Z medycznego punktu widzenia zbieranie danych dotyczących m.in. ciąży jest w pełni uzasadnione. Co więcej, jest działaniem na korzyść pacjentek – podkreślają eksperci.
Z medycznego punktu widzenia zbieranie danych dotyczących m.in. ciąży jest w pełni uzasadnione. Co więcej, jest działaniem na korzyść pacjentek – podkreślają eksperci.
Od października, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej (Dz.U. z 2022 r. poz. 1296), wszedł w życie obowiązek raportowania do SIM nowych danych. Najwięcej emocji budzi informowanie o ciąży. Eksperci przekonują, że nie ma szczególnego powodu do obaw w związku z „rejestrem ciąż”, choć przyznają też, że rozumieją, z czego wynika nieufność wobec systemu.
SIM, czyli System Informacji Medycznej, to żadna nowość. Został wprowadzony ustawą z 28 kwietnia 2011 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia (Dz.U. z 2021 r. poz. 666 ze zm.) i służy „przetwarzaniu danych dotyczących udzielonych, udzielanych i planowanych świadczeń opieki zdrowotnej, udostępnianych przez systemy teleinformatyczne usługodawców”. – Nazwałbym to spisem treści, w którym mamy bardzo ogólnie wskazane, co w przeszłości działo się z pacjentem. Dzięki temu, jeśli pacjent trafia do jakiejś placówki medycznej, jej pracownicy mogą to sprawdzić – wyjaśnia Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Co istotne, przepis, który zobowiązuje podmioty do przekazywania danych o zdarzeniach medycznych do SIM, obowiązuje od 1 lipca 2021 r., czyli wszedł w życie jeszcze przed pojawieniem się projektu feralnego rozporządzenia.
Jak takie dane wyglądają? Do tej pory przede wszystkim były informacje o poradach lekarskich. Lekarz udzielający świadczeń mógł zobaczyć np., że pacjent często jest konsultowany przez kardiologa czy że interweniowało u niego pogotowie. W praktyce nie widzi dokumentacji, więc nie wie, co dokładnie się wydarzyło. Ma jednak podstawy, by zapytać i dowiedzieć się więcej, co z kolei może mieć wpływ na dalsze postępowanie z pacjentem.
– Nie ma „rejestru ciąż”, jest znacznik o ciąży w rejestrze zdarzeń medycznych – podkreśla Tomasz Zieliński, dodając, że nie rozumie związanego z tym wzburzenia. Co istotne, wspomniana nowelizacja rozporządzenia wprowadza owe znaczniki nie tylko w odniesieniu do ciąży. Zgodnie z przepisami, które weszły w życie, raportowane zaczęły być również informacje o tym, czy pacjent ma wszczepione jakieś urządzenia bądź wyroby medyczne (np. rozruszniki serca), a także dane o grupie krwi czy alergiach. – To są najistotniejsze informacje, które zostają „wyciągnięte na wierzch”, by były dostępne od ręki, bo mają duży wpływ na decyzje lekarzy, np. co do przepisanych leków, zlecanych badań czy wskazówek dotyczących diagnozy – podkreśla ekspert.
Dlaczego informacja o ciąży jest tak ważna? – Jeśli pacjent pójdzie do alergologa i okaże się, że jest uczulony na amoksycylinę, to ta informacja ma znaczenie nie tylko dla alergologa, bo amoksycylinę może przepisać właściwie każdy lekarz. Tak samo jest w przypadku ciąży – każdy lekarz może przepisać lek np. przeciwwymiotny, który może grozić uszkodzeniem płodu. I właśnie dlatego ta informacja powinna pojawić się w rejestrze – argumentuje prof. Radosław Tymiński, radca prawny i autor strony Prawalekarza.pl.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, argumenty o tym, że do tej pory dane o ciążach nie były nigdzie raportowane, nie są trafione. Bowiem za każdym razem, gdy kobieta korzystała z konsultacji ginekologicznej w ciąży, do rejestru zdarzeń medycznych i tak trafiało sprawozdanie o „opiece położniczej nad ciężarną”.
Jest również drugi cel raportowania – resort zdrowia już od pewnego czasu zapowiada, że niedługo to właśnie za pomocą zdarzeń zarejestrowanych w SIM podmioty lecznicze będą rozliczać się z Narodowym Funduszem Zdrowia (choć przypomnimy, obowiązek raportowania do SIM dotyczy zarówno publicznych, jak i prywatnych placówek). Planowana data wdrożenia tego rozwiązania to 1 stycznia 2023 r. Co za tym idzie – placówka, która nie zaraportuje tego typu danych, nie będzie mogła uzyskać na nie pieniędzy.
Zdaniem prof. Tymińskiego lekarz nie może pominąć informacji o ciąży, bo jest to po prostu fakt medyczny, określony w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych kodem O26 – ciąża. – To tak, jak gdyby pacjent prosił, by nie wpisywać, że ma nadciśnienie tętnicze – podkreśla ekspert. – Obawa przed tym rejestrem wynika z pewnej nieufności wobec rządu i tego, do czego będzie go potrzebował. Natomiast w sensie medycznym agregacja tych danych jest w pełni uzasadniona – dodaje.
Mimo że sama ustawa nie przewiduje kary za takie zaniechanie, w opinii ekspertów lekarz, który nie wpisze takich danych, naraża się na odpowiedzialność. – Moim zdaniem zarówno administracyjną, jak i zawodową, narusza bowiem w ten sposób przepisy związane z wykonywaniem zawodu – argumentuje Radosław Tymiński.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym, zastanawia się natomiast, czy nieumieszczenie obowiązkowych informacji w SIM mogłoby być uznane za działanie na szkodę pacjenta. – Do tego dochodzi kwestia, że dane z SIM pochodzą z dokumentacji medycznej, którą zgodnie z przepisami prowadzi się w formie elektronicznej. Zatem brak umieszczenia w niej obligatoryjnej informacji jest moim zdaniem naruszeniem przepisów o dokumentacji medycznej – argumentuje.
– Kiedy ciąża jest przedmiotem udzielania świadczenia, to oczywistym jest, że tę informację trzeba uwzględnić – podkreśla Rafał Janiszewski. Jednak jego zdaniem przepis rozszerza zakres obowiązku również o informacje z wywiadu. – Jeżeli lekarz (dowolnej specjalizacji) dowiedział się, że pacjentka jest w ciąży, to powziął tę informację w wyniku wywiadu. A zgodnie z przepisami jest zobowiązany do odnotowywania go w dokumentacji medycznej pacjenta – wyjaśnia.
Ekspert zwraca jednak uwagę, że pytanie o „bycie w ciąży” padnie wyłącznie wtedy, gdy jest to istotne z punktu widzenia udzielanego świadczenia. – Czyli lekarz nie będzie pytać każdej z pacjentek o to, czy jest w ciąży. Jednak, gdy już to zrobi i uzyska odpowiedź twierdzącą, to powinien tę informację zaraportować – podkreśla.
Co do zasady dostęp do systemu mają uczestniczy systemu ochrony zdrowia – automatycznie dane z SIM mogą przeglądać: pracownik medyczny, który sam wytworzył daną informację, lub pracownik, który w tym samym podmiocie kontynuuje leczenie danego pacjenta, lekarz, pielęgniarka i położna POZ, którzy zostali wybrani przez danego pacjenta, oraz każdy pracownik medyczny w przypadku zagrożenia życia. Jednocześnie na mocy przepisów szczególnych może to również być sąd oraz prokurator. Przypomnijmy, w okresie od grudnia 2019 r. do grudnia 2021 r. miało to miejsce 111 razy (pisaliśmy o tym w tekście „Resort zdrowia tłumaczy się z rejestru ciąż”, DGP nr 101/2022).
Jednak, jak wyjaśnia prof. Tymiński, należy mieć na uwadze, że prokuratorzy oraz sądy mają w tym trybie dostęp właściwie do większości, jeśli nie do wszystkich danych (łącznie z tajemnicami państwowymi). – Co więcej, zakres spraw, w których sądy i prokuratury wnoszą o dostęp do danych z SIM, również jest bardzo duży. Może to być np. próba określenia, czy sprawca czynu zabronionego leczył się psychiatrycznie – podkreśla.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama