Rozmowa z lekarzem, który wystawił receptę za pośrednictwem portalu pewna-recepta.pl

Wystawił pan receptę za 65 zł.

Ja takich pieniędzy nie otrzymuję. One płyną do pomiotu medycznego, z którym współpracuję.

Podmiotu, za pośrednictwem którego można też dostać zwolnienie za 99 zł, bez konsultacji, na fikcyjny powód. Co pan na to?

Mam kontrakt z tym podmiotem na telekonsultacje, na podstawie formularza. Często odmawiam wypisania leków, gdy uważam, że pacjent nie powinien ich przyjmować, lub gdy są braki w dokumentacji medycznej. Wypisuję leki w takiej ilości, w jakiej są dla pacjenta bezpieczne i zgodne z wywiadem, jaki zebrałem.

Ale jaki pan wywiad zebrał co do mojej osoby? Co pan o mnie wie jako o pacjencie?

Tyle, co pacjent napisze w formularzu na stronie. Plus ewentualne dopytanie pacjenta, dosłanie dokumentacji, jeśli uznam to za konieczne.

Ja w formularzu napisałam: zaburzenia nastroju. To bardzo pojemne hasło.

Wiem.

Wnioskowałam o lek stosowany w psychiatrii o działaniu silnie przecilękowym. Przyszedł anonimowy e-mail, wysłany przez algorytm, że go nie dostanę, ale w zamian może to być: pramolan, hydroxyzinum, pregabalin. Poprosiłam o ten ostatni. Przeciwlękowy, przeciwpadaczkowy. Wśród skutków ubocznych ma zawroty głowy, problemy z koordynacja ruchową. Długotrwałe stosowanie grozi uzależnieniem, a nagłe odstawienie – zespołem odstawiennym. Pregabalina bywa lekiem nadużywanym, może powodować euforię już w dawkach terapeutycznych i stany podobne do spożycia alkoholu etylowego.

To jest pani ocena.

I lekarzy, których poprosiliśmy o ocenę.

Sama pani widzi, że nie dostała pierwszego leku. Moje zdanie jest takie, że nie można dawać leku silnie działającego, jeśli się nie zobaczy pacjenta.

A ten, który mi pan przepisał, jest bezpieczny? Każdy go może brać?

No… nie. Nie jest to np. lek dla kobiet w ciąży. Ale pani nie napisała nic o ciąży.

W kwestionariuszu nie było pytania o ciążę. Nie było też o przyjmowanie innych leków, ogólny stan zdrowia. Były dwa: o alergię i choroby przewlekłe. Rozumiem, że to panu wystarczyło. Na tej podstawie powstała moja karta pacjenta?

Tak.

Czy mogę zobaczyć, co w niej pan zawarł?

Tak, takie karty są pieczołowicie wypełniane. Musi pani zgłosić się o jej udostępnienie do podmiotu medycznego.

Podmiot, niestety, nie ma swojej siedziby. Wystąpiłam o dokumentację medyczną, pisząc na adres z domeny Gmail.com na stronie Pewna-recepta.pl i czekam. Panie doktorze, po co panu taka działalność? Jest pan specjalistą, piastuje ważne stanowisko w jednym z największych szpitali w jednym z największych miast w kraju.

To wyszło w czasie pandemii. Podmiot poszukiwał lekarzy chętnych do współpracy przy teleporadach, zamieścił ogłoszenie, zgłosiłem się i tak zostało.

W szpitalu patrzy pan na pacjenta, bada go w gabinecie?

Oczywiście.

A tu wystawia pan kolejne recepty (dokument, pod którym podpisał się lekarz, zamówiliśmy także z innego receptomatu – red.). Gdzie tu zasady sztuki?

Życie wygląda nieco inaczej. Czasem kontakty z pacjentami trwają znacznie dłużej, nie kilkanaście minut, jak stoi na stronie internetowej.

Faktycznie, dostałam receptę po ok. półtorej godzinie. W tym czasie jednak nikt się do mnie nie odezwał, choć podałam adres e-mailowy, telefon.

Widzi pani, nie było to pięć minut. I był kontakt, że pierwszego leku pani nie dostanie.

Panie doktorze, analogicznej treści e-mail, z identyczną interpunkcją, przyszedł z innych stron receptomatowych. Poza tym był anonimowy, nikt się pod nim nie podpisał. Był też e-mail, po zapłaceniu Blikiem 65 zł, że zamówienie jest w trakcie realizacji.

To jest kwestia organizacji informatycznej podmiotu, z którym współpracuję. Nie jestem jego właścicielem, ja tam tylko pracuję. Pewnie mail powinien być podpisany.

Powinien pan się pod e-mailem podpisać, żeby pacjent wiedział, że rozmawia z lekarzem, a nie z systemem informatycznym.

To słuszna uwaga, zgłoszę ją do właścicieli. (…)

A np. antybiotyk by pan wypisał?

Jeśli objawy wskazywałyby na ryzyko infekcji bakteryjnej, to tak.

Jak pan by to ocenił na podstawie takiego wywiadu, jak opisałam wyżej?

Dopytałbym o gorączkę, jak długo trwa, jakie są inne objawy.

Tak, jak pan nie dopytał o moje zaburzenia nastroju? Ze strony internetowej dostałam natomiast 20 proc. zniżki na następną receptę.

Nie mam wpływu na cenniki i ofertę. Ja tylko świadczę usługę medyczną.

Świadczy pan usługę medyczną czy bezrefleksyjnie sygnuje nazwiskiem recepty?

Dzwonię do pacjenta, jak jest potrzeba. Kiedy mam np. wątpliwości co do autentyczności danych. ©℗