Polacy na refundowane leki dla dzieci wydają w ciągu roku ponad 283 mln zł. Dużo większe są wydatki seniorów – wynika z analizy rynku leków.
Jaki byłby koszt obietnic PiS o darmowych lekach dla najmłodszych i najstarszych Polaków? Żeby to oszacować, sprawdziliśmy, ile Polacy zapłacili za wszystkie preparaty dla dzieci i jakie były wydatki seniorów między 65. a 74. rokiem życia na leki, które obecnie są darmowe dla osób po 75. roku życia.
Firma przyglądająca się rynkowi aptecznemu PEX PharmaSequence wylicza, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy na leki dla pacjentów do 18. roku życia ich rodzice wydali ponad 283 mln zł (przy założeniu, że chodzi o leki kupowane w aptekach i że bierzemy pod uwagę wszystkie transakcje refundowane). Seniorzy w wieku 65–74 lat zostawili w aptekach ponad 930 mln zł (tu założenie jest takie, że wzięte są pod uwagę wszystkie transakcje refundowane na produkty, które znajdują się na liście S – dla seniorów).
Z tych danych wynika, że gdyby budżet państwa wziął na siebie sumę wydatków dla tych dwóch grup, wydałby ponad 1,2 mld zł. To wyliczenia podobne do tych przedstawionych przez resort zdrowia. Minister Adam Niedzielski w wywiadzie dla i.pl wyliczał, że finansowanie darmowych leków to koszt 1,5 mld zł. Dodawał, że oprócz rozszerzenia samej senioralnej grupy wiekowej prowadzone są też rozmowy o rozszerzaniu stopniowo listy leków.
Wszystkie dzieci
Co to znaczy? Że PiS zakłada, że poszerzona zostanie grupa seniorów mająca dostęp do leków w ramach tej samej listy substancji. Natomiast w przypadku dzieci wygląda na to, że zmieści się cała lista leków kupowanych obecnie w aptekach.
Jeżeli PiS wygra i obietnica wejdzie w życie, to by była kolejna grupa, która otrzyma bezpłatny dostęp do leków – oprócz listy S i nowo zapowiadanej listy D, istnieje także lista darmowych leków dla ciężarnych.
Czy taki pomysł ma sens? Resort zdrowia wylicza, że tak, bo już teraz z leków dla seniorów skorzystały 4 mln osób, kupując 400 mln opakowań (obecne wydatki na ten cel to ok. 1 mld zł).
Drogie leki
W zdrowiu trudno o spektakularny sukces. Nie da się np. z dnia na dzień skrócić kolejek. Przy lekach sprawa jest prosta: pacjenci odczują zmianę od razu przy okienku aptecznym. Już wcześniej pomysł się sprawdził, kiedy PiS wprowadził listę darmowych substancji dla osób powyżej 75. roku życia.
Jednak eksperci zwracają uwagę, że nie jest to rozwiązanie systemowe. Z różnych raportów wynika, że obciążenie Polaków prywatnymi wydatkami na leki należy do jednych z najwyższych w Unii Europejskiej. Z raportu OECD wynika, że Polska znajduje się na jednym z ostatnich miejsc, jeśli chodzi o wysokość wydatków pacjentów z własnej kieszeni na leki – to 65 proc., państwo dopłaca tylko 35 proc. Podczas gdy średnia unijna to 42 proc. wydatków pacjentów, a 55 proc. państwa. Nie jest to w pełni porównywalne, bowiem w większości zachodnich państw działają systemy dodatkowych ubezpieczeń, również do leków, ponadto Polacy kupują większe ilości produktów niż w innych krajach.
Niezałatwione nierówności
Oprócz wysokości wydatków jest jeszcze jeden problem: w Polsce nie uwzględnia się sytuacji ekonomicznej pacjentów przy dofinansowaniu. Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynikało, że funkcjonujący w Polsce system finansowania produktów farmaceutycznych generuje nierówności. A system dopłat do leków refundowanych niewystarczająco chroni osoby bardziej chore, mniej zamożne i starsze przed wysokimi kosztami współpłacenia. W rekomendacjach rządowego instytutu pojawiła się propozycja, żeby wprowadzić roczny limit wydatków na leki w wysokości 400 zł. Wydatki powyżej tej kwoty pokrywałby płatnik publiczny. Dotyczyć miałoby to leków refundowanych.
To jednak wymagałoby skomplikowanych wyliczeń i systemów. System wprowadzania wieku jako kryterium dopłat jest dużo prostszy, ale nie rozwiązuje problemu nierówności. ©℗