W nowych przepisach zostały obniżone limity dotyczące karetek specjalistycznych. To oznacza, że będzie mniej zespołów ratowniczych, w których jeżdżą lekarze, a także mniej pojazdów z załogą trzyosobową.

Ustawa z 17 sierpnia 2023 r. o niektórych zawodach medycznych (czeka na podpis prezydenta) zmienia sposób planowania przez wojewodę pracy Państwowego Ratownictwa Medycznego na terenie województwa. Znalazł się w niej przepis zmieniający ustawę z 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1720 ze zm.).

Co prawda ustawa z 17 sierpnia wejdzie w życie dopiero sześć miesięcy po jej opublikowaniu, ale ten przepis będzie obowiązywał z mocą wsteczną od 22 czerwca 2023 r. Stanowi on, że na każde 10 podstawowych zespołów ratownictwa medycznego (karetki P) ma przypadać nie mniej niż jeden specjalistyczny zespół ratownictwa medycznego (karetki S). Liczy się każda rozpoczęta dziesiątka zespołów.

A zatem tylko jedna dziesiąta karetek będzie funkcjonować jako karetki specjalistyczne, podczas gdy obecnie jest to nieco ponad jedna piąta. To oznacza, że karetek specjalistycznych będzie znacząco mniej.

W ciągu ostatnich lat liczba karetek specjalistycznych systematycznie spada, a zespołów podstawowych – wzrasta. Według danych GUS w 2022 r. funkcjonowało w Polsce 1271 podstawowych i 321 specjalistycznych karetek.

Nie ma chętnych

Zmiana przepisów ma przeciwdziałać problemom ze znalezieniem lekarzy chętnych do pracy w karetce. Mimo że w 2019 r. obniżono wymagania i umożliwiono pracę w zespołach wyjazdowych lekarzom wielu specjalizacji, a nie tylko specjalistom medycyny ratunkowej, nie widać poprawy. Przepisy obowiązujące podczas pandemii, dopuszczające zastąpienie lekarza systemu ratownikiem medycznym lub pielęgniarką systemu, na krótko rozwiązały problem. Jednak zarządzający pogotowiem ratunkowym oczekiwali trwałych zmian (pisaliśmy na ten temat w artykule: „Brak lekarzy chętnych do pracy w karetkach, a grożą za to kary”, DGP nr 141/2023).

Nowe przepisy pozytywnie ocenia Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich. Zaznacza jednak, że nie rozwiążą one wszystkich problemów.

– Proponowane zmiany dopiero otwierają drogę do tego, żeby wojewodowie dokonali aktualizacji wojewódzkich planów działania systemu. Mają na to czas do 31 października, co wynika z art. 103 ustawy o niektórych zawodach medycznych. Potem minister zdrowia może zgłosić zastrzeżenia lub wnioski o uzupełnienie aktualizacji planu. Dopiero zatwierdzenie planu pozwala na zmianę umów ze świadczeniodawcami i karetek S na karetki P – podkreśla Bernadeta Skóbel.

Jak widać, cały proces będzie trwał kilka miesięcy. Oznacza to, że nadal w trudnej sytuacji są ci świadczeniodawcy, którzy po 1 lipca nie są w stanie zapewnić lekarza w składzie karetki specjalistycznej.

– Oczekujemy więc od resortu zdrowia podjęcia doraźnych działań w okresie przejściowym, np. zmiany rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków umów – dodaje przedstawicielka Związku Powiatów Polskich.

Bardziej ekonomicznie, mniej bezpiecznie

W nowych przepisach nie zdecydowano się na utrzymanie funkcjonującego przez ostatnie miesiące modelu zastępowania lekarza ratownikiem medycznym lub pielęgniarką systemu. Tymczasem był on korzystny z tego względu, że gwarantował trzyosobową obsadę karetki. A o to coraz trudniej, na co zwraca uwagę rzecznik praw obywatelskich (RPO) w korespondencji z ministrem zdrowia.

Obecnie 94 proc. karetek typu P jeździ z obsadami dwuosobowymi. Jest to minimum wymagane w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym, z czego zarządzający chętnie korzystają. Dodatkowy kierowca musi zostać zatrudniony, jeżeli żaden z członków zespołu nie posiada uprawnień do kierowania pojazdem uprzywilejowanym. W praktyce to bardzo rzadko występująca sytuacja – ratownicy medyczni na ogół korzystają z możliwości zatrudnienia za wyższą stawkę z racji kierowania takim pojazdem.

Zespoły karetek S muszą być trzyosobowe. Zwiększenie liczby zespołów P oznacza więc, że jeszcze mniej karetek będzie jeździło w obsadzie trzyosobowej. Nie jest to korzystne, biorąc pod uwagę charakter pracy ratowników medycznych. Są zatrudniani na kontraktach i pracują miesięcznie nawet po 400 godzin. W tej sytuacji nietrudno o zmęczenie i błąd, zwłaszcza gdy zespół jest dwuosobowy. Praca w składzie dwuosobowym jest również technicznie trudniejsza. Problematyczne staje się np. zniesienie na noszach po schodach pacjenta oraz wyposażenia, z którym zespół udał się do mieszkania. Podczas jazdy karetką jeden z członków zespołu musi prowadzić auto, jest więc wyłączony z opieki nad pacjentem. To wszystko realnie wpływa na jakość udzielanej pomocy.

Ponieważ nowe przepisy umożliwią zredukowanie liczby kosztownych karetek S, samorządy zapewne z tego skorzystają. Trudno się dziwić takim tendencjom, skoro alternatywą dla dwuosobowej obsady karetki P z ratownikami medycznymi, których nie brakuje, jest trzyosobowa karetka S z trudnym do pozyskania, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, lekarzem. ©℗