schudł albo rzucił palenie) oraz dodatek za opiekę nad przewlekle chorymi (te zostały zlikwidowane przez poprzedni rząd).
Kto rządzi w zdrowiu
Osobne pieniądze POZ dostanie w ramach budżetu na badania diagnostyczne i leczenie specjalistyczne. Przy tym ewentualne oszczędności (np. na liczbie badań) nie spowodują, że przychodni zostanie w kieszeni więcej pieniędzy. Czy to się uda? Na pewno nie wszyscy medycy zmienią nawyki, ale warto zaznaczyć, że zmiany te nie są tym razem realizowane w kontrze do POZ (jak było np. za ministra Bartosza Arłukowicza), a z propozycją zastosowania systemu motywacyjnego wyszło samo środowisko lekarzy rodzinnych.
NFZ zostanie zlikwidowany od 2018 r., ale wbrew temu, co zapowiadał przed wyborami PiS, to nie wojewodowie przejmą kompetencje oddziałów, lecz nowe wojewódzkie urzędy zdrowia, podległe głównie ministrowi zdrowia. Innymi słowy, to on ma wziąć na siebie odpowiedzialność za ochronę zdrowia Polaków i skończyć nieustannym przerzucaniem jej na kogoś innego.
„Narodowa Służba Zdrowia” to roboczy dokument. Resort zapewnia, że już pracuje nad konkretnymi projektami przepisów.