O pięć punktów zwiększył się przez ostatni rok w Polsce dostęp do innowacyjnych terapii rozwiązań diagnostycznych – wynosi obecnie 58 pkt w 100-stopniowej skali – wynika z najnowszych danych platformy Access Gap, która gromadzi dane z krajów Grupy Wyszehradzkiej (V4).
Polska znacznie poprawiła wyniki w onkologii i w chorobach rzadkich, a nieznacznie w chorobach przewlekłych. Wciąż jednak pozostaje w tyle w stosunku do liderów – południowych sąsiadów Czechów (69 pkt) i Słowaków (61 pkt), choć notuje dwa punkty przewagi przed Węgrami (56 pkt).
Podczas gdy w 2022 r. w Polsce zrefundowano 58 nowoczesnych technologii lekowych, w 2023 r. były ich już 63, a po czterech miesiącach 2024 r. jest ich już 27, z czego najwięcej dotyczy nowotworów ginekologicznych, układu pokarmowego oraz raka piersi.
W ostatnim obwieszczeniu refundacyjnym pojawiły się trzy nowe terapie w chorobach autoimmunologicznych, lepiej jest w chorobach płuc i metabolicznych. Jedynie nieznaczną poprawę zanotowano w neurologii, a sytuacja pacjentów kardiologicznych pozostaje niekorzystna.
Zbyt mało nowoczesnych terapii refunduje się w przypadku cukrzycy, na którą w Polsce cierpi ok. 3,1 mln osób, a 3 mln osób ma stan przedcukrzycowy. Jak pokazuje Access Gap, na sfinansowanie ze środków publicznych czeka 90 proc. najnowszych leków stosowanych w leczeniu.
Zdaniem prof. Leszka Czupryniaka z Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego przez ostatnich pięć lat nastąpił ogromny postęp, jeśli chodzi o refundację nowoczesnych leków dla diabetyków. – Najważniejsze, że pojawił się dialog między wiceministrem zdrowia ds. polityki lekowej Maciejem Miłkowskim a ekspertami, co pozwoliło wypracować dobre rozwiązania dla pacjentów – podkreślał prof. Czupryniak podczas konferencji „Access GAP – jak wyrównać różnice?”. Dodał, że środowisko lekarzy i pacjentów przyjęło dymisję wiceministra z lękiem: – Mamy nadzieję, że rozpoczęta przez niego polityka będzie kontynuowana – podkreślił prof. Czupryniak.
Zmiany na listach refundacyjnych
Zmiany na listach refundacyjnych w ostatnim roku dotyczące nowotworów płuca, urotelialnych (związanych z drogami moczowymi – red.), piersi, jelita grubego, skóry, nowotworów krwi i czerniaka chwalił przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Piotr Rutkowski. – Wypełniliśmy lukę i w Polsce są już dostępne podstawowe terapie tych nowotworów. Nie bez znaczenia jest dostęp polskich pacjentów do udziału w badaniach klinicznych innowacyjnych leków. Polska jest na 10., 11. miejscu na świecie w wykorzystaniu badań klinicznych w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, potencjał tych badań i liczbę chorych – zauważył prof. Rutkowski.
Wciąż długo trzeba czekać na pojawienie się nowego leku w naszym kraju. Podczas gdy w Czechach nowa cząsteczka zgłaszana jest do rejestracji w ciągu 2,2 roku od jej ogłoszenia, w Polsce trwa to o rok dłużej. Ograniczenia w krajach grupy V4 wynikają głównie z restrykcji w dopuszczaniu danego leku do refundacji i czasu momentu rejestracji leku do refundacji. Dziś średni czas oczekiwania w krajach V4 to 1029 dni - tyle czasu upływa od zarejestrowania leku przez producenta w Polsce do momentu, gdy staje się on dostępny dla pacjenta. Wynik wzrósł w ciągu roku o 89 dni.
Prof. Andrzej Marszałek, wicedyrektor Wielkopolskiego Centrum Onkologii i konsultant krajowy ds. patomorfologii, zwraca uwagę na jego zdaniem najważniejszą barierę w dostępie do terapii:
– Żeby można było skorzystać z dobrodziejstw nowoczesnej terapii, należy przeorganizować ścieżki diagnostyczne tak, by badania diagnostyczne robione były od razu przy rozpoznaniu choroby, najlepiej w jednym miejscu. Tymczasem dziś wykonuje się je często kaskadowo lub sekwencyjnie, co bardzo opóźnia moment uzyskania niezbędnych informacji i powoduje przekroczenie terminów przewidzianych przez programy lekowe, a przez często uniemożliwia wdrożenie nowoczesnego leczenia – podkreśla prof. Marszałek w rozmowie z DGP. ©℗