Szpitale i przychodnie zaczynają odczuwać deficyt kadr medycznych. Dalszemu jego pogłębianiu może zapobiec tylko kształcenie większej liczby specjalistów. Podstawowy problem to brak środków. Tak uważają uczestnicy seminarium pt. „Kadry medyczne w Polsce – dziś i jutro”, które zorganizowała fundacja Watch Health Care.
– Szkolenie w żadnym innym zawodzie nie kosztuje państwa tak dużo jak kształcenie lekarzy – podkreśla Piotr Warczyński, wiceminister zdrowia. Zaznaczył, że Polska jest jednym z nielicznych państw w UE, które opłacają im zdobywanie specjalizacji.
Tylko na rezydentury, czyli etaty dla medyków, którzy się specjalizują, budżet wyda w tym roku 702 mln zł. To efekt decyzji rządu o zwiększeniu miejsc rezydenckich do 6,5 tys. rocznie. Z kolei w przyszłym roku koszty rezydentur wzrosną do 829 mln zł, a w 2017 r. przekroczą już miliard złotych. Paradoks polega na tym, że choć państwo wydaje na szkolenie lekarzy ogromne kwoty, nie jest w stanie zatrzymać ich w kraju. Jak podkreślała dr Anna Murdoch ze Szkoły Głównej Handlowej, w latach 2004–2010 z Polski do krajów UE wyemigrowało około 2 tys. specjalistów. Pomysłem rządu na uzupełnienie tych braków jest skrócenie ścieżki kształcenia lekarzy. Reforma przewiduje likwidację rocznego stażu, który absolwenci medycyny obowiązkowo odbywają w szpitalach. Przy czym za kształcenie praktyczne przyszłych medyków będą odpowiadać uczelnie medyczne – będą musiały je zapewnić na ostatnim roku studiów.
Tymczasem eksperci twierdzą, że powodzenie reformy stoi pod znakiem zapytania. – Nie mamy nawet pieniędzy na opłacenie specjalnych łóżek w szpitalach, a dyrektorzy placówek każą sobie słono płacić za ich udostępnienie dla potrzeb szkolenia studentów – mówił prof. Janusz Moryś, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jego zdaniem uczelnie potrzebują też wsparcia państwa w zorganizowaniu specjalnych centrów wyposażonych w symulatory, które przyszłym lekarzom mają zastąpić kontakt z pacjentami.
Piotr Warczyński zapowiedział, że pieniądze na ten cel się znajdą. – Zostaną przeznaczone znaczące środki. W ciągu pierwszych trzech lat 282 mln zł, a w kolejnych jeszcze ponad 100 mln zł – obiecał wiceminister.
Mniej kontrowersji wzbudza II filar rządowej reformy, który zakłada przyspieszoną ścieżkę uzyskania specjalizacji. Teraz, by ją zdobyć, lekarze muszą się szkolić – w zależności od dziedziny medycyny – od 8 do 10 lat, w nowym systemie podstawowy moduł specjalizacji ukończą już po 2–3 latach kształcenia, a następny po kolejnych 2–3 latach.
– Obecnie lekarz zostaje specjalistą około 35. roku życia. Po zmianach stanie się to o 4 lata wcześniej. To duży zysk dla systemu – podkreślał prof. Jerzy Kruszewski z Naczelnej Izby Lekarskiej.