Mimo wcześniejszych deklaracji rządu wciąż nie wiadomo, czy uczniowie będą mogli skorzystać z programu szczepień przeciwko HPV w szkole. Resort zdrowia planuje obniżenie wieku objętych programem m.in. dlatego, że wyszczepialność jest niska.
Od września br. miała ruszyć akcja szczepień przeciwko HPV w szkołach. Takie deklaracje padły w kwietniu ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Zdrowia. Tymczasem ani lekarze, ani samorządowcy nie otrzymali żadnej oficjalnej informacji na temat takich planów. Piętrzą się trudności.
– Strona samorządowa nie jest informowana o planach. To nierealistyczne, by szczepienia w szkołach ruszyły od września. Ani do zespołu edukacji, ani do zespołu ochrony zdrowia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego nie wpłynęły jakiekolwiek informacje. Nie wypowiadaliśmy się na ten temat – mówi Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP.
– Obawiam się, że może skończyć się tak jak z dentystami w szkołach. Gabinetów w placówkach prawie nie ma, a szkoły często informują tylko, gdzie można leczyć zęby na Narodowy Fundusz Zdrowia. Szkoły powinny przede wszystkim pełnić funkcję informacyjną na temat szczepień. Przekonywać nieprzekonanych – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Znikome zainteresowanie
Chętnych do szczepień jest niewielu. Pierwszą dawkę przyjęły niespełna 192 tys. uczniów. Ponoć z rządowego programu skorzystał tylko co piąty uprawniony. Resort zdrowia planuje zwiększenie dostępności świadczeń, ale nie upublicznił jeszcze nawet projektów zmian w prawie.
– Założeniem programu będzie dostępność szczepień przeciw HPV w całej Polsce w równym stopniu, w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, z zachowaniem dostępu do świadczenia we wszystkich podmiotach POZ niezależnie od deklaracji wyboru lekarza POZ – deklaruje Wojciech Konieczny, wiceminister zdrowia, w odpowiedzi na interpelację poselską.
W Szwecji i w Portugalii zaszczepiono przeciwko HPV już 90 proc. docelowej populacji. W Polsce jest to 20 proc.
Chce też obniżyć wiek dzieci objętych programem z 11 lat do 9 lat. Teraz dla młodszych dzieci szczepionka przeciwko HPV też jest refundowana, ale tylko dwuwalentna, chroniąca przed najgroźniejszymi szczepami brodawczaka. Aby zaszczepić dziecko poza programem, najpierw trzeba uzyskać receptę, wykupić preparat i przyjść z nim do przychodni. Objęcie programem młodszych dzieci odciąży rodziców.
Resort planuje też ułatwienie świadczeniodawcom procedury rozliczania szczepień dzięki rezygnacji z warunku korzystania z serwisu Centralnej e-Rejestracji oraz oparciu rozliczenia świadczenia jedynie na wpisach w elektronicznej karcie szczepień. Personel POZ miałby też możliwość wykonywania szczepień poza placówką – w szkole podstawowej.
Ochrona danych
Eksperci wcale nie są przekonani co do tego pomysłu.
– Do szczepienia będzie potrzebna zgoda rodzica. Wykonanie szczepienia musi zostać zarejestrowane w systemie i odnotowane w karcie szczepień dziecka. Przed wykonaniem szczepienia dziecko musi zostać zbadane przez lekarza. Problemem byłoby zachowanie poufności. Szczepienie powinno zostać tak przeprowadzone, żeby inni uczniowie i ich rodzice oraz nauczyciele nie wiedzieli, kto został zaszczepiony, a kto nie. Dane medyczne są szczególnie chronione. Szkołom może być trudno sprostać wymogom, które wiążą się ze szczepieniami – wylicza Aleksandra Powierża, radca prawny. I podkreśla, że są potrzebne zmiany prawne, aby było jasne, które obowiązki ciążą na szkole, a które na POZ.
– Nie jestem zwolennikiem szczepień w szkołach. Jeśli rodzice chcieliby zaszczepić dzieci, zrobiliby to i w przychodni. Szczepienia w szkole mogą przysporzyć nowych problemów. Nie wiadomo, kto będzie podpisywał umowę z NFZ na realizację szczepień i uzyska środki na szczepienie dzieci – podmiot zatrudniający pielęgniarkę czy lekarza. Trzeba przygotować gabinet w szkole. Lekarza może być trudno ściągnąć do szkoły – mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. Uważa, że przede wszystkim trzeba wyeliminować nieścisłości i zachęcić przychodnie do szczepień. Program zakłada np. minimum sześciomiesięczną przerwę między dawkami. Charakterystyka produktu zakłada przerwę przynajmniej pięciomiesięczną. Ministerialne wytyczne wskazują na maksymalnie roczną przerwę, a w charakterystyce produktu jest mowa o 13 miesiącach. Nie jest jasne, kto zapłaci za szczepienie wykonane po upływie roku – NFZ, rodzic czy lekarz w ramach kary. Takich nieścisłości jest więcej.
Ministerstwo Edukacji Narodowej pytane o akcję szczepień w szkołach odsyła do resortu zdrowia. Samo stawia na edukację. Planuje wprowadzenie od września 2025 r. nowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej, który będzie nauczany w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Będzie obejmować zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a także kwestie zdrowego odżywiania, profilaktyki, problemu uzależnień oraz edukacji seksualnej.
– Będzie to przedmiot, który zdrowie człowieka traktuje w sposób kompleksowy. Planuje się, że edukacja zdrowotna zastąpi zajęcia wychowania do życia w rodzinie. Narodowa Strategia Onkologiczna na lata 2020–2030 przewiduje realizację przez ministra edukacji we współpracy z ministrem zdrowia działania Poprawa świadomości dzieci i młodzieży w zakresie wpływu postaw prozdrowotnych na choroby nowotworowe – wyjaśnia w odpowiedzi na interpelację poselską Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceminister edukacji. Dodaje, że resort zdrowia po analizie możliwości prawnych i organizacyjnych dotyczących szczepień przeciwko wirusowi HPV w szkołach przedstawi propozycje szczegółowych rozwiązań uwzględniających poszanowanie władzy rodzicielskiej.
Na razie konkretów jednak brak. A czas nagli.
– Warto, by przed rozpoczęciem współżycia przyjąć szczepienie. Polska jest ewenementem w Europie. Nigdzie indziej tyle kobiet nie choruje na raka szyjki. Polki bardzo rzadko chodzą do ginekologa i wykonują badanie cytologiczne. Rodzice odmawiają szczepień. Dlatego rozszerzenie roczników objętych programem jest wskazane – mówi Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
W Szwecji i w Portugalii zaszczepiono przeciwko HPV już 90 proc. docelowej populacji. U nas neguje się potrzebę szczepień. ©℗