Mimo podwyżki w wielu przypadkach ryczałt z NFZ nadal nie pokryje rzeczywistych kosztów badań diagnostycznych.
Wyceny i diagnostyki u pacjentów z podejrzeniem raka / Dziennik Gazeta Prawna
Badania diagnostyczne od stycznia będą wyceniane osobno, a nie w ramach ryczałtu za poradę specjalistyczną. Jest spór o ceny. Pierwsza propozycja NFZ była, zdaniem lekarzy, rażąco niska. Podczas konsultacji wykazali, że skazałoby to ich na dokładanie do leczenia, a urzędnicy postanowili podnieść stawki.
Za diagnostykę wstępną klatki piersiowej, w ramach której jest wykonywany m.in. rentgen, początkowo NFZ gotów był zapłacić 437 zł, dając 38 pkt. Tymczasem najmniejszy koszt, który poniosłaby placówka, wynosiłby 730 zł – wynikało z wyliczeń ośrodków specjalistycznych. Były i placówki, w których diagnostykę na nowoczesnym sprzęcie przy maksymalnej liczbie badań wyceniano na ponad 4 tys. zł. Teraz NFZ podniósł swoją wycenę do 816 zł. Przy pogłębionej diagnostyce, w ramach której należy wykonać również badanie PET, podniesiono wycenę na 2,1 zł z 1,7 tys. zł. W tym przypadku nadal jest to mniej, niż wyliczają specjaliści, którzy szacują koszty w przedziale od 2,4 do nawet 5,3 tys. zł. Przy diagnostyce dotyczącej czerniaka podniesiono wycenę ze 103 do 203 zł. Ale lekarze szacują faktyczne koszty na 872 zł.
W sumie – jak informuje NFZ – wyceny zostały zwiększone od 14 proc. do 177 proc.
Skąd te rozbieżności w kwotach przyjmowanych przez fundusz, ale również między placówkami? Różnice są związane m.in. z liczbą badań. Z góry określony jest pakiet, czyli zakres badań, a lekarz decyduje, które z nich mają zostać wykonane. – Są standardy, którymi lekarz musi się posłużyć, aby właściwie określić stan pacjenta. Często decyduje więc o wykonaniu badań, nawet jeżeli ich koszt będzie wyższy niż ryczałt z pakietu – wyjaśnia Rafał Janiszewski, którego kancelaria dokonała analizy kosztów we współpracy z centrami onkologii.
Być może gest ze strony funduszu uspokoi specjalistów, którzy zdecydują się przystąpić do pakietu onkologicznego. Uczestnictwo w nim ma zagwarantować wyższą wycenę w przeliczeniu na pacjentów z kartą pacjenta onkologicznego, ale jednocześnie dodatkową pulę pieniędzy poza kontraktem z NFZ. Nadal może być jednak problem ze szpitalami, z których część nie ma ochoty przystąpić do pakietu. Powód? Za małe pieniądze oferowane przez NFZ. Jeśli placówki medyczne masowo nie wejdą w ten program, nielimitowane leczenie szybką ścieżką będzie dostępne dla niewielu.
Z sondy DGP przeprowadzonej wśród szpitali podlegających marszałkom i klinicznych wynika, że niektóre mają wątpliwości, czy warto się angażować w projekt resortu. W województwie warmińsko-mazurskim pakiet onkologiczny dotyczyć może czterech szpitali marszałkowskich. – Jeden z nich wstrzymuje się z decyzją z uwagi na to, że nie jest znana ostateczna treść wprowadzających go aktów prawnych – informuje rzecznik urzędu.
Dyrektor szpitala specjalistycznego dr. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu Mariola Dudziak, podobnie jak większość szefów szpitali na Dolnym Śląsku, ma problem z podjęciem decyzji. Chce przystąpić, ale martwią ją wyceny. – Niedotrzymanie terminów wyznaczonych przez ministerstwo może nas słono kosztować. Będziemy otrzymywać ok. 70 proc. ceny. A problem może się pojawić, bo nie mamy u siebie w szpitalu tomografu – przyznaje. Lekarze mają ustawowo 14 dni na podjęcie leczenia.
Z podobnymi problemami borykają się placówki na Mazowszu. – Przyjęcie pakietu z początkiem 2015 r. wymaga gruntownych zmian organizacyjnych pracy szpitali i lekarzy, ale szczegóły rozwiązań będą znane dopiero w styczniu. Przystąpienie do udzielania świadczeń w ramach pakietu onkologicznego podmioty lecznicze uzależniają od szczegółowych ustaleń – informuje rzecznik mazowieckiego urzędu marszałkowskiego.
Podobny dylemat mają szpitale kliniczne podległe Uniwersytetowi Medycznemu w Lublinie. Co prawda deklarują, że przystąpią do pakietu, jednak Włodzimierz Matysiak, rzecznik uniwersytetu, przyznaje, że placówki obawiają się wyceny. – Nasze wątpliwości budzi też możliwość zapewnienia terminowego udzielania świadczeń w ramach pakietu onkologicznego – tłumaczy Matysiak.
Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Ewa Książek-Bator mówi wprost: – Przystępujemy do pakietu onkologicznego, chociaż proponowana wycena jest dla nas niekorzystna, ale raczej na obecnym etapie nic nie możemy zrobić.
Niektóre szpitale skarżą się, iż urzędnicy grozili im, że jeżeli nie przystąpią do pakietu, to np. nie dostaną ani grosza za nadwykonania, czyli przyjęcia pacjentów ponad kontakt zawarty z NFZ. Albo ich w ogóle nie pytali o zdanie, tylko wraz z kontraktem przydzielali również pakiet.