Ponad 400 zgłoszeń wpłynęło do Państwowej Inspekcji Pracy w związku z brakiem podwyżek. Sami zainteresowani przyznają jednak, że raczej nie ma szans na ich wywalczenie bez zaangażowania sądów pracy.
Ponad 400 zgłoszeń wpłynęło do Państwowej Inspekcji Pracy w związku z brakiem podwyżek. Sami zainteresowani przyznają jednak, że raczej nie ma szans na ich wywalczenie bez zaangażowania sądów pracy.
Przypomnijmy, od lipca, zgodnie z ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1801 ze zm.), pracownicy lecznic powinni byli dostać podwyżki. Przyznawane są one co roku, w tym jednak podniesiono wskaźniki służące do wyliczania minimalnych stawek (są one ustalane jako iloczyn średniej krajowej i wskaźnika przypisanego danej grupie zawodowej), które są uzależnione m.in. od kwalifikacji wymaganych na danym stanowisku.
Jest to często przedmiotem sporu. Jeszcze podczas prac nad poprzednią, zeszłoroczną nowelizacją ostrzegano, że takie sformułowanie (zamiast „kwalifikacji posiadanych”) będzie prowadzić do degradowania pracowników do niższych grup. O ile w ubiegłym roku pieniądze na podwyżki były „znaczone”, o tyle w tym roku, przez wliczenie ich w wycenę świadczeń, problem powrócił ze zdwojoną siłą.
Jak podkreślają przedstawiciele środowiska, obecnie pielęgniarki, dotąd zaszeregowane do grupy drugiej (magister ze specjalizacją), są masowo przenoszone do grupy piątej lub szóstej (z niższymi wskaźnikami). W związku z tym Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) apelował do swoich członków o zawiadamianie PIP o wszelkich nieprawidłowościach z tym związanych.
Okazuje się, że od 1 lipca do 2 września br. wpłynęło łącznie 412 takich skarg, z czego 390 od pracowników. Z tego, co udało nam się ustalić, wynika, że nie wszystkie zgłoszenia pochodziły od pielęgniarek, kilka wnieśli przedstawiciele personelu pomocniczego.
Wczoraj, po spotkaniu z przedstawicielami inspekcji pracy, Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, mówiła, że uzyskała deklarację, iż kontrole już się odbywają i w dalszym ciągu będą się odbywać. – Inspektorzy pracy będą się przyglądać, czy zostało podpisane porozumienie z przedstawicielami załogi, a jeśli nie – co znalazło się w zarządzeniach, jak wyglądały wynagrodzenia wcześniej, a jak teraz. Obiecano nam, że wszystko, co jest możliwe i w mocy prawa, zostanie wykorzystane, by nam pomóc – relacjonowała.
A jak podkreśla Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP, sprawa jest skomplikowana. – Największy problem polega na tym, że nie wystarczy porównać pasków wypłat, bo pielęgniarka zaszeregowana w zeszłym roku do wyższej kategorii, a w tym roku np. do grupy szóstej, w dalszym ciągu będzie miała kilkaset złotych pensji więcej – wyjaśnia.
Dodaje, że pielęgniarki powołują się na rozporządzenie z 5 lipca 2021 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej (Dz.U. z 2021 r. poz. 1235), które określało tryb zgłaszania pracowników do NFZ w celu uzyskania „znaczonych pieniędzy” na podwyżki. – W trakcie tej procedury dyrektorzy szpitali dwukrotnie musieli potwierdzać, jakich kwalifikacji wymagają od konkretnego pracownika. Tym samym, naszym zdaniem, było to „dorozumiane” uznanie wyższych kwalifikacji. Tym bardziej że przez rok pensje wynikające z wyższego zaszeregowania były wypłacane – argumentuje.
Okazuje się jednak, że kontrole PIP mogą nie zakończyć się pomyślnie dla pracowników. Zofia Małas informowała, że, zdaniem przedstawicieli inspekcji, nie do końca mają oni narzędzia do tego, żeby wymóc na pracodawcy zmianę zaszeregowania, bo nie ma środków przeznaczonych na tę ustawę, jak miało to miejsce wcześniej.
Krystyna Ptok dodaje, że przedstawiciele PIP powołują się również na to, że nie mają mandatu, by przeglądać umowy łączące podmioty lecznicze z NFZ. A właśnie tam, ze względu na treść rozporządzenia z ubiegłego roku, należałoby szukać informacji, czy w istocie doszło do zaszeregowania konkretnych pracowników do grup niższych niż w ubiegłym roku. – Co więcej, uzyskaliśmy informację, że inspektorzy PIP nie mogą wnioskować do NFZ o udzielenie informacji w tym zakresie – podkreśla.
W związku z tym, zdaniem OZZPiP, kolejnym krokiem, który będą musiały rozważyć pielęgniarki w tej sytuacji, jest dochodzenie swoich racji w sądach pracy. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama