"Z punktu widzenia prawnego z wyłudzeniem mielibyśmy do czynienia w sytuacji, w której ktoś np. zadzwoniłby na teleporadę i, udając głos starego człowieka, podał PESEL dziadka w celu uzyskania recepty ze zniżką (tzw. recepta na S) albo powiedział lekarzowi, że choruje na określoną chorobę i pokazał sfałszowane zaświadczenie od innego lekarza w celu uzyskania konkretnej recepty. " - mówi dr hab. n. praw. prof. Radosław Tymiński radca prawny, Prawalekarzy.pl, Kancelariatyminski.pl.
W moim przekonaniu nie można w opisanej sytuacji mówić o wyłudzeniu przez osobę nieuprawnioną. Wyłudzenie jako przestępstwo z art. 272 k.k. wymaga nie tylko złożenia nieprawdziwego oświadczenia, lecz przede wszystkim podjęcia pewnych działań, pozorujących zgodność z rzeczywistością i utrudniających wykrycie nieprawdy. Z punktu widzenia prawnego z wyłudzeniem mielibyśmy do czynienia w sytuacji, w której ktoś np. zadzwoniłby na teleporadę i, udając głos starego człowieka, podał PESEL dziadka w celu uzyskania recepty ze zniżką (tzw. recepta na S) albo powiedział lekarzowi, że choruje na określoną chorobę i pokazał sfałszowane zaświadczenie od innego lekarza w celu uzyskania konkretnej recepty. Tymczasem z opisu tej sytuacji wynika, że pacjentka nie podejmowała takich działań, wręcz przeciwnie – lekarz nie miał wątpliwości, dla kogo wystawia te recepty (ten sam PESEL). Należy też pamiętać, że każdy jest uprawniony do otrzymania recepty na produkty lecznicze czy wyroby medyczne, o ile ma do tego wskazania i nie ma przeciwwskazań.
Rozkład odpowiedzialności pomiędzy lekarza a firmę telemedyczną zależy od umowy pomiędzy nimi oraz regulaminu firmy lub strony, za pomocą której zamawia się określoną usługę. Nie przesądzając, jak jest w tej sprawie, uogólniając, można stwierdzić, że na firmie ciąży wyłącznie odpowiedzialność cywilna, podczas gdy na lekarzu – cywilna, karna i zawodowa. Wynika to z faktu, że lekarz ma obowiązek wystawienia recepty zgodnie z wiedzą medyczną, a ta wiedza oznacza ustalenie wskazań i wykluczenie przeciwwskazań do zastosowania konkretnego produktu leczniczego. W tej sprawie podejrzenie uzależnienia powinno skutkować wystawieniem recepty na minimalną ilość produktu i skierowaniem do poradni leczenia uzależnień, a nie zwiększaniem opłaty za receptę. Nie chciałbym jednak formułować ocen końcowych, nie znając akt sprawy.
W moim przekonaniu już obecny stan prawny umożliwia skuteczne ograniczenie tego zjawiska, ponieważ lekarz przed wystawieniem recepty ma obowiązek zbadać pacjenta i przeanalizować jego dokumentację medyczną. Oczywiście wykazanie, że w pewnych sytuacjach tego nie zrobiono, może być zadaniem wymagającym żmudnej pracy różnych powołanych do tego instytucji, np. rzeczników odpowiedzialności zawodowej, prokuratury czy ZUS. Oczywiście można też rynek bardziej uregulować i być może w tej sytuacji nie byłby to najgorszy pomysł, ale pamiętajmy też, że możliwość uzyskania recept online znacząco odciążyła system ochrony zdrowia. Trzeba zatem skutecznie egzekwować wykonywanie już istniejących obowiązków.
W obecnym stanie prawnym istnieje obowiązek zbadania pacjenta osobiście lub za pomocą systemów teleinformatycznych. I badanie na odległość w żaden sposób nie może ograniczać się wyłącznie do analizy ankiety wypełnionej przez pacjenta. Taki pogląd jest nieuzasadniony prawnie.
Moim zdaniem tak, o ile upoważnienie do wydania takiego rozporządzenia, które ma ograniczyć sprzedaż leków narkotycznych, zostało wyraźnie udzielone w ustawie. ©℗