Niewielki wzrost wydatków na świadczenia zdrowotne w 2025 r. może zabetonować sytuację w ochronie zdrowia, a z pewnością nie skróci kolejek – twierdzą eksperci, komentując plan finansowy NFZ na przyszły rok.

NFZ przedstawił plan finansowy na 2025 r. W wielu obszarach są planowane większe nakłady w porównaniu z planem sprzed roku. Są też jednak takie pozycje, na które będzie mniej pieniędzy. W projekcie budżetu przychody i koszty mają być takie same. Wyniosą niemal 198 mld zł. W poprzednim roku te pierwsze były mniejsze – najpierw miały wynieść 168 mld zł, a potem, w ramach zmiany planu, podniesiono je do 174 mld zł. Koszty natomiast były szacowane na 170 i 176 mld zł.

W tegorocznym projekcie wyliczono, że ze składki zdrowotnej do NFZ wpłynie 173 mld zł. To o niemal 13 proc. więcej w porównaniu z planem na 2024 r. i o 9 proc. w stosunku do budżetu, który obowiązywał NFZ po korekcie.

Na koszt realizacji zadań przewidziano w sumie 195 mld zł, o 15,6 proc. więcej w porównaniu z planem na 2024 r. i o 12 proc. więcej od ostatecznie obowiązującego budżetu.

Najwięcej pieniędzy zostanie przeznaczone na świadczenia zdrowotne. W sumie mowa o 183,6 mld zł wobec 159,5 mld zł, które planowano na 2024 r., i 164 mld zł, które ostatecznie przewidziano do wydania. To o 26 mld zł więcej niż w tym roku – ogromna kwota, która jednak, zdaniem ekspertów, zostanie skonsumowana przede wszystkim przez ustawowe podwyżki dla pracowników medycznych. To ok. 16 mld zł, choć według dyrektorów szpitali mogą one wynieść nawet 18 mld zł.

Ekspert Federacji Przedsiębiorców Wojciech Wiśniewski uważa, że luka finansowa, z jaką walczy NFZ, w przyszłym roku jeszcze się pogłębi. – By utrzymać sprawność systemu na obecnym poziomie, kwota na świadczenia zdrowotne musi być o 27,5 mld zł większa. A jeśli uwzględnimy w tym najnowszą propozycję podwyżek wynagrodzeń w ochronie zdrowia, to o 31 mld zł – mówi Wiśniewski.

Co to oznacza dla pacjentów? Według eksperta dyrektorzy oddziałów NFZ będą bowiem musieli zacząć wybierać, których świadczeń finansować mniej. – Trudno powiedzieć, na które padnie. Ale na pewno będzie narastała kwota niezapłaconych należności za nielimitowane świadczenia. W praktyce to dłuższe kolejki do lekarzy – mówi ekspert.

Zgadza się z nim dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego: – To znaczy, że kolejki do lekarzy na pewno się nie skrócą.

Z planu finansowego na 2025 r. wynika, że więcej pieniędzy zostanie przeznaczonych nie tylko na podstawową opiekę zdrowotną (POZ), ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS), lecz także na leczenie szpitalne czy rehabilitację. W sumie na te cele pójdzie 132,3 mld zł wobec 118,1 mld zł zaplanowanych na 2024 r. i 122,6 mld zł, które ostatecznie przewidziano na ten cel w zeszłym roku.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna mówiła wczoraj w radiowej Trójce, że ministerstwo pracuje nad projektem odwrócenia piramidy świadczeń, czyli rezygnacji z długich hospitalizacji na rzecz świadczeń wykonywanych poza szpitalem, np. w AOS czy w POZ. Jednak według ekspertów plan finansowy NFZ nie odzwierciedla tych zamierzeń: – Zabrakło bodźca finansowego, który by zachęcał do wykonywania takich świadczeń w AOS, i nadal większość procedur będzie wykonywanych w szpitalach. Również te 60 proc. świadczeń chirurgicznych, o których czytamy w założeniach do ustawy o reformie szpitali (założenia do nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych oraz o działalności szpitalnej, które w czerwcu trafiły do wykazu prac legislacyjnych rządu), że mogą być udzielane w trybie jednodniowym lub w AOS – mówi dr Jerzy Gryglewicz. I dodaje, że zarówno w odwróconej piramidzie świadczeń, jak i w kamieniach milowych Krajowego Planu Odbudowy (KPO) celem jest zmniejszenie udzielania świadczeń szpitalnych – drogich, nieefektywnych, angażujących niepotrzebnie kadry i środki. – Szpitale nadal będą musiały utrzymywać w gotowości dyżurowej lekarzy, pielęgniarki, techników i salowych, a pacjent, zamiast przyjść na zabieg rano i wieczorem wyjść do domu, będzie korzystał z zasobów szpitala przez co najmniej dobę – tłumaczy dr Gryglewicz.

Przewidziano też wzrost wydatków na leczenie stomatologiczne – 10,7 proc. i uzdrowiskowe – 16 proc. Ale też na opiekę paliatywną i hospicyjną – ponad 13 proc. r/r.

Są też obszary, na które przewiduje się mniej pieniędzy. Przykładem są programy lekowe, na które wyasygnowano o niemal 2 proc. mniej niż przed rokiem. W ubiegłym roku przy okazji poprawy planu zwiększono kwotę na ten cel z 10,98 mld zł do 11,4 mld zł. A teraz ma to być 11,19 mld zł. – To zaskakujące, bo poszerzano pulę leków refundowanych w programach lekowych. Co więcej, ze schematów leczenia w programach wynika, że gdy leczenie najtańszym z leków nie przynosi skutków, można zastosować lek droższy, ale musi on zostać podany po kolejnych terapiach. To znaczy, że efekt finansowy w postaci zwiększonych wydatków jest przesunięty w czasie, a my w roku 2025 możemy odczuć skutki finansowe takich decyzji sprzed dwóch lat. Te skutki powinny zostać zaplanowane i uwzględnione w postaci zwiększenia finansowania programów lekowych, a nie zmniejszenia – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF).

Podobnie jest z lekami refundowanymi dostępnymi w aptece. Jeśli zakładamy, że będą one stosowane, a dla osób 65 plus i młodszych niż 18 lat – junior plus – niektóre leki będą nawet darmowe, to musimy założyć zwiększenie wydatków NFZ. Tym bardziej że słusznie pani minister Leszczyna zmienia przepisy, by ta ustawa szła za pacjentem i żeby takie leki mógł wypisać każdy lekarz, bez znaczenia, czy w prywatnej, czy publicznej placówce. Jest to słuszna zmiana, ale trzeba ją zważyć, jeśli chodzi o efekty finansowe – dodaje Krzysztof Kopeć. ©℗

ROZMOWA

Plan życzeniowy i trudny do realizacji

ikona lupy />
Marek Wójcik ekspert Związku Miast Polskich / Dziennik Gazeta Prawna
Czy plan finansowy Narodowego Funduszu Zdrowia w jakiś sposób pana zaskoczył?

Powiedziałbym, że nawet bardzo. Uważam, że jest życzeniowy i będzie trudny do zrealizowania.

Dlaczego?

Policzmy. Według planu składka należna brutto wzrośnie aż o 26,8 mld zł. Pamiętajmy jednak, że jest to plan pierwotny, który należy porównywać z planem pierwotnym na 2024 r., ale także z jego ostatnią zmianą z maja tego roku. Jeśli przyjmiemy taką metodologię, to zakładana składka wzrośnie już tylko o 15 mld zł. Tymczasem minister zdrowia zdecydowała, że na podwyżki dla personelu medycznego tylko w I półroczu przyszłego roku potrzeba będzie 8 mld zł, a na II półrocze będzie to nawet powyżej 10 mld zł. Dla mnie to sygnał, że będzie trudno znaleźć środki na wydatki inne niż tylko płacowe.

Mocno rosną dotacja dla NFZ z budżetu państwa i wpływy ze składki zdrowotnej.

Budżet państwa ma w przyszłym roku dołożyć NFZ aż 18,3 mld zł, czyli o 10 mld więcej niż w obecnym roku. Natomiast składka zdrowotna wzrośnie r/r o 13 proc., co jest, moim zdaniem, wersją dosyć optymistyczną, jeśli wziąć pod uwagę, że na to może mieć wpływ wzrost płac, czyli podstawa składki. Tymczasem nie ma przesłanek potwierdzających, że r/r te płace wzrosną o 13 proc. W przypadku średniego wynagrodzenia w gospodarce czy też płacy minimalnej szacuje się wzrost na poziomie 6–8 proc.

Nie ma szans na taki przyrost składki?

Obawiam się, że nie. W poprzednich latach gwałtowny przyrost składki zdrowotnej wynikał ze zmiany przepisów podatkowych i pozbawienia nas możliwości odpisywania składki od podstawy opodatkowania. Wzrost o 13 proc. będzie bardzo trudno zrealizować.

Koszty świadczeń zdrowotnych rosną o 26,8 mld zł, ale 16 mld zł z tej kwoty zostanie przeznaczone na podwyżki płacowe. Zostaje nam 10 mld zł.

Niestety nawet nie 10 mld zł. Już w maju tego roku NFZ ma 2,2 mld zł ujemnego wyniku, który trzeba będzie pokryć, inflacja też jest wciąż wysoka. W dodatku pojawia się nieuzasadniona i moim zdaniem znacząco zaniżona pozycja „koszty świadczeń z lat ubiegłych” w wysokości tylko 246 mln zł.

Koszty świadczeń z lat ubiegłych to nadwykonania?

Tak, głównie nadwykonania i świadczenia nielimitowane. Jest ona tylko o 20 zł wyższa niż ta sama pozycja z pierwotnego planu na rok 2024. Tylko że mamy maj tego roku i już widomo, że za rok 2023 koszty świadczeń z lat ubiegłych to 2,8 mld zł, czyli 12-krotnie więcej, niż pierwotnie zakładano. Nie ma dowodów, że w najbliższym czasie uda się opanować świadczenia nielimitowane i nadwykonania. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy za rok ich wysokość nie dojedzie do ponad 3 mld zł. Ten plan pokazuje, że fundusz stoi przed ogromnym wyzwaniem, i trzymam kciuki, żeby udało się mu sprostać. ©℗

Rozmawiała Karolina Kowalska
ikona lupy />
Plany finansowe NFZ / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe