Mapy potrzeb zdrowotnych to za mało, by dobrze podzielić unijne fundusze. Ministerstwo Zdrowia ma gotowe nowe, bardziej precyzyjne narzędzie biorące pod uwagę m.in. już realizowane projekty. IOWISZ to skrót od „Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Sektorze Zdrowia”. Niemal nikt o nim nie słyszał, ale to się wkrótce zmieni. Ponieważ to z jego wykorzystaniem przyznawane będą miliardy złotych dofinansowania zdrowotnych inwestycji.
– Narzędzie jest już gotowe, obecnie opracowywane jest odpowiednie oprogramowanie informatyczne – zdradza DGP wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. I dodaje, że głównym celem nowej procedury jest przejrzyste i racjonalne wydatkowanie pieniędzy. Starający się o nie podmiot będzie musiał we wniosku udowodnić zasadność przyznania dofinansowania na daną inwestycję. Potem oceny dokumentu dokonają kaskadowo: oddział NFZ, marszałek i wojewoda, którzy następnie wydadzą decyzję administracyjną – opinię o celowości inwestycji.
W przypadku odwołania się wnioskodawcy od decyzji wojewody swoje stanowisko przedstawi również minister zdrowia.
Nie tylko dla Unii
Jak się okazuje, IOWISZ otrzymał już pozytywną ocenę resortu rozwoju jako jedno z narzędzi oceny i przydzielania funduszy unijnych na inwestycje w ochronie zdrowia. Ministerstwo Zdrowia idzie jednak o krok dalej. – Minister zaaprobował IOWISZ-a do szerszego wykorzystania, tzn. także do projektów realizowanych z udziałem innych funduszy niż tylko unijne – wyjaśnia wiceminister Krzysztof Łanda.
Jednak by IOWISZ zaczął być wykorzystywany do weryfikacji wniosków składanych przez placówki medyczne i ich właścicieli, potrzebne są jeszcze zmiany prawne. Część zrealizowana zostanie w formie zmian rozporządzeń, ale niezbędna jest też nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.).
Co będzie brane pod uwagę przy ocenie wniosków? – Komisja Europejska bardzo mocno podkreśla, że inwestycje realizowane z dofinansowaniem mają: doprowadzić do zmniejszenia kosztów opieki zdrowotnej, pomóc w wymianie sprzętu, a także rozwinąć opiekę długoterminową i środowiskową – wylicza Łanda. I dodaje, że Polska dołożyła do tego kwestie szczególnie ważne dla niej – wspieranie przez rozwój opieki zdrowotnej nie tylko pacjentów, ale i gospodarki.
Fundusze na zdrowie / Dziennik Gazeta Prawna
Przez lata mówiono o konieczności uniknięcia dublowania inwestycji oraz rozdrabniania kontraktów z NFZ do tego stopnia, że działalność medyczna przestawała się bilansować. Niektóre regiony radziły sobie z tym lepiej, inne gorzej. Teraz ma się to zmienić.
– IOWISZ w swej ocenie będzie uwzględniać informacje o celowości inwestycji płynące z priorytetów dla regionalnej polityki zdrowotnej (PRPZ), map potrzeb zdrowotnych oraz na bieżąco z wniosków, które będą składane przez podmioty ubiegające się o wsparcie – informuje wiceminister. I deklaruje, że opinie o celowości inwestycji będą wydawane już od 30 czerwca.
Tymczasem eksperci i regiony mają różne, często poważne zastrzeżenia do map potrzeb zdrowotnych (przygotowano je po raz pierwszy w historii). Co jeśli błąd w nich przełoży się na decyzje urzędników? – Jeśli znajdują się tam błędy, to tylko dlatego że niektórzy świadczeniodawcy nie podeszli do raportowania w sposób poważny i przekazali nam nieprawdziwe informacje – mówi wiceminister zdrowia. Ale jednocześnie uspokaja, że mapy będą doskonalone. – Na razie daliśmy partnerom czas na składanie uwag i obecnie są one rozpatrywane i uwzględniane. Publikacja zaplanowana jest na 30 kwietnia – wyjaśnia.
Bez dublowania
– Wszystkie narzędzia, które poprawiają transparentność i sposób dystrybucji środków, są pożyteczne – stwierdza Agnieszka Szpara, prezes Grupy EMC Szpitale, zarządzająca siecią placówek bazujących na kontraktach z Funduszem. – Ważne jest to, aby inwestycje w sektorze ochrony zdrowia się nie dublowały. Aby były dostosowane do lokalnych potrzeb, niezależnie od struktur właścicielskich – dodaje.
Skorzystać z map i planów będą mogli też inwestorzy, w tym zagraniczni. – Teraz musieliśmy się bawić w detektywa i z doniesień medialnych, formalnych i nieformalnych rozmów z szefami innych placówek i samorządowcami wnioskować, czy rzeczywiście inwestycja ma szanse na późniejsze utrzymanie z kontraktu. Czy w tym samym czasie ktoś nie buduje obok drugiej placówki o podobnym profilu – mówi nam jeden z finansistów. I dodaje, że władze samorządowe nie zawsze szczerze podają takie informacje.
Skąd pewność, że baza inwestycji będzie pełna? Przecież część obiektów jest realizowana wyłącznie w oparciu o środki własne lub komercyjne kredyty placówek medycznych, samorządów czy prywatnych właścicieli. Nie będzie z tym problemu, ponieważ wszystkie podmioty – także prywatne – będą musiały zgłaszać swoje plany. Taki obowiązek nałożyła na nich nowelizacja ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z 2014 r.
Zgodnie z jej zapisami każda większa inwestycja zdrowotna musi mieć zgodę wojewody, jeżeli kiedykolwiek jej właściciel będzie się starał o kontrakt na leczenie z publicznych środków. Chodzi głównie o otwieranie nowych szpitali i oddziałów. Za progi wymagające zezwolenia ustalono 3 mln zł dla inwestycji szpitalnych oraz 2 mln zł dla opieki ambulatoryjnej, czyli przychodni specjalistycznych. Kwoty te dotyczą łącznych nakładów na inwestycję w skali dwóch kolejnych lat. A ponieważ nawet prywatne szpitale (poza wyjątkami takimi jak np. chirurgia plastyczna) bazują w większości na kontraktach z NFZ, zapis ten gwarantuje, że większość nowych placówek i oddziałów będzie się ubiegać o weryfikację planów.